Polska chora na badanie
Jedziemy na wakacje. Niestety jesteśmy zmuszeni do skorzystania z pendolino. Kiedy mam z nim do czynienia, chciałbym, żeby wszyscy odpowiedzialni za jego wprowadzenie podzielili los Sławomira N.
Trasę z Warszawy do Krakowa, nie zatrzymując się na żadnej stacji po drodze, pokonuje w 2 godziny 19 minut. W czasie największego nasilenia terroru pod pretekstem pseudemii pendolino nie jeździły, zamiast nich trasę obsługiwały zwykłe pociągi, które pokonywały ją w 2 godziny 34 minuty, zatrzymując się na 3 stacjach pośrednich. Teraz wyrzucono je na trasę okrężną i jadą do Warszawy ponad 4 godziny.
No i clou całej sprawy – cena: pendolino 135 złotych, pociąg zwykły 65 złotych. W dodatku w pedolino jest o wiele mniej miejsca, rowery trzeba wymijać bokiem, a jak ma się pecha i siedzi przy stoliku, wtedy można tę przyjemność porównać do wielogodzinnego zamknięcia w dybach.
Choć jest postęp, po wielu latach doścignęliśmy Czechy i kupując bilet na pendolino widzimy rozkład miejsc w wagonie. No, ale czeskie pendolino ma trzy miejsca w rzędzie, a Czesi w międzyczasie mają już pociąg z Pragi do Chorwacji i rzecz niewyobrażalna w RP – jest on skomunikowany z autobusami pomiędzy dworcem w Rijece a kurortami na wybrzeżu. Z kolei z Warszawy do Gdyni od wielu lat jeździł pociąg Kolei Mazowieckich o nazwie Słoneczny. Słoneczny to przede wszystkim świetne piętrowe wagony Bombardiera, czas podróży niewiele dłuższy od pendolino, brak rezerwacji, miła wakacyjna atmosfera i mnóstwo przestrzeni tak jak w krakowskich tramwajach tej samej firmy. Właśnie brak rezerwacji pozwolił PKP Intercity pozbyć się tej niewygodnej konkurencji. Oczywiście chodzi o „groźnego koronawirusa”, w Słonecznym zdarzało się, wprawdzie bardzo rzadko, że niewielka część ludzi stała w przestrzeniach między wagonami, przy wejściach. To, jak wiemy bardzo groźne, zamiast tego lepiej siedzieć po 8 osób w przedziale pociągu krajowego monopolisty, jakim jest PKP Intercity. Relacja cen kształtowała się jeszcze bardziej na korzyść pociągu Kolei Mazowieckich – cena poniżej 50 złotych, pendolino 139 złotych – za mniejsze pieniądze w Czechach można latem przez tydzień jeździć wszystkimi pociągami ichniego PKP, za połowę więcej – przez dwa tygodnie. No, ale „nie róbmy tu Czech”, jak wyraził się z pogardą jeden z kolejowych notabli na propozycję jakichś drobnych choćby ulepszeń.
Pasażerowie jednak się nie buntują – mam wrażenie, że jazda pendolino jest przez nich traktowana jako swego rodzaju nobilitacja, ścisk jak w samolocie to chyba w ich świadomości jakaś namiastka luksusu i międzynarodowości, a od kiedy można się gapić w ekrany i dać napromieniować, czują się już całkiem swojsko i międzynarodowo. O Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ma co wspominać, bo to jak większość tego typu instytucji w Polsce urząd kompletnie fikcyjny.
Znajomy adwokat miał jakiś kłopot z prawem. Prokurator wszczął śledztwo, adwokat został zawieszony w prawie wykonywania zawodu. Po 4 latach pytam go jak sprawa, ano dalej zawieszenie trwa, bo śledztwo też trwa. Dlaczego nie napiszesz skargi na działania prokuratury, za opieszałość, bezczynność? – pytam naiwnie, nie mogę, bo wtedy prokurator się zdenerwuje i będę mieć kłopoty. Śledztwo zostało umorzone po latach chyba 5 i znajomy wrócił do zawodu.
Znajomi kupili kawałek ziemi rolnej nad morzem. Tamtejszy dyrektor PGR-u poparcelował łąki i sprzedawał 10-arowe działki, po czym Rada Gminy pod pozorem ochrony krajobrazu wydała zakaz budowy na działkach czegokolwiek łącznie z domkiem rekreacyjnym, altaną czy wiatą. Chroniony krajobraz to pensjonaty rajców, przedtem na łąkach stała jeszcze PGR-owska betonowa chlewnia. Ludzie stawiają nielegalnie przyczepy, ale boją się kwestionować plan w sądzie, żeby nie narazić się na kontrole lokalnych urzędów, zamiast domków są więc szpetne przyczepy i tak trwają.
W tej samej nadmorskiej X był kemping, świetnie działał, kierowniczka przez 20 lat zrobiła z niego klimatyczne miejsce i jak to zwykle bywa, właśnie dlatego nie przedłużono jej dzierżawy, pociotek włodarzy gminy nie da rady szybko zepsuć czegoś, co budowano długo i co siłą bezwładności jeszcze jakiś czas na pewno pociągnie, a że będzie trochę gorzej? Komu to szkodzi? Kto by się tym przejmował. To samo dotyczy ostatniego sensownego sklepu, tu pretekstem do nieprzedłużenia dzierżawy są klienci chodzący po jezdni – stwarzają zagrożenie, tak jak stwarzał je Prezes Kolei Dolnośląskich po doprowadzeniu ich do rozkwitu i po rekordowym zwiększeniu liczby pasażerów zwolniony z pracy na rzecz „bezpartyjnego samorządowca”, który nigdy nie jeździł koleją.
Maseczki: najpierw zgodnie wyśmiewali je medialni zakaźnicy i minister zdrowia, potem ten ostatni stwierdził, że sam jej nie nosi, bo nie ma objawów, potem w czasie kampanii wyborczej najważniejsza osoba w państwie, zwierzchnik sił zbrojnych bratał się z narodem – zarówno sam jak i jego zwolennicy – bez kagańców. W tym czasie w okolicznych sklepach trwały łapanki na „egoistów”, teraz ogłoszono, że część nauczycieli będzie nosić maski i rękawiczki, żeby chronić siebie przed „groźnym koronawirusem”, który miałby ich zaatakować za pośrednictwem dzieci, o których podręczniki wirusologii od zawsze mówią, że koronawirusy ich nie atakują. Niezaszczepiony na grypę Prezydent Bolsonaro przeszedł chorobę „bezobjawowo” w odróżnieniu od zaszczepionego Premiera Wielkiej Brytanii, którego ratowano tlenem i stan określano jako poważny.
Mamy już w Polsce ponoć 11 100 (jedenaście tysięcy sto) respiratorów po kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy, oficjalne dane mówią, że w użyciu jest około 60 – 80 (sześćdziesiąt – osiemdziesiąt) sztuk. W mediach ciągle lobbuje niejaki profesor Simon – nie podaje żadnych danych, liczb, tylko wyzywa, straszy, domaga się totalitarnych metod.
Doktor Martyka, zakaźnik z wieloletnim stażem, dyrektor innego szpitala podaje cyfry, pokazuje statystyki, wykresy, jest uprzejmy i skromny, w głównych mediach jednak nie istnieje, Simon ze swoimi obelgami jest „wyrazisty”, brakuje tylko, by ktoś powiedział, że „ma charyzmę”, co jak wiadomo, w Polsce z powodzeniem zastępuje braki kultury, logiki, a przede wszystkim wykształcenia. I tak dobrze, że doktorowi Martyce nie zabronili jeszcze leczyć, tak jak innej odważnej lekarce dr. Martynowskiej. Izby Lekarskie to coś znacznie gorszego niż polskie sądy, ale by zrobić porządek w tej stajni Augiasza trzeba by nowego Herkulesa.
Na wakacjach lubiłem oglądać TVP Kultura, w tym roku smutna niespodzianka, kanał został przeniesiony na inną platformę, dzięki czemu jest ponoć lepsza jakość odbioru. Problem jednak w tym, że w praktyce w wielu miejscach nie jest odbierany w ogóle i tak kolejna wyspa, na której palił się kaganek oświaty, została zatopiona.
Pozostało mi tylko TVPiS Info, TVN, TV Trwam – poziom zarówno prowadzących jak i zapraszanych polityków budzi smutne refleksje. Zauważyłem jednak różnicę: TVN podobnie jak gazeta.pl i inne tej samej proweniencji portale straszy „groźnym koronawirusem” znacznie intensywniej, podczas gdy w TVPiS zdarzają się dzienniki w ogóle bez wzmianki o tym fantomie.
A ja ciągle się zastanawiam, czy to tylko globalny spisek, korupcja i instrukcje przesyłane z góry, czy też nadwiślańska ciemnota i umysłowe lenistwo, jakie są ich wzajemne proporcje i jak dotrzeć z pokazującym prawdę przekazem do zamaskowanej emerytki, która, gdy chciałem poinformować ją o bezsensie jej awantur i podać kilka faktów, krzyczała na mnie w autobusie, żebym do niej „nie mówił, bo pewno roznoszę”, czy do przypadkowo zasłyszanej matki, która tłumaczyła dorastającemu synowi tonem pełnym pretensji do rządu, że „w Polsce mało chorują, bo się mało bada”.