Felieton

Tajfun

Żaglowiec
Żaglowiec fot. Noupload z Pixabay

Olaf Swolkień

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 13 (2020)

Tak jak walka klasowa nasilała się w miarę postępów rewolucji, tak samo walka z „pandemią” nabiera rumieńców w miarę postępów samej walki i braku jej widocznych pozytywnych (bo negatywne to już co niektórzy widzą, a inni nawet czują) efektów.

Próbując znaleźć jakąś odpowiedź na pytanie, jak dramatyczne obrazy z południa Europy przekładają się na statystyki, zajrzałem do wielu dokumentów. Oprócz hipotezy wycieku wirusa z laboratorium, czy nietoperza lub łuskowca (wirus ponoć bardzo podobny, ale nigdzie nie napisano, że ten sam, i czy łuskowiec albo nietoperz napluł, ugryzł, czy też, jak twierdzi pewna Pani profesor, został zjedzony niedogotowany, też nie wiemy) pojawia się jednak coraz więcej głosów wskazujących na zupełnie inne źródła owej „pandemii”.

Poważni włoscy badacze w wypowiedzi w New York Times twierdzą, że wzrost zachorowań na wyjątkowo złośliwe zapalenie płuc u osób starszych zgłaszano przez lekarzy w Lombardii już w listopadzie, czyli na początku zwykłego sezonu grypowego; coraz więcej badaczy wskazuje też na synergiczny efekt różnych stresorów, czyli czynników osłabiających odporność: smog samochodowy, smog elektromagnetyczny, obżeranie się kiepskim jedzeniem; jednym z nich mogłaby też być mająca miejsce jesienią właśnie w północnych Włoszech masowa akcja szczepień osób starszych, a więc takich, które zgodnie z dostępnym online wykładem szacownej uczonej szczególnie należy chronić przed szczepieniami. W tym kontekście od razu nasuwają się skojarzenia z epidemią hiszpanki, która zaczęła się u amerykańskich żołnierzy poddanych szczepieniom przed wyjazdem do Europy i jakoś tak się potem dziwnie wyspecjalizowała w ataku na innych młodych mężczyzn.

Z kolei ekspert z Rady Rozwoju Społecznego przy Prezydencie RP wskazuje, że jeżeli 80% przypadków przebiega bezobjawowo, to środki obecnie podejmowane nie mają sensu i wynikają z zapotrzebowania politycznego w najgorszym sensie tego słowa. Co więcej, nie ma żadnych danych wskazujących, że mamy do czynienia nie tylko ze znaczącym, ale z jakimkolwiek wzrostem ogólnej liczby zgonów na sezonową grypę. Dla przykładu podam, że w materiałach tworzonych przez polskich zwolenników szczepień, można wyczytać, że co roku z powodu grypy umiera w Europie 170 tysięcy osób, a na świecie kilka milionów, ci sami lekarze z licznymi tytułami przed nazwiskiem, w tym samym opracowaniu twierdzą jednak, że w Polsce jest to kilkadziesiąt osób. Już ten przykład pokazuje, że zmieniając definicje, metodologię badań, czy prowadzenia statystyk można do woli manipulować ostatecznymi wynikami i znaleźć argumenty na krańcowo różne konkluzje. W zestawieniu z widocznymi już działaniami lobby szczepionkowego musi to budzić niepokój. Znamienne, że Minister Szumowski nic nie wspomina o lekach (są bardzo tanie) pozwalających wyjść z choroby, za to dużo o szczepionkach, ale od lekarza, który receptę na epidemię arytmii serca widzi w drogich i głównie objawowych zabiegach ablacji, trudno spodziewać się czegoś innego.

Póki co należy więc codziennie rano i wieczorem powtarzać sobie słowa kapitana MacWhirra: „Pan się zawsze martwi na zapas… – Niech się Pan nie da niczym zbić z tropu – … Musimy iść wprost na falę. Niech sobie mówią, co chcą, ale największe fale idą z wiatrem. Pod wiatr – ciągle pod wiatr – to jedyny sposób, żeby się przebić. Jest Pan młodym żeglarzem. Zawsze pod wiatr. Wystarczy tylko o tym pamiętać. Nie tracić głowy.”

                                       

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 13 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: