Łukasz Pawłowski: Druga fala prywatyzacji. Niezamierzone skutki rządów PiS
Zachęcamy do lektury fragmentu książki Łukasza Pawłowskiego: Druga fala prywatyzacji. Niezamierzone skutki rządów PiS wydanej w 2018 roku przez Fundację Kultura Liberalna. Fundacji Kultura Liberalna dziękujemy za udostępnienie tekstu do publikacji.
[…]
Jestem przekonany, że to, co dziś postrzegamy jako największą siłę PiS-u – duże wydatki socjalne w postaci bezpośrednich przelewów – jest też największą słabością tej partii. Taka polityka – zwłaszcza jeśli jest realizowana kosztem inwestycji w usługi publiczne – ma bowiem ogromne wady.
Po pierwsze, budowanie państwa opiekuńczego przez Prawo i Sprawiedliwość pozostaje w tej chwili tylko chwytem retorycznym. De facto prowadzi bowiem do zjawiska odwrotnego do deklarowanego. PiS nie tyle buduje państwo dobrobytu, ile napędza proces, który należałoby nazwać drugą falą prywatyzacji.
Po drugie, jak zobaczymy, wiele rozwiązań zaproponowanych dziś przez PiS nie prowadzi do podniesienia standardu usług publicznych, lecz do ukrytego „opodatkowania” polskich obywateli.
Po trzecie, rząd i władze PiS-u składają nam obietnice dogonienia Zachodu w ciągu najbliższych dwóch dekad, co jest zupełną mrzonką. Nie ze względu na brak pieniędzy, ale dlatego że – gdy przyjrzymy się realnym konsekwencjom podejmowanych działań – ich wdrażanie prowadzi nas nie w kierunku zachodniego modelu Sozialstaat, ale państwa minimalnego, które po cichu rezygnuje z funkcji dostarczyciela usług publicznych [12].
W niniejszej książce omawiam szczegółowo wszystkie powyższe procesy, a także ich skutki. Opieram się przy tym nie na deklaracjach polityków, ale konkretnych przykładach zaczerpniętych z polskiej rzeczywistości. Tylko w ten sposób można bowiem wyciągnąć adekwatne wnioski i zaproponować model polityki społecznej, który byłby alternatywny do obecnie realizowanego – bardziej skuteczny i lepiej odpowiadający rzeczywistym potrzebom Polaków.
Postulat budowania państwa socjalnego wyrażony przez liberała wielu czytelnikom może się wydać zaskakujący. Nic dziwnego. Obecnie wiele osób nadal utożsamia ten nurt polityczny z polskim liberalizmem lat 90. XX wieku. Jest to jednak jawny anachronizm. Warto pamiętać, że dziś liberalizm mierzy się z zupełnie innymi wyzwaniami, co nie pozostaje bez wpływu na jego zwolenników. W Polsce wyrosło nowe pokolenie liberałów, które, siłą rzeczy, patrzy na świat inaczej niż ich ideowi poprzednicy z okresu transformacji [13]. Jednym z ważniejszych celów tej książki jest pokazanie, że z liberalnego punktu widzenia budowa innego modelu państwa dobrobytu jest nie tylko możliwa, ale i konieczna.
Z tej perspektywy zadawane często w naszej debacie publicznej pytanie: „czy 500 plus jest dobre, czy złe?”, przestaje być istotne. To trochę tak, jakby miłośnika siłowni zapytać, czy ćwiczenie bicepsów jest dobre, czy złe. Jest konieczne, jeśli chcemy osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Ale nie może być jedynym ćwiczeniem, które wykonujemy, bo wówczas nie tylko będziemy wyglądać komicznie, ale po prostu zrobimy sobie krzywdę. Analiza obecnego stanu kraju, szczególnie po roku 2015 i zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości, pokazuje to aż nadto wyraźnie.
Rozdział 1
Solidarność oddana walkowerem?
Kot Sylwester. Mało kto dziś o tym pamięta, ale jedną z postaci, która odegrała znaczącą rolę w kształtowaniu polskiej sceny politycznej, jest właśnie zwierzak znany z kreskówek wytwórni Warner Bros. Wielka maskotka kocura wystąpiła w jednym z najsłynniejszych politycznych filmów reklamowych w całej historii III RP.
Był rok 2005, Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość rywalizowały jednocześnie w dwóch kampaniach – przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, które miały odbyć się w odstępie zaledwie kilku tygodni. Była to jednak – przynajmniej oficjalnie – rywalizacja „przyjazna”. Wszak obie partie, wówczas opozycyjne, blisko współpracowały ze sobą w mijającej kadencji parlamentu, zgodnie „grillując” rozpadający się po aferze Rywina Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wcześniej, w roku 2002, startowały nawet wspólnie z jednej listy do wyborów samorządowych! Z kolei po wyborach parlamentarnych w 2005 roku miały utworzyć koalicję rządzącą. Przyjaźń nie przetrwała jednak próby kampanii, między innymi dlatego, że to PiS zwyciężyło zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i wyścigu o prezydenturę. A jednym z punktów zwrotnych przesądzających o wyniku wyborów i samych relacjach PO–PiS, był właśnie słynny spot z Sylwestrem.
Scenariusz był prosty – Platforma Obywatelska chciała zreformować system podatkowy, wprowadzając jedną stawkę wysokości 15 procent na PIT, CIT i VAT. W filmie przekonywano, że to de facto oznacza podniesienie podatków na takie produkty jak żywność i leki, a likwidacja rozmaitych ulg, w tym ulgi na dzieci, dodatkowo podniesie koszty życia przeciętnej rodziny. W filmie mające rzekomo podrożeć produkty kolejno znikały z lodówki, szafki na leki i pokoju dziecięcego. Na końcu zaś wielki pluszowy kociak osuwał się – jakby załamany tym wszystkim – na dziecięcy stoliczek. Film był bardzo dobrze zrealizowany: prosty, przejrzysty, z czytelnym komunikatem, a w jakimś perwersyjnym sensie – także zabawny.
Ale spot – nawet tak zręczny – nie byłby skuteczny, gdyby nie stał za nim poważniejszy przekaz. Przekaz, który do dziś definiuje ramy polskiej polityki i rozbija nie tylko scenę polityczną, ale właściwie całe społeczeństwo na dwa obozy: Polskę solidarną i Polskę liberalną. Ów nowy wówczas podział zastąpił dotychczasowy, dzielący partie po linii tradycji „postkomunistycznej” i „postsolidarnościowej”. Ten, ze względu na całkowity upadek SLD i związanych z nim polityków, całkowicie stracił na aktualności.
„Kiedy sztabowcy [Lecha] Kaczyńskiego planowali taktykę walki z [Włodzimierzem] Cimoszewiczem zakładali polaryzację interpretacji. „W polityce rzadko jest tak, że ktoś usiądzie i rozpisze dokładny plan. Bardziej przypomina to katastrofę lotniczą, która zawsze jest sumą wielu różnych czynników”, mówił podczas naszej rozmowy, dodając, że „Kaczyńscy nie mają sprecyzowanych poglądów gospodarczych”.
Z perspektywy tej książki kwestia autorstwa tego hasła, jak również dokładne okoliczności jego powstania nie mają jednak większego znaczenia. Ważne, że przyjęta strategia okazała się skuteczna. Dekadę później – podczas wyborów parlamentarnych w roku 2015 – była jednym z elementów kampanii, która po raz kolejny wyniosła PiS do władzy wyborców w oparciu o kryteria historyczne i emocjonalne. Kandydat PiS miał w tym starciu reprezentować tradycję Polski akowskiej i solidarnościowej, zaś reprezentant SLD tradycję PRL-u i obóz postkomunistyczny. Zastosowanie tego samego schematu wobec [Donalda] Tuska było oczywiście niemożliwe, bowiem kandydat PO, podobnie jak i Kaczyński, wywodził się z opozycji antykomunistycznej”, pisze w „Historii politycznej Polski 1989–2012” Antoni Dudek [14]. „Dlatego doradcy Kaczyńskiego (wśród których główną rolę odgrywali Adam Bielan i Michał Kamiński) zdecydowali się na wyróżnienie swojego kandydata przy pomocy haseł socjalnych. «Przed Polską stoi alternatywa Polski solidarnej i Polski liberalnej» – stwierdził 1 października [2005 roku] podczas wiecu w Gdańsku Lech Kaczyński”.
Sam Michał Kamiński przedstawia źródła tej nowej narracji nieco inaczej. Przyznaje, że cała strategia kampanijna była ustawiana pod rywalizację w drugiej turze wyborów prezydenckich z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Nagła decyzja Cimoszewicza o wycofaniu się ze startu wywołała w obozie Kaczyńskiego chaos i gorączkowe poszukiwania nowego przekazu. Kamiński, mimo że przez ostatnie lata przeszedł drogę od jednego z ważniejszych polityków PiS-u, przez marginalizowanego polityka PO, aż po senatora PSL-u, konsekwentnie podkreśla, że autorem hasła „Polski solidarnej” był sam Lech Kaczyński.
„Lech Kaczyński miał jakieś spotkanie z działaczami «Solidarności», po którym wrócił i powiedział: «To my mamy Polskę solidarną a oni liberalną». To on wpadł na ten pomysł. Nie Bielan, nie Kamiński, tylko Lech Kaczyński” – mówił mi Kamiński, kiedy spotkaliśmy się na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na 13 października 2019 roku.
Przyszły prezydent Kaczyński przekonywał wówczas, że są to dwie zupełnie odrębne wizje Polski, z których jedna to program „Polski dla bogaczy”, a druga odnosi się do potrzeby wspólnoty wypływającej między innymi z tradycji pierwszej „Solidarności”. Czy wynikało to z jego głębokich przemyśleń na temat gospodarki, czy raczej okoliczności zewnętrzne narzuciły taką opowieść? Kamiński przychyla się do tej drugiej interpretacji. „W polityce rzadko jest tak, że ktoś usiądzie i rozpisze dokładny plan. Bardziej przypomina to katastrofę lotniczą, która zawsze jest sumą wielu różnych czynników”, mówił podczas naszej rozmowy, dodając, że „Kaczyńscy nie mają sprecyzowanych poglądów gospodarczych”.
Z perspektywy tej książki kwestia autorstwa tego hasła, jak również dokładne okoliczności jego powstania nie mają jednak większego znaczenia. Ważne, że przyjęta strategia okazała się skuteczna. Dekadę później – podczas wyborów parlamentarnych w roku 2015 – była jednym z elementów kampanii, która po raz kolejny wyniosła PiS do władzy.
[…]
[12] Więcej na ten temat: Ł. Pawłowski, słowo wstępne do raportu „Polskie państwo socjalne: prywatyzacja zamiast opiekuńczości. Analiza polityk opiekuńczych w kraju i za granicą na wybranych przykładach przed i po 2015 r.” [autorzy raportu: K. Wigura, J. Bodziony, J. Chodorowski], Wydawnictwo Kultury Liberalnej, Warszawa 2019. Raport w całości dostępny online.
[13] Więcej na ten temat: T. Sawczuk, „Nowy liberalizm”, Wydawnictwo Kultury Liberalnej, Warszawa 2018.
[14] Źródło: A. Dudek, „Historia polityczna Polski 1989–2012”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, s. 539.