Felieton

Praca kobiet w domu: „Ty to tylko siedzisz i nic nie robisz…”

kobieta oparta o pralkę
fot. StockSnap z Pixabay

Daria Pyzik

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 198 / (42) 2023

Tak często mówi się głównie do kobiet, które zostają w domu z dzieckiem, bo mężczyźni są tu w mniejszości. Nie podoba się „siedzenie w domu” i „nieróbstwo”. A z drugiej strony krytyków trudno zadowolić, bo nie podobają im się też „karierowiczki”, które chcą szybko wrócić do pracy i posłać dziecko do żłobka.

Jak to w końcu jest? Co jest, a co nie jest pracą? I dlaczego kobiety, które chcą do tej „prawdziwej” pracy wrócić, też mają pod górkę?

Dlaczego mamy decydują się na „nieróbstwo”?

Według raportu „Macierzyństwo a aktywność zawodowa” fundacji Rodzic w mieście 94 procent mam chce wrócić do pracy po urodzeniu dziecka.

Jednak aż 69 procent obawia się tego, że po powrocie do pracy nie będą miały możliwości łączenia opieki nad dzieckiem z pracą, w taki sposób, jak by tego chciały.

A jak rzeczywiście wygląda ten powrót? Raport „Mama wraca do pracy” Polskiego Instytutu Ekonomicznego podaje, że 30 procent matek dzieci w wieku 1-9 lat nie pracuje. Dlaczego tak się dzieje i co możemy na polskim rynku pracy zmienić, żeby zbliżyć się do krajów takich jak Czechy, gdzie praktyką państwa jest „promowanie równości płci, w tym zachęcanie mężczyzn do brania urlopu ojcowskiego i angażowania się w opiekę nad dzieckiem od samego początku oraz motywowanie wszelkimi sposobami matek z małymi dziećmi do podjęcia pracy?” Dlaczego w Polsce mamy nie wracają do pracy? Jest kilka powodów.

Urlopy rodzicielskie dla ojców nie opłacają się rodzinie

W kwietniu 2023 roku weszły w życie przepisy unijnej dyrektywy work-life balance. Niestety rządzący w Polsce zamiast zastanowić się nad tym, jak spełnić wytyczne tego dokumentu, na przykład „wymóg zapewnienia równości kobiet i mężczyzn we wszystkich dziedzinach, w tym w zakresie zatrudnienia, pracy i wynagrodzenia”, wprowadzili na szybko przepisy, które tylko w teorii są zgodne z unijnymi wytycznymi.

A w praktyce? Wprowadzony w kwietniu urlop dla drugiego opiekuna, czyli w Polsce w praktyce dla ojca (nie mamy jednopłciowych związków partnerskich, które mogłyby skorzystać z tych przepisów) to 9 tygodni z zasiłkiem wysokości 70 procent wynagrodzenia. Jeśli przyjrzymy się sytuacji na rynku pracy i porównamy zarobki kobiet i mężczyzn, oczywistością jest, że większość rodzin nie zdecyduje się na ten urlop. Strata 30 procent zarobków mężczyzny, w sytuacji, gdy panowie zarabiają średnio nawet 20 procent więcej niż kobiety (skorygowana luka płacowa, która porównuje płace kobiet i mężczyzn na podobnych stanowiskach i o podobnych kompetencjach wynosi właśnie około 20 procent), nie opłaca się większości polskich rodzin. Fakt, że urlop przepada, jeśli nie wykorzysta go ojciec, nie jest w takich warunkach wystarczającą motywacją dla ojców.

Ojcowie nie biorą urlopów z powodu atmosfery w pracy

Przepadła więc szansa na wprowadzenie zachęty finansowej do większego zaangażowania mężczyzn w opiekę nad dziećmi. Nie mieliśmy też w Polsce żadnej kampanii społecznej, która uświadomiłaby ojców, ale także pracodawców i pracowników, dlaczego warto wykorzystać przysługujący każdemu tacie urlop.

W związku z tym wielu mężczyzn nadal nie korzysta z takich urlopów — albo o nich nie wiedzą, albo nie chcą się „wychylać” w pracy i narażać na nieprzychylne komentarze ze strony współpracowników czy szefostwa.

33 procent ojców przyznaje, że zauważyli na rynku pracy niechęć lub niezrozumienie ze strony pracodawców, gdy mężczyźni chcą skorzystać z urlopu rodzicielskiego.

53 procent uważa, że wzięcie przez nich urlopu rodzicielskiego mogłoby być źle widziane przez pracodawcę.

Luka płacowa, a brak popularności urlopów dla ojców

Czy luka płacowa wynika z tego, że kobiety faktycznie częściej korzystają z urlopów i zwolnień związanych z wychowaniem dziecka? Czy też z tego, że ojcowie nie chcą częściej opiekować się dziećmi kosztem przerw w pracy? Odpowiedź poznamy dopiero wtedy, gdy liczba ojców biorących urlopy rodzicielskie znacząco wzrośnie (jesteśmy na dobrej drodze, według danych ZUS od stycznia do lipca 2023 z urlopów skorzystało już 9600 ojców. W całym roku 2022 tylko 3700).

Faktem jest, że zarobki kobiet są niższe od zarobków mężczyzn, a dodatkowo, zarobki matek są niższe od zarobków kobiet bezdzietnych. Jeśli zastanawiamy się, dlaczego mamy zostają w domu z dzieckiem, to odpowiedzią jest właśnie luka płacowa. Powrót na rynek pracy tylko po to, żeby całość lub większą część pensji wydać na opiekunkę lub żłobek jest po prostu nieopłacalny. I tak, po przeprowadzeniu tych kalkulacji, ojciec nie bierze urlopu rodzicielskiego, a matka nie wraca do pracy, bo woli zostać z dzieckiem, niż wydać całą pensję na opiekę.

Z luki płacowej w lukę opiekuńczą

Wydanie pensji na opiekunkę lub żłobek czy przedszkole to optymistyczna wersja wydarzeń. Wiele rodzin nie ma takiej możliwości, bo placówek opiekuńczych po prostu nie ma.

Według danych GUS-u w ponad połowie gmin w Polsce nie ma żłobków. Kobiety, które chcą łączyć macierzyństwo z pracą, wpadają w tzw. lukę opiekuńczą, czyli okres, kiedy dziecko jest za małe, żeby pójść do szkoły, a inna forma opieki jest w tym czasie niedostępna.

A wracając do żłobków i przedszkoli — nawet jeśli są dostępne, nie są rozwiązaniem dla każdego rodzica. Mamy pracujące w ochronie zdrowia, na przykład pielęgniarki na nocnych dyżurach, nie wrócą do pracy, jeśli jedyną opcją opieki nad dzieckiem jest tradycyjnie działająca placówka opiekuńcza. Żłobek czy przedszkole otwarte od 7:00 do 17:00 nie jest też rozwiązaniem dla mam pracujących jako fryzjerki, stylistki paznokci czy kasjerki w dyskontach albo sklepach convenience typu Żabka.

Teoretycznie rozwiązaniem dla matek pracujących w niestandardowych godzinach jest dzienny opiekun. „Punkty dziennej opieki, to rozwiązanie, które dzięki swojej specyfice, może sprawdzić się jako alternatywa dla żłobków lub dopełnienie funkcjonującej w gminie struktury instytucji opiekuńczych dla dzieci. Wyzwanie to stoi przede wszystkim przed samorządami, które mają w tym procesie ważną rolę do odegrania i mogą sporo zyskać”. W praktyce „w 2018 r. dziennych opiekunów było 1249, a rok później 1578”.

Ten rodzaj opieki nad dziećmi może nie tylko być ogromnym wsparciem dla matek, które nie pracują 8 godzin w biurze. Może także być formą aktywizacji zawodowej dużej grupy mam, które chcą dłużej opiekować się dzieckiem, a jednocześnie mają możliwość (oraz chęć) zorganizowania opieki dla małej grupy dzieci do lat 3.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Dlaczego powinniśmy dążyć do zmiany status quo?

Sfeminizowane zawody to zawody deficytowe

Obecna sytuacja skutecznie zatrzymuje w domu specjalistki i ekspertki, które mogłyby (i według danych chcą) wracać do pracy wcześniej.

To, czego potrzebują mamy (a w perspektywie kilku lat wszyscy zaangażowani rodzice), to elastyczne podejście do zatrudniania opiekunów dzieci — praca zdalna lub hybrydowa, w niepełnym wymiarze godzin w ciągu kilku pierwszych lat życia dziecka i elastyczne godziny pracy.

Nie zapominajmy, że wśród tych specjalistek, które między innymi brak żłobków zatrzymuje w domu, są nauczycielki, pielęgniarki i położne, czyli zawody odgrywające ogromnie ważną rolę w społeczeństwie. Obecnie są to w Polsce grupy zawodowe nie tylko deficytowe, ale także starzejące się — „do 2030 r. aż 65 procent obecnie zatrudnionych pielęgniarek i 60 procent położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych”.

Kobiety bez świadczeń, kobiety bez pieniędzy

Matki, które utknęły w sytuacji „mam dzieci, nie mogę wrócić do pracy” to kobiety, które tracą niezależność finansową. Nie zarabiają, więc są zależne od partnera lub innych członków rodziny. Nie odprowadzają składek, więc nie mają perspektyw na przyszłość.

Zależne finansowo obecnie będą w równie trudnej sytuacji jako emerytki, z powodu krótszych okresów odkładania składek emerytalnych niż ich mężowie czy bezdzietne koleżanki.

Praca opiekuńcza to też praca

„Według szacunków ONZ całkowita wartość nieodpłatnej pracy opiekuńczej i prac domowych wykonywanych przez kobiety na świecie wynosi od 10 do 39 procent PKB i może stanowić większy wkład w gospodarkę niż takie sektory, jak produkcja, handel, czy też transport”. Może najwyższy czas zastanowić się nad poważnym potraktowaniem tej pracy i adekwatnym jej wynagradzaniem?

Tym bardziej że praca opiekuńcza to zajęcie angażujące w sposób nieporównywalny do pracy biurowej czy nawet fizycznej.

To praca, która wymaga zaangażowania emocjonalnego, planowania i ciągłego elastycznego reagowania na zmieniające się okoliczności, a do tego ciężka fizycznie. Praca totalna, od której nie sposób się odłączyć czy zrobić sobie przerwę. Taka przerwa możliwa jest tylko wtedy, gdy ktoś inny (tata, babcia, dziadek) przejmie na chwilę opiekę nad dzieckiem.

Gdyby opiekun (matka lub ojciec) dostawał wynagrodzenie, płacił podatki i odprowadzał składki emerytalne, wybór „wracam do pracy lub zostaję z dzieckiem” byłby rzeczywiście wyborem. Obecnie, jak pokazują przytoczone w tym artykule dane, wybór wielu kobiet jest czysto teoretyczny. I nawet największe ambicje i chęć powrotu do pracy bardzo często niewiele znaczą w obliczu stereotypowego postrzegania matek na rynku pracy, braku żłobków i niewielkiej popularności urlopów rodzicielskich dla ojców.

Co dalej pracująca mamo?

Jak wesprzeć mamy w ich wyborach — powrocie do pracy lub pozostaniu z dzieckiem — tak, żeby skorzystało na tym społeczeństwo, ale też same kobiety?

  • Przyjrzyjmy się temu, co oferuje matkom rynek pracy — im więcej elastycznych form zatrudnienia będziemy im proponować, tym większe szanse, że mamy będą szybciej wracać do pracy, a tym samym przez dłuższy okres płacić podatki i odprowadzać składki emerytalne.
  • Informujmy i zachęcajmy ojców do brania urlopów rodzicielskich — to jedna z kluczowych zmian, która wpłynie nie tylko na postrzeganie kobiet (także bezdzietnych) na rynku pracy, ale także na wyrównanie luki płacowej.
  • Inwestujmy w system opieki nad dziećmi do lat 3 — potrzebujemy więcej żłobków, ale także dziennych opiekunów, którzy uzupełnią system i wesprą mamy, które pracują w niestandardowych godzinach pracy — na przykład freelancerki, lektorki języków obcych czy dyżurujące lekarki i pielęgniarki.
  • Wprowadźmy pensje dla mam opiekujących się dziećmi w domu — zauważmy i doceńmy wartość pracy opiekuńczej i nie skazujmy kobiet, które wykonują tę pracę, na zależność finansową od partnerów i ubóstwo emerytalne.
Iceland, Liechtenstein, Norway – Active citizens fund

Działania organizacji w latach 2022-2024 dofinansowane z Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 198 / (42) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekonomia # Polityka # Rynek pracy Dom to praca

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Dom to praca

Być może zainteresują Cię również: