Felieton

Waluta lokalna warunkiem dobrobytu i pomyślności wspólnoty

waluta

Piotr Jankowski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 85 / (33) 2021

Motto:
Zastanawiałem się właśnie, co by tu jeszcze ocalić
(każdej nocy mój sen był rozwijającym się sztandarem, którego biało – czerwone usta głosiły:
POETO! OCALENIE TWOIM NAJWAŻNIEJSZYM OBOWIĄZKIEM!)
gdy wszedł komornik.
– O?! znów jestem panu, przepraszam, państwu coś winien?
– Nie ma niewinnych – odparł. – Musi być sprawiedliwość.
– Moje serce – powiedziałem – pracuje bez przerwy i, niech mi pan wierzy nie zarabia nawet na siebie. To prawda żyję na kredyt…
– Właśnie odebrano panu kredyt zaufania. Pan już nie żyje! – wykrzyknął i chwycił moją maszynę do pisania.

Zdzisław Jaskuła, łódzki poeta

Kiedy rozmawiam z ludźmi na temat powszechnego zadłużenia i plagi egzekucji komorniczych w Polsce, prawie zawsze spotykam się z niezrozumieniem źródeł tych zjawisk. Najczęstsza odpowiedź dotycząca ich przyczyny sprowadza się do interpretacji na poziomie motywacji i działań indywidualnych – chciwości (frankowcy), niefrasobliwości, braku odpowiedzialności i wyobraźni czy rozbuchanego konsumpcjonizmu. Tak jakby większość zadłużała się z powodu mody, a nie faktycznej potrzeby.

Tymczasem większość długu na poziomie rodzin (a tym bardziej przedsiębiorstw, państwa i samorządu) wynika z potrzeby zaspokojenia podstawowych potrzeb egzystencjalnych, inwestycyjnych lub infrastrukturalnych – niezbędnych dla normalnego funkcjonowania każdej społeczności. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nie ma równowagi między wytworzonymi przez społeczeństwo (również państwo) dobrami i usługami a jego dochodami. Co się zatem z nimi dzieje? Kto je zawłaszcza? Dlaczego udział wynagrodzeń w PKB dramatycznie spadł od drugiej połowy lat 90?

Musi istnieć jakiś ukryty mechanizm pasożytniczy, który za tym stoi i zakłóca oraz dewastuje ład społeczny. To temat na odrębną analizę, ale w skrócie można powiedzieć, że powodem jest socjalistyczny pankorporacjonizm, który został nam narzucony wraz z pieniądzem w postaci oprocentowanego długu. Skupmy się teraz jednak na samym zjawisku, które można nazwać głodem monetarnym, czyli systemową niewspółmiernością między dochodami a wydatkami, zmuszającą  wszystkich do zadłużania się.

Czym jest dług i głód monetarny?

W chwili obecnej pieniądz na pokrycie wszelkich dziur budżetowych (zarówno gospodarstw domowych, jak i państwa oraz samorządu)  pochodzi z pożyczki, kredytu lub obligacji, czyli długu. Ale długiem jest również pozostały pieniądz obsługujący realną gospodarkę i konsumpcję. Co to oznacza? Pieniądze są tworzone z niczego przez prywatne banki. Nie pochodzą z depozytów, co udowodnił w swojej rozprawie naukowej profesor R. Werner (Stracone stulecie w ekonomii) i potwierdził klika lat temu w swoim raporcie Bank Anglii. To depozyt jest tworzony przez kredyt. Banki tworzą pieniądze zabezpieczone naszymi przyszłymi dochodami (zdolność kredytowa), czyli udostępniają nam nasze własne pieniądze z przyszłości, po czym w momencie ich wypracowania i spłaty niszczą je (wyksięgowują). Tak powstaje ich niedobór w stosunku do wytworzonych przez kredytobiorców dóbr i usług. Chyba że na miejsce spłaconego kredytu powstaje nowy zapełniający lukę (pod warunkiem, że gospodarka się rozwija i dostarcza bankom zdolności kredytowej).

Inaczej jest w przypadku odsetek. Te są transferowane na rynek finansowy, ale pochodzą także z długu. Żeby je spłacić musi pojawić się w systemie kolejny dług. Tak powstaje pompa ssąco – tłocząca, która wysysa pieniądze z realnej gospodarki.

Dlatego gospodarka musi się cały czas rozwijać (wzrost PKB). Gdyby było inaczej, nastąpiłaby implozja – nawet przy 100% zastępowalności kredytów starych (spłaconych) przez nowe, zabrakłoby pieniędzy na odsetki, ponieważ bank nie tworzy na nie pieniędzy w momencie udzielania kredytu. To m.in. jest przyczyną głodu monetarnego, który dotyka boleśnie rodziny, firmy, państwo i samorząd. Krótko mówiąc wszyscy uczestnicy realnego życia i gospodarki mają za mało pieniędzy, by wykupić owoce wspólnej pracy, co z kolei zmusza wszystkich do zadłużania się.

Niezrozumienie zjawiska głodu monetarnego jest podstawową barierą rozwoju Polski, bowiem bez zmiany świadomości (zwłaszcza tzw. elit politycznych) nie można zmienić rzeczywistości.

Temat pochodzenia i natury pieniądza jest tematem tabu. W oficjalnym obiegu lansuje się jedynie całkowicie fałszywą tezę, że pieniądz ma charakter publiczny i jest (zgodnie z Art. 227 Konstytucji RP) emitowany przez NBP. W istocie jest całkowicie odwrotnie: pieniądz jest prywatny i tworzą go banki komercyjne. Mało tego: pieniądz dłużny nie jest prawnym środkiem płatniczym, jest jedynie nań, czyli na gotówkę, wymienialny. Gotówka jest wprawdzie produkowana przez NBP, ale aby dotarła do społeczeństwa, bank musi pierw stworzyć bezgotówkowy pieniądz dłużny, a później go zamienić. Innymi słowy NBP nie wypełnia swej funkcji emisyjnej. Spełnia w praktyce służebną rolę bankomatu i kantoru w stosunku do prywatnego sektora bankowego.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

W tym miejscu liberał stwierdzi, że za niedobór pieniędzy w realnej gospodarce odpowiadają podatki. I będzie to zasadniczo prawda. Fiskalizm jednak jest drugą stroną medalu pieniądza dłużnego. Świadczyć może o tym fakt, że podatki są traktowane jak rezerwy bankowe i mogą uczestniczyć w drugim (międzybankowym) obiegu pieniężnym, w którym udziela się tylko pożyczek. Innymi słowy pieniądze podatkowe, podobnie jak odsetki od kredytu, nie anihilują stając się „realnym pieniądzem” rezerwowym.

Przypomnijmy, że podatek dochodowy w USA został wprowadzony w 1913 r., w tym samym, w którym powstał Fed (prywatny bank centralny, który zaczął zadłużać państwo). Na odsetki od wykreowanego długu musiały znaleźć się prawnie i systemowo zagwarantowane środki. Miały oczywiście być pozyskiwane kosztem realnej gospodarki i ludzkiej pracy. Jeśli prześledzimy, jak to wygląda we współczesnej Polsce, okaże się, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat średnia wpływów z podatku PIT jest mniej więcej równa kosztom obsługi długu publicznego. Czyli, gdyby państwo polskie nie było zmuszone, przez wadliwą architekturę finansową, do zadłużania się, Polacy nie musieliby płacić podatku dochodowego.

Podatki są więc w istocie implikacją pieniądza dłużnego i nie powinny być obciążeniem dla przeciętnego obywatela i klasy średniej. Powinny być płacone głównie przez korporacje, które stosują zasadę prywatyzacji zysków i uspołecznienia kosztów, nie płacąc równocześnie najczęściej podatków.

Niewątpliwie jest jeszcze jedna przyczyna głodu monetarnego: neokolonialna struktura gospodarki, dostrzegalna chyba najłatwiej, ponieważ dotyczy realnej gospodarki i dochodów, jakie generuje. Polska została pozbawiona po 89 r. w zasadzie całego cennego majątku i zasobów gospodarczych wypracowywanych przez dziesiątki lat kosztem konsumpcji. Doszło nawet do przejęcia znacznej części infrastruktury krytycznej. W związku z tym utraciliśmy nie tylko suwerenność, której nawet nie zdążyliśmy odzyskać, ale jesteśmy poddani gigantycznemu drenażowi kapitału, pieniędzy, zasobów i ludzi. Z Polski transferuje się setki mld zysków kapitałowych oficjalnie i nieoficjalnie. Ten wyciek jest możliwy dzięki wymienialnemu pieniądzowi dłużnemu, który jest na rankach międzynarodowych towarem. Stąd też niższe płace w porównaniu do krajów zachodnich (nie z niskiej wydajności pracy, co wmawiają nam najczęściej establishmentowi ekonomiści).

Trzy kategorie głodu monetarnego

Głód monetarny można zdefiniować przez trzy pojęcia: luki popytowej, produkcyjnej i nabywczej. Pierwsze dwie dotyczą niedoboru pieniędzy, które mogłyby uruchomić istniejące już zapasy, zasoby i potencjał wytwórczy. W pierwszym przypadku chodzi o brak pieniędzy na konsumpcję. W drugim na produkcję i konsumpcję. W przypadku luki nabywczej chodzi o istniejące pieniądze obsługujące konsumpcję i gospodarkę, a dokładniej o ich jakość, czyli dłużny (kredytowy) charakter.

Luka popytowa

Możliwa do skonsumowania dodatkowa pula dóbr i usług przy niezmiennym stanie zatrudnienia. Szacowana jest na ok. 2-3% PKB. Np. wolne miejsca w kinie czy komunikacji zbiorowej lub zalegające w magazynie produkty, które nie są kupowane ze względu na brak środków.

Luka produkcyjna

Możliwa do uzyskania i sprzedaży dodatkowa produkcja przy pełnym poziomie zatrudnienia, czyli  przy tzw. naturalnej stopie bezrobocia. Szacowana na 5-20%. Np. uruchomienie w zakładzie produkcyjnym drugiej czy trzeciej zmiany. Na to potrzebne są pieniądze dla pracowników (plus niestałe koszty produkcji) oraz dla konsumentów.

Luka nabywcza

Deficyt koniecznego popytu, który jest w konsekwencji realizowany pieniądzem dłużnym, czyli poprzez systemowy przymus zadłużania się. Dotyczy obywateli, firm i państwa. Szacowany na min. 40% PKB.

Rozwiązaniem waluta społeczna

Jak zatem funkcjonować i rozwijać się bez nakręcania spirali długu i pogłębiającego się uzależnienia oraz utraty podmiotowości? Jak zlikwidować głód monetarny? Odpowiedź jest banalnie prosta: należy stworzyć własny pieniądz o charakterze publicznym, bezodsetkowym i  niewymienialnym (lub o ograniczonej wymienialności), pieniądz lokalny. Tą drogą poszło wiele miast na świecie. Najbardziej spektakularnym sukcesem ostatnich lat jest Bristol Pound, który walnie przyczynił się do uznania Bristol za najbardziej przyjaznego dla obywateli miasta w Wielkiej Brytanii.

Twórcy funta bristolskiego podkreślają fakt, że służy on społeczności lokalnej, bo pieniądz ma służyć ludziom, a nie ludzie jemu. Podkreślają również inną cechę: kreatywność i budowanie sieci nowych relacji i więzi we wspólnocie oraz brak wypływów na zewnątrz. Z badań wynika, że 80 % pieniądza oficjalnego wydawanego w marketach ucieka poza region potęgując zjawisko głodu monetarnego. 

Pieniądze społeczne (lokalne) powinny być emitowane ekwiwalentnie do parytetu gospodarczego i rzeczywistego potencjału ekonomicznego, w przeciwieństwie do pieniądza bankowego (kredytowego), który nie istniej a ma jedynie skłonność do przejawiania się  (posługując się językiem fizyki kwantowej). Jest bowiem pożyczaniem naszych przyszłych dochodów, co oznacza wcześniejsze ich przywłaszczenie przez bank, a potem ich likwidację.

Waluta samorządowa kwintesencją waluty społecznej

Optymalną formą pieniądza społecznego jest waluta samorządowa. Głównym celem wprowadzenia waluty emitowanej przez samorząd jest wypełnienie luki wynikającej z głodu monetarnego w sposób ekwiwalentny do wielkości lokalnego potencjału ekonomicznego. Istnienie luki powoduje, że zamrożone są ogromne zasoby towarów, usług, zapasów i możliwej konsumpcji oraz produkcji (np. puste miejsca w tramwaju, w kinie, w salonie kosmetycznym, nie sprzedane płody rolnictwa  ekologicznego, wolne moce przerobowe w zakresie usług remontowo – budowlanych czy wykończeniowych, itd.). Ten potencjał jest ostrożnie obliczany przez ekonomistów na 20 % lokalnego PKB! Jedynie samorząd ma wiedzę, infrastrukturę, zasoby i możliwości, żeby takie przedsięwzięcie wprowadzić szybko, skutecznie i z sukcesem. Dodatkowym kołem zamachowym waluty samorządowej może być wprowadzenie możliwości opłacania w niej części podatków i opłat lokalnych. To wielka i niedoceniana, posiadana przez samorząd, władza, która może przynieść zwielokrotnione w stosunku do kwoty podatków korzyści.  

Waluta lokalna powinna być:

  • dobrowolna (nie jest prawnym środkiem płatniczym i tworzy go prawdziwa umowa społeczna);
  • niewymienialna, co powoduje, że jest lojalna wobec społeczności, którą obsługuje (nie wycieka na zewnątrz) i działa  antyimportowo (za pieniądz lokalny nie można robić zakupów poza społecznością, która go akceptuje);
  • bezodsetkowa, co działa antyinflacyjnie (w cenach produktów nie kumulują się odsetki bankowe, które stanowią od 30 do 70 % cen – najwięcej w branży mieszkaniowej);
  • transakcyjna – co poprzez brak oprocentowania służy jedynie wymianie i wycenie dóbr nie powodując powstawania oszczędności, które wypłukują rynek z pieniądza;
  • antylichwiarska – co daje możliwość zaspokojenia wielu potrzeb obywateli, rodzin, przedsiębiorstw czy samorządu, bez zadłużania ich w bankach czy para bankach (można by nią sfinansować część programów socjalnych i odciążyć znacząco budżet miasta);
  • demokratyczna – jej beneficjentami powinni być wszyscy pełnoprawni mieszkańcy;
  • szybkorotująca – co wynika, ze znanej na całym świecie specyfiki walut lokalnych, polegającej na kilkukrotnie szybszym obiegu od walut oficjalnych. Pieniądz lokalny zmienia swojego właściciela kilkanaście razy w ciągu roku, co stwarza również możliwość wdrożenia prostego, zautomatyzowanego i niedokuczliwego oraz efektywnego systemu podatkowego opartego o niewielki podatek obrotowy, który udowodni, że podatki mogą być praktycznie niezauważalne i niedokuczliwe, pod warunkiem szybkiego obrotu pieniądza.

Kategorie walut lokalnych

Waluty lokalne można sklasyfikować określając ich cechy, ze względu na formę oraz sposób funkcjonowania i dystrybucji, na kilka podstawowych grup:  

Waluta parytetowa  

Emitowana w oparciu o potencjał gospodarczy. Jest emitowana w imieniu, na rzecz i w interesie lokalnego suwerena (społeczności lokalnej). Nie jest dłużna i odsetkowa jak pieniądz oficjalny. Jest publiczna (czyli jest własnością wspólnoty). Wypełnia wszystkie trzy luki.

Waluta depozytowa  

Jest emitowana w oparciu o depozyt w pieniądzu oficjalnym, więc de facto jest pochodną obecnej architektury monetarnej. Sama w sobie nie jest odsetkowa, mimo że opiera się na dłużnym pieniądzu odsetkowym. Póki nie wróci do systemu, poprzez szybką rotację, może likwidować tymczasowo lukę popytową.

Waluta multibarterowa  

Jest platformą rozliczeniową barteru wielostronnego. Dotyczy głównie przedsiębiorców. Nie jest suwerenna. Sama w sobie nie jest oprocentowanym długiem. Z reguły jest pieniądzem prywatnym lub spółdzielczym. Likwiduje tylko lukę popytową i zatory płatnicze.

Waluta socjalna  

Jest formą wymiany darowizn pochodzących z niewykorzystanych zapasów, nadwyżek i zasobów społecznych. Jest zgodna z dyrektywami UE dotyczącymi np. banków czasu. Stanowi formę programów socjalnych mających wspomagać eliminację wykluczenia społecznego i niedostatku zwłaszcza wśród seniorów. Tu samorząd może odegrać wielką rolę, ponieważ tylko on może zinwentaryzować niewykorzystane zasoby i możliwości. Jest formą działalności charytatywnej więc jest bezpodatkowy.


Łódź znajduje się na równi pochyłej wyludnienia i starzenia się społeczeństwa oraz w spirali narastającego długu i biedy. Rosnący dług oznacza zwiększające się obciążenia podatkowe (konieczność spłaty długu wraz z odsetkami), a później wyprzedaż majątku, nawet tego, który generuje dochody.

Tych trendów nie da się odwrócić stosując metody i narzędzia, które je wywołały. Dlatego należy odważnie zastosować nowoczesne i innowacyjne sposoby powstrzymania upadku i degradacji. Biorąc pod uwagę specyfikę Łodzi i ambitne oraz kosztowne plany rewitalizacji starej tkanki miejskiej, warto podkreślić, że waluta lokalna mogłaby w znacznym stopniu obsłużyć projekty rewitalizacyjne bez konieczności nieodpowiedzialnego powiększania (i tak już ogromnego) długu miasta. Dałaby też silny impuls do rozwoju szeroko pojętej branży remontowo – budowlano – mieszkaniowej. Podobnie, bez obciążania długiem budżetu miasta, można by sfinansować np. projekty darmowego światłowodu czy nieodpłatnego transport publicznego. Projekt waluty lokalnej  dla Łodzi wymaga oczywiście szczegółowej analizy i opracowania z uwzględnieniem obecnej sytuacji ekonomiczno-społecznej i demograficznej miasta.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 85 / (33) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekonomia Łodzianie decydują

Być może zainteresują Cię również:

Łodzianie decydują
Obywatele decydują

Obywatele decydują – poradnik działaczy obywatelskich

„Łodzianie decydują” to długa, pięcioletnia batalia o wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego w Łodzi - obywatelską inicjatywę uchwałodawczą. Batalia zakończona ogromnym sukcesem mieszkańców - proponowane przez nich zmiany jednomyślnie poparli wszyscy łódzcy radni. „Łodzianie decydują” to historia, którą chcemy się z Tobą podzielić - abyś i Ty mógł stać się jej częścią. Pobierz publikację „Obywatele decydują - poradnik działaczy obywatelskich”.