Felieton

Zegar Zagłady

Rafał Górski

Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 4 (2020)

W 1993 roku mój znajomy na jednej z konferencji spytał profesora Andrzeja Koźmińskiego, czy wierzy, że maszynka do ciągłego rozwoju będzie działać w nieskończoność. Długoletni rektor Akademii Leona Koźmińskiego odpowiedział: „Oczywiście, że nie, ale mam nadzieję, że za mojego życia to się jeszcze nie zawali, a wyznaję zasadę Ludwika XV.”

Historię przypomniałem sobie tydzień temu, kiedy zespół amerykańskiego czasopisma „Bulletin of the Atomic Scientists” ruszył wskazówkami Zegara Zagłady. Zegar jest symbolem zdolności gatunku ludzkiego do samozagłady przy wykorzystaniu technologii.

Dzień Sądu Ostatecznego

Zegar tyka od 1947 roku. Uruchomili go naukowcy z Uniwersytetu w Chicago, którzy pomogli w opracowaniu pierwszej bomby atomowej w projekcie Manhattan. Tej, którą Amerykanie zrzucili na Nagasaki i Hiroszimę skazując mieszkańców na atomową zagładę. Kiedy zegar wybije północ, oznaczać to będzie nasz koniec. Zegar, nazywany też Zegarem Dnia Sądu Ostatecznego, łączy symbolicznie apokalipsę (północ) z motywem odliczania do zera podczas eksplozji nuklearnej. O czasie, jaki wskazuje zegar, decyduje co roku zespół Biuletynu, w skład którego wchodzi 13 laureatów Nagrody Nobla. 73 lata temu twórcy zegara umieścili wskazówki na 7 minucie przed północą. W 2018 roku wskazywały dwie minuty do północy. W 2019 roku pozostały w miejscu.

100 sekund do północy

23 stycznia br. naukowcy przesunęli wskazówki o 20 sekund do przodu. W specjalnym komunikacie „Bliżej niż kiedykolwiek: Jest 100 sekund do północy” zwracają uwagę na zagrożenia ze strony nowego wyścigu zbrojeń jądrowych, na katastrofę klimatyczną i na propagandę dezinformacyjną opartą na technologii. Twórcy Zegara Zagłady zaznaczają, że nasz czas odliczają w sekundach, a nie minutach, by „podkreślić potrzebę działania”.

Nassim Taleb w swojej ostatniej książce „Na własne ryzyko” podsumował dosadnie sytuację, w której się znaleźliśmy: „Zawsze byliśmy szaleni, ale zawsze brakowało nam umiejętności, aby zniszczyć świat. Już je mamy.”

Co robić?

Można, jak nasz autorytet ekonomiczny, wyznawać zasadę Ludwika XV – po nas choćby potop. Można też stawiać opór. Mniej konsumować rzeczy, które nie są nam potrzebne. Zachować umiar w jedzeniu i piciu. Mówić głośno o tym, że PKB to bardzo zły wskaźnik dobrego życia. Domagać się od polityków spowolnienia gospodarki rabunkowej. Nie wierzyć w ślepy postęp. Nie ufać technoprorokom, którzy obiecują nam życie na Marsie. Protestować przeciwko 5G. Nie wymieniać co sezon telefonu komórkowego na nowszy model. Przestać uczestniczyć w wyścigu szczurów. Wylogować się do życia. Częściej wyłączać internet i telewizor. Iść do lasu na spacer. Ugotować kartoflankę. Porozmawiać z żoną. Kupować to, co wyprodukowane lokalnie. Nie schylać przed nikim głowy. Nie pozwalać innym schylać głowy przed sobą. Wsłuchać się w głos swojego ciała, a nie w głos „ekspertów”. Uśmiechnąć się do bliskiej osoby. Zaangażować się w działalność społeczną. Przestać porównywać się do innych. Doceniać nieodpłatną pracę domową. Pamiętać, że korporacje najlepiej zarabiają na ogłupionych i leniwych. Przeczytać książkę „Granice wzrostu”. Zatrzymać się i spojrzeć w niebo. Tępić poczucie własnej ważności. Dbać o poczucie własnej wartości.

A Ty, co proponujesz zrobić, żeby wstrzymać wskazówki tykającego zegara?

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 4 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Górski prowokuje # Świat

Być może zainteresują Cię również: