Felieton

Łódź. Tramwaj wraca na Kilińskiego. Hit czy kit?

Tramwaj nr 1 na ul. Kilińskiego w Łodzi
Tramwaj na ul. Kilińskiego w Łodzi, fot. Łukasz Kamiński

Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska, informuje na swoim koncie na Twitterze, że po dwóch latach zmagań na pewien odcinek ulicy Kilińskiego (bo przecież nie na całą trasę, nie ma tak dobrze) wrócił tramwaj. Wreszcie wraca linia 1. Sukces! Ale czy na pewno?

Naszym zdaniem do sukcesu daleko. Tramwaj, co prawda, wrócił, ale jest to typowy tramwaj na alibi, tramwaj dla nikogo, jeżdżący znikąd donikąd i służący właściwie tylko do denerwowania mieszkańców. Skąd tak surowy osąd?

screen wpisu

Tramwaj donikąd

Podstawowe generatory ruchu, jakimi są duże osiedla mieszkaniowe, są nadal od niego odcięte – Doły i Bałuty na północy oraz Zarzew, Dąbrowa i Chojny na południu miasta.

Tramwaj łączy leżące na uboczu za Parkiem Staromiejskim centrum krwiodawstwa z Dworcem Fabrycznym (to w zasadzie jedyny punkt na mapie, o który warto zahaczyć) i kończy swój bieg gdzieś pomiędzy ulicami Tymienieckiego a Milionową. Kogo będzie interesował jego południowy odcinek sięgający Księżego Młyna? Co najwyżej zagubionych studentów filmówki, którzy akurat jeszcze nie kupili sobie samochodu.

Spójrzmy prawdzie w oczy – rzadko kursujący, stojący w korkach tramwaj nie jest atrakcyjną alternatywą dla indywidualnej motoryzacji.

Aby ta linia tramwajowa zaczęła spełniać swoją rolę, trzeba będzie poczekać aż do 2025 roku, kiedy w końcu dotrze (być może) na Doły. Tak, w tym roku zabraknie nam dosłownie kilku metrów torowiska na ul. Franciszkańskiej, aby linia połączyła się z ulicą Wojska Polskiego. Tak – trudno w to uwierzyć!

Na południu jest jeszcze gorzej – linię ulicy Dąbrowskiego tramwaj osiągnie najszybciej za półtora roku, a krańcówkę na Chojnach raczej nie wcześniej niż w 2028 roku. Zdążymy się postarzeć i posiwieć do tego czasu.

Tramwaj dla cierpliwych

Powala częstotliwość kursów – w końcu co 15-20 minut w godzinach szczytu, z wpisanym w rachunek opóźnieniem, też pięknie wpisuje się w komunikację na alibi.

Tablica z kursami tramwaju nr 1 - ul. Kilińskiego, Łódź
fot. Łukasz Kamiński

Skąd to opóźnienie? Na ul. Kilińskiego mamy sznurek stojących i kopcących aut (potocznie zwany korkiem) chociażby przy skrzyżowaniu z trasą W-Z, ponieważ odcinek pomiędzy ul. Wigury a aleją marszałka Piłsudskiego nie jest wyłączony z ruchu samochodowego. Mniejsze lokalne zatory zdarzają się też na innych odcinkach.

Tu przechodzimy płynnie do wyjaśnienia, dlaczego na początku artykułu napisano o ,,denerwowaniu mieszkańców”. Dlaczego tak wspaniała wiadomość o powrocie ruchu tramwajowego nie miałaby ich ucieszyć? Bo taki tramwaj jest im zbędny. Ani nigdzie nim nie dojadą, ani nie mają czasu, aby z niego korzystać.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Dawno temu kupili sobie samochody, bo musieli – ulica Kilińskiego jako ciąg komunikacyjny przestała istnieć jeszcze w czasach budowy Dworca Fabrycznego ponad dekadę temu i od tamtej pory nie pamiętamy dłuższego okresu, kiedy można było nią dojechać od Bałut na Chojny bez jakiegoś odcinka wyłączonego z ruchu.

Kilińskiego. Kronika przeklętej ulicy

Najpierw wypadł odcinek koło dworca, potem ten od ul. Tuwima do alei Piłsudskiego, potem ten między ulicami Rewolucji a Jaracza (bo rewitalizacja), potem ten na południe od ul. Przybyszewskiego (to już dwa lata!), potem ten na północ od ul. Narutowicza… Jest bardzo wątpliwe, czy założona w 2017 roku siatka połączeń komunikacji miejskiej kiedykolwiek zafunkcjonowała na tej przeklętej ulicy na dłużej niż kilka tygodni.

Mieszkańcy mają więc samochody i nie chcą słyszeć o zamknięciu czy ograniczeniu ruchu samochodowego na Kilińskiego.

Bo i niby czemu mieliby chcieć?

Dla jednego tramwaju jadącego raz na 15-20 minut znikąd donikąd? Im ten tramwaj jest całkowicie zbędny. Co więcej, przeszkadza – w dniu powrotu linii 1 tylko cztery razy ruch na tym krótkim odcinku był zablokowany, bo ktoś źle zaparkował samochód. A czemu źle zaparkował? Bo ludzie odzwyczaili się, że ten tramwaj w ogóle istnieje, a przez ostatnie lata władze miejskie dały przyzwolenie na takie parkowanie, kompletnie ignorując źle zaparkowane auta.

Mamy więc ,,sukces” – zirytowani są mieszkańcy, bo tramwaj wrócił i im przeszkadza. Denerwują się kierowcy, bo stoją razem z nim w korku. Niezbyt szczęśliwi są w końcu nieliczni pasażerowie, którzy i tak nie mogą z niego sprawnie skorzystać, bo to tramwaj na alibi, a nie będący elementem sprawnego systemu komunikacji. Tylko pani prezydent i jej służby prasowe są zadowolone – można odtrąbić kolejny ,,sukces”.

Newer ending remont

Mamy wielkie remonty, musimy się przemęczyć – mówili…
Jeszcze kilka lat i będzie dobrze – mówili…
kilka lat minęło… nie jest dobrze.

Co poszło nie tak?

Kupiliśmy bajkę o ,,przemęczeniu się” i świetlistej przyszłości, która ma po nim nastąpić.

Czego nam zabrakło? Zrozumienia faktu, że remonty, nawet wielkie, to nie jest jakieś magiczne ,,przebóstwienie i wniebowstąpienie” miasta, po którym nastąpią tysiąclecia idealnego ładu. Remont to normalny element miejskiego życia. Jak coś się zbudowało, za jakiś czas będzie trzeba to remontować.

Do stanu idealnego nigdy nie dojdziemy. Ważne jest więc, by tak zorganizować prace, aby obok nich miasto mogło normalnie funkcjonować.

Gdyby lepiej przemyślano obecnie trwające remonty modyfikując niektóre szczegóły, możliwe byłoby zapewnienie wydajnej komunikacji na ulicy Kilińskiego. Na przykład gdyby zawczasu połączono ulice Kilińskiego i Pomorską pełnym systemem skrętów, można by puścić często kursującą linię z Lumumbowa (potoczna nazwa osiedla studenckiego w Łodzi – przyp. red.), przez ul. Kilińskiego do ,,Stajni Jednorożców” (centrum przesiadkowe przy trasie W-Z – przyp. red.) i na Retkinię.

Ale żeby to dobrze zadziałało, trzeba odważyć się na ograniczenie ruchu samochodowego na ulicy Kilińskiego i wprowadzić realny priorytet dla ruchu tramwajowego w sygnalizacji świetlnej (zieloną falę).

Zamiast tego mamy słabą protezę. Wysokowydajny i szybki środek komunikacji miejskiej, którym jest tramwaj, został po prostu wpuszczony w korek.

Jaki z tego morał?

Każdy remont musi być z góry zaplanowany tak, by maksymalnie wykorzystać pozostałą, nadającą się do użytku infrastrukturę.

Planując remonty na najbliższe lata uwzględnijmy to, że w trakcie ich trwania powinna powstać infrastruktura ,,awaryjna” (np. dodatkowe skręty na liniach tramwajowych), która może się przydać przy następnych remontach.

Jakich następnych remontach? – spytacie.
Odpowiemy: Tych, które będziemy prowadzić za 5, 10, 15, 20 i za 30 lat.

Nie kupujmy więc już bajek o świetlanej, idealnej przyszłości.
Uważniej przyglądajmy się planom wielkich remontów i żądajmy sprawnego transportu – tu i teraz!

Bez tego wszyscy utkniemy w korku – razem z tramwajami.


Iceland, Liechtenstein, Norway – Active citizens fund

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 176 (20) / 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

Miasto w ruchu

Być może zainteresują Cię również:

Rada miejska Warszawa

Akademia Instytutu Spraw Obywatelskich
Obywatele decydują
Obywatele KOntrolują
# Polityka
# Społeczeństwo i kultura

Analiza / W jaki sposób organizacje pozarządowe mogą brać udział w stanowieniu prawa na poziomie lokalnym – wybór najskuteczniejszych narzędzi

Jarosław Ogrodowski

W polskim systemie prawnym obywatelom, jak i tworzonym przez nie organizacjom pozarządowym (oraz grupom nieformalnym), przysługuje szereg uprawnień. Nie wszystkie jednak są tak samo skuteczne, a wiele z nich w toku…