Nowość zaklęta w przedmiocie, czyli celowe postarzanie produktu

telefon z ładowarką
fot. Mahesh Patel z Pixabay

Marcin Gęsiarz

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 160 / (4) 2023

Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że kupiony niedawno przez nas telewizor, telefon czy samochód najnowszej generacji prędzej czy później się zestarzeje. Jak się okazuje, to „prędzej czy później” może być z góry określone przez samego producenta. I wcale nie musimy o tym wiedzieć.

Jakiś czas temu wymieniałem telefon. Dużo jeżdżę rowerem w długie trasy, na których używam telefonu jako poręcznej nawigacji i zarazem trackera pozwalającego mi w domowym zaciszu poczytać szczegółowe statystyki z wyprawy. W pewnym momencie ładowarka przestała działać – pech chciał, że po którymś z kolei ładowaniu wejście USB, pełniące zarazem funkcję wejścia do ładowarki, przestało „trzymać” kabel we wtyku.

Nie będąc jeszcze świadomym konsumentem (najpewniej spróbowałbym wymienić tylko ten wtyk, choć najbliższe otoczenie skutecznie odwiodło mnie od tego pomysłu groźbą kolejnych, nieopłacalnych usterek – tkwiło bowiem w przekonaniu, że bardziej „opłaca się” zakupić nowe, zamiast naprawiać stare) wybrałem się do popularnej sieci sklepów elektronicznych. Tam nabyłem sprzedawany w ramach promocji nowy telefon tej samej firmy, o bardzo zbliżonej specyfikacji technicznej. Jak się wkrótce miało okazać, z prawej strony telefon został wyposażony w dodatkowy przycisk funkcyjny wyzwalający usługę „Google Asystent”. Usługę, której w żaden sposób nie da się wyłączyć.

Powyższą anegdotę przytaczam dla zobrazowania jednego z motywów, jakimi kierujemy się podczas wymiany naszych urządzeń. Wspomniane wejście USB jest zgodnie ze specyfikacją baterii lub parametrów urządzenia wykorzystywane średnio co dwa-trzy dni ze względu na potrzebę ładowania. Prosta matematyka pokazuje, że w ciągu roku powtarzamy ok. 150 cykli ładowania naszych smartfonów. Nie dziwi nas zatem, że po kilku latach nieustannego używania tego wejścia (a pamiętajmy, że nasze telefony to również pojemne pamięci ze zdjęciami, filmami, muzyką, które możemy „zrzucić” na inne urządzenie poprzez kabel) tak mały element jak wtyk ulega zużyciu, a w relatywnie niedalekiej przyszłości uszkodzeniu. Ponieważ uszkodzony wtyk uniemożliwia ładowanie telefonu, zastępuję stary telefon nowym – najczęściej z nową ładowarką, kablem USB, kolejnymi ulotkami dotyczącymi gwarancji, instrukcją obsługi i zaleceniami związanymi z utylizacją.

Ale przecież stare urządzenie nadal działa. Producent (a w tym przypadku mówimy o międzynarodowym przedsiębiorstwie o stuletniej historii stojącym obecnie jedną nogą w Stanach Zjednoczonych, a drugą w Chinach) wprowadzając na rynek nowy produkt jest bez wątpienia świadom ich przewidywalnej żywotności u odbiorcy końcowego, czyli konsumenta.

W skali makro mój uszkodzony telefon to zysk dla firmy (bo przecież jakiś czas temu to ja go nabyłem) oraz ewentualne koszty recyklingu czy innych form odzysku, do poniesienia których sklep, gdzie nabyłem nowy telefon, zobowiązany jest prawnie[1]. W skali mikro wygląda to tak, że dotąd trzymam w szufladzie w pełni funkcjonujące urządzenie, któremu wystarczy wymienić jeden element, żeby jedyny defekt, tj. kłopot z ładowaniem baterii, zniknął. Nie podejmę się tego, bo kupiłem nowy telefon. Co teraz?

Strata czy zysk dla konsumenta?

Z ogromnym zainteresowaniem zapoznałem się z tekstem Alicji Sielskiej opublikowanym na łamach Tygodnika Spraw Obywatelskich. Rzeczywiście problem postarzania produktów nie jest jednoznaczny – z jednej strony obciąża nasz budżet, obciąża środowisko w skali globalnej, a sama świadomość tego, że kupujemy produkt z góry skazany na ograniczoną w czasie użyteczność, budzi w nas słuszny sprzeciw. Z drugiej zaś strony nieustanna produkcja zaspokajająca potrzeby rynku, nastawiona na konkurencyjność, skłania przedsiębiorstwa do innowacyjności, sama zaś produkcja, będąc produkcją masową, gwarantuje pracownikom przedsiębiorstw zatrudnienie, konsumentom natomiast atrakcyjny, funkcjonalny i tani produkt.

Na taki stan rzeczy zwracał uwagę już w 2015 roku Adam Ryś, niedawny gość Rafała Górskiego w podkaście Czy masz świadomość?. Jak wówczas zauważył, „aktualnie panujący na świecie model gospodarczy wymusza ciągły konsumpcjonizm, który z kolei napędza postęp technologiczny. Podobnie działa wprowadzanie nowych standardów, wymuszających zmiany i »wypychających« z rynku starsze, niekompatybilne produkty. Zjawisko to nie jest zatem wyłącznie złe”[2].

Wydaje się jednak, że o niejednoznaczności „planowanego postarzania produktów” można mówić tylko z ekonomicznego punktu widzenia, absolutyzując perspektywę człowieka-konsumenta. Taki wniosek można wysnuć po lekturze tekstu Sielskiej. Autorka zwraca uwagę na „nieetyczność”, „sprzeczność z ideą zrównoważonego rozwoju” i „sprzyjanie zanieczyszczeniu środowiska” tej strategii. Dostrzega również negatywny wpływ na budżet konsumenta, „generując dodatkowe koszty związane z zakupem nowego produktu”, jednakże, co bodaj najciekawsze, nie polemizuje z tymi zarzutami. Padają w tekście za to „wymierne korzyści dla konsumenta” jakby w oderwaniu od konsekwencji, jakie wprost wynikają z przyjęcia takiej pro-konsumenckiej postawy. Tekst Sielskiej pozwala nam poznać linię obrony konsumpcjonizmu.

Konsumpcyjna studnia bez dna

Tylko w 2021 roku w Polsce sprzedano ok. 11,3 miliona telefonów komórkowych[3], ok. 2,2 miliona telewizorów[4], ok. 7,5 miliona dużych urządzeń AGD (tj. pralek, suszarek, zmywarek, kuchenek, piekarników, płyt i lodówek)[5]. A mówimy tu tylko o Polsce! Z raportu Global E-Waste Monitor[6] wynika, że dwa lata wcześniej każdy Polak wyprodukował ok. 12 kilogramów elektrośmieci (a cała Polska była odpowiedzialna za wyprodukowanie ok. 443 tysięcy ton).

Chociaż brak aktualnych badań uniemożliwia kontrolę tej produkcji na kolejne lata, to szacuje się, że w 2021 roku Polacy wyprodukowali ok. 560 tysięcy ton elektrośmieci[7]. Idealnie byłoby to wszystko poddać recyklingowi, wszak elektrośmieci, oprócz zawierania w sobie trujących, trudnych w utylizacji pierwiastków, są bogate w miedź, złoto, srebro, żelazo i inne. Niestety, na ten moment to pieśń przyszłości – w skali globalnej jedynie 17,4% elektrośmieci zostało poddanych recyklingowi[8]. Miliony zakupionych, jeszcze większa liczba wyprodukowanych urządzeń czeka swego nieuchronnego końca, który skrupulatnie jest wyliczany przez producentów.

Kapitalizm jako ustrój gospodarczy oparty na nieustannym wzroście niejako z natury dąży do jak największej, najwydajniejszej produkcji, by z kolei osiągnąć jak największy zysk. Planowe postarzanie produktu stanowi jeszcze jeden przejaw natury kapitalistycznego systemu, generującego w gruncie rzeczy zbędne (lub nie-niezbędne) potrzeby, opartego na utopijnym nieskończonym wzroście gospodarczym. „Może czas wreszcie powiedzieć – za Konradem Szymańskim – że utrzymywanie i aspirowanie do coraz wyższego standardu życia jest utopią, za której próby realizacji zapłacą nasze dzieci i wnuki, a zgoda na niszczenie podtrzymujących życie ekosystemów w imię gospodarczego wzrostu to nic innego, jak okradanie przyszłych pokoleń?”[9]

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Czy musimy ten stan rzeczy zaakceptować?

Wspomniany już Adam Ryś przeprowadził w 2015[10] i w 2017[11] roku badania kwestionariuszowe na grupie odpowiednio 160 i 138 osób. Z obydwu badań wynika, że większość respondentów zna bądź słyszała o czymś takim, jak planowe postarzanie produktów. Wśród branż dotkniętych tym zjawiskiem najczęściej wymieniano branżę RTV/AGD, motoryzacyjną, komputerową oraz telefoniczną, a wśród metod planowego postarzania wymieniano głównie „budowę uniemożliwiającą naprawę lub zwiększającą jej koszt”, „brak wsparcia dla produktów już nieprodukowanych lub po okresie gwarancji”, „materiały złej jakości/awaryjne podzespoły”, a także, co szczególnie może cieszyć marketingowców, „pojawienie się nowego, atrakcyjniejszego wizualnie modelu z lepszymi funkcjami lub w lepszej cenie”. Najciekawsze pytanie dotyczyło kwestii legalności tego procederu – chociaż zdecydowana większość pytanych osób uważa to zjawisko za negatywne, to nie potrafiła ocenić, czy działania przedsiębiorców w tym względzie są zgodne z prawem.

Warto przypomnieć, że informację o celowym postarzaniu jeszcze do początku XXI wieku traktowano jako teorię spiskową. Chociaż dyskutowano na ten temat wcześniej, to pierwszy doniosły głos wybrzmiał w połowie października 2013 roku, kiedy to Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny (czyli organ Unii Europejskiej) uchwalił dokument stanowczo wyrażający sprzeciw wobec tego zjawiska[12].

Wiemy zatem, że ono istnieje. Czy można się temu przeciwstawić? W 2020 roku na zlecenie Tauronu[13] przeprowadzono raport z badań postaw konsumenckich Polaków. Respondentów zapytano między innymi o to, dlaczego kupują nowy sprzęt.

Wyniki pokazują, że stosunkowo najrzadziej (ale i takie przypadki się zdarzyły) zakupiono jakiś sprzęt, choć nie był on pierwszej potrzeby. Główną motywacją była albo potrzeba posiadania nowszego urządzenia mimo posiadania starszego, albo problemy z naprawą starego urządzenia. Cieszy, że większość – bo niemal dwie trzecie respondentów – uważa naprawę starego sprzętu za bardziej ekologiczną niż zakup nowego, mimo że kwota, którą uważają za opłacalną w kontekście naprawy (średnio 350 zł) nie wydaje się obiektywnie wysoką. Wszystko zależy od rodzaju usterki, dostępności części zamiennych, kwalifikacji fachowca, dostępności instrukcji serwisowych – a to w głównej mierze leży w gestii producenta.

Sielska w swoim tekście zwraca uwagę, że „trwałość [danego produktu] ma marginalny wpływ na wybory konsumenckie”. W kontekście badań przeprowadzonych przez Tima Coopera (w Wielkiej Brytanii) i Fabiana Echegaraya (w Brazylii) pokazujących, że nabywcy kupują nowe produkty mimo nadal działających starych urządzeń, stwierdza: „konsumenci mogą właściwie preferować strategię skracania życia dóbr ze względu na poprawę funkcjonalności”.

Pytanie – na ile konsumenci w globalistycznym świecie międzynarodowych korporacji mają wpływ na strategię przedsiębiorstw? Rywalizacje technologiczne, funkcjonalne danych urządzeń czy usług zawsze dotyczą firm, spółek i korporacji. Działają one jak syreny, które kuszącym śpiewem hipnotyzują zbłąkanych podróżników, by rozbić ich o skały kolorowych szyldów. Jak skutecznie zatkać sobie uszy przed wszechobecnymi reklamami, promocjami i innymi zachętami, by jak Odyseusz wrócić bezpiecznie do Itaki?

Jak się bronić?

Każde przedsiębiorstwo, każda korporacja produkująca sprzęt elektroniczny, wbrew popularnym zapewnieniom o transparentności swoich działań i „społecznej odpowiedzialności”, jest ciałem prawnym nakierowanym na zysk. Lekcja Joela Bakana jest wciąż aktualna: „korporacja troszczy się wyłącznie o interes własny i w żadnym kontekście nie jest zdolna do autentycznej troski o innych”[14].

Żadne z przedsiębiorstw nie przyzna się przed nami, że ten konkretny produkt ma konkretny okres przydatności – dostajemy jedynie wskazówki w postaci podstawowej lub rozszerzonej gwarancji, powiadomień o zakończonym wsparciu technicznym dla danego systemu bądź urządzenia, wprowadzenia nowego standardu w postaci złącza, technologii czy formatu plików. Konsument nie jest wolnym elektronem, to prawda, ale nie jest zarazem wyłącznie konsumentem, dlatego jeśli pod zachętami w postaci reklam, promocji i innych kryje się „tajemnica przedsiębiorstwa”, której jednym z przejawów jest właśnie celowe postarzanie produktów (a mamy prawo sądzić, że jej głównym celem jest przyniesienie firmom jak największych przychodów), mamy pełne prawo przyjąć wobec tych przedsiębiorstw postawę nieufności.

Nie da się uciec od urządzeń elektronicznych, nonsensem byłaby rezygnacja z motoryzacji, bo „i tak prędzej czy później się zepsuje”. Ważne, żeby nie tracić głowy – i nie płynąć za głosem syren. Nie kupujmy urządzeń pod wpływem impulsu, żeby nie zbierać niepotrzebnych elektrośmieci; nie kupujmy przyszłego elektrośmiecia, bo prędzej czy później znajdzie się on na śmietniku. Świadomość konsumencka jest na wagę złota, przychodzi ona z czasem. Dobrze by było, gdyby nie przyszła za późno.


[1] Zgodnie z Ustawą o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz. U. 2022 nr 1622) do zajęcia się zużytym elektrośmieciem zobowiązany jest zarówno „dystrybutor” (art. 37), jak i „wprowadzający sprzęt” (art. 18-19).

[2] A. Ryś, Planowane postarzanie produktu – analiza zjawiska, [w:] „ZN WSH Zarządzanie” 2015, nr 1, s. 127. [dostęp 9 stycznia 2023 r.]

[3] Według danych IDC [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[4] Według danych ZIPSEE Cyfrowa Polska, [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[5] Według raportu APPLiA [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[6] Raport The Global E-waste Monitor 2020. Quantities, flows and the circular economy potential dostępny na stronie [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[7] Tak oszacował w zeszłym roku Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[8] A jak podaje raport The Global E-waste Monitor 2020,  mowa tu wyłącznie o „formalnie udokumentowanej” zbiórce elektrośmieci. Działania w zakresie recyklingu, jak piszą autorzy raportu, nie nadążają za globalnym wzrostem generowanych e-odpadów („Thus the recycling activities are not keeping pace with the global growth of e-waste”).

[9] K. Szymański, Ratowanie cywilizacji wzrostu gospodarczego?, [w:] „Tygodnik Spraw Obywatelskich” 2022, nr 51 (155), [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[10] A. Ryś, Planowane postarzanie produktu – analiza zjawiska, [w:] „ZN WSH Zarządzanie” 2015, nr 1, s. 127. [dostęp 9 stycznia 2023 r.]

[11] Tenże, Badanie percepcji zjawiska planowego postarzania produktów, [w:] „Marketing i Zarządzanie” 2017, nr 3 (49), s. 231-244, [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[12] Mowa o 493. sesji plenarnej odbywającej się 16-17 października 2013 r. i uchwalonym nań dokumencie [dostęp: 15 stycznia 2023 r.]

[13] Naprawiamy czy wyrzucamy? Raport z badań postaw konsumenckich Polaków, [dostęp: 9 stycznia 2023 r.]

[14] J. Bakan, Korporacja. Patologiczna pogoń za zyskiem i władzą, tłum. J.P. Listwan, Warszawa 2006, s. 73.

Iceland, Liechtenstein, Norawy – Active citizens fund – logo

Projekt „Rady na odpady” finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 160 / (4) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekonomia Rady na odpady

Być może zainteresują Cię również: