Analiza

Mieć, być, konsumować… Czy więcej ludzi musi oznaczać więcej śmieci?

ludzie i śmieci porozrzucane na ulicy
fot. Niek Verlaan z Pixabay

Lech Mergler

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 156 / (52) 2022

Według szacunków Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych 15 listopada 2022 r. liczebność ludzkości przekroczyła 8 miliardów osobników. Ta liczba skutkuje ogromną ilością przetwarzanej dla ludzkich potrzeb energomaterii, więc i wytwarzanych odpadów. Utrzymanie tak licznej populacji, a wcześniej jej wzrost, pokazuje wielki sukces ludzkiej cywilizacji.

Chodzi o „sukces” gatunkowy, biologiczno-ewolucyjny – u zarania neolitu było nas dwa tysiące razy mniej, tysiąc lat temu ponad dwadzieścia razy mniej, a sto lat temu ponad cztery razy mniej. Chińska maksyma mówi, że każdy sukces, zwycięstwo zawiera w sobie potencjał/zapowiedź przyszłej klęski. Wiele wskazuje, że właśnie urzeczywistnia się taki scenariusz katastrofy.

Oczywiste, że aby jej zapobiec trzeba zacząć od zrozumienia „natury” sukcesu cywilizacji, który prowadzi do jej zagłady.

1.

Liczebność gatunku homo sapiens nie jest najważniejszym osiągnięciem ludzkości, to skutek sukcesów na innych polach. I to one stanowią o atrakcyjności cywilizacji, przemysłowej i tzw. poprzemysłowej. Istnieje kilka wskaźników mierzących rozwój jakościowy. Generują go innowacje techniczne i progresywne zmiany społeczne, jedne skorelowane z drugimi. Np. dla równouprawnienia kobiet istotna było pigułka antykoncepcyjna, ale także dostępne pralki i lodówki. Osiągnięcia naszej cywilizacji są znane. Najpierw to 3-4 krotny wzrost średniej długości życia dzięki zmniejszeniu śmiertelności niemowląt. Ograniczenie głodu i niedożywienia, wcześniej powszechnego. Opanowanie wielu chorób, zwłaszcza epidemii niszczących całe populacje. Nowoczesne i higieniczne warunki mieszkaniowe, choć jeszcze nie powszechne. Maszyny zamiast wyniszczającej pracy mięśni. I szereg innych, jak szybki transport i telekomunikacja, urządzenia ułatwiające życie, opanowanie katastrof naturalnych.

Doniosły jest postęp moralny, którego wskaźnikiem jest np. minimalny dziś odsetek ludzi ginących z rąk innych ludzi, gdy w czasach dawnych sięgał 30% zgonów.

I zakaz tortur, kary śmierci, równościowe prawa człowieka i wolności obywatelskie, w tym prawa pracownicze, generalny akcept dla demokratycznych standardów. Dalej – powszechna edukacja, służba zdrowia, itd.

2.

Syntetyzując: współczesna cywilizacja przyniosła względnie powszechny dobrobyt i komfort, dość wysoki poziom bezpieczeństwa oraz zaspokojenie potrzeby godności, związanej z wolnością, równym traktowaniem, sprawiedliwością itd. Sprawiedliwa dystrybucja tych osiągnięć nie jest pełna, ale ich średni poziom oddziela przepaść od warunków życia ludzi od czasów prehistorycznych, głodujących regularnie, ginących masowo od chorób i wojen, w większości eksploatowanych jako niewolnicy lub poddani itd.

Za nic nie chciałbym żyć 100, 500 czy 2000 lat temu – nasze czasy są do życia najlepsze!

Mitologizowanie przeszłości, bo wówczas nie było takich problemów jak nasze, to przejaw niewiedzy lub manipulacja: „kiedyś” nie było zatrucia środowiska, przeludnienia, itd., ale całokształt warunków życia ludzi był dramatycznie gorszy. Dobrostan w rozwiniętej połowie świata to marzenie reszty. Atrakcyjność życia i wysokiej konsumpcji na Zachodzie i Północy, jest ogromna i stwarza motywację dla zabiegania o ich osiągnięcie. Z kolei syty Zachód/Północ jest przywiązany do swojego dobrobytu i gotów z determinacją go bronić, nawet wbrew strategicznym interesom egzystencjalnym.

3.

Jak to rozumieć? Krytyka współczesnej cywilizacji wskazuje na poziom i formę konsumpcji, jej koszty, jako źródło zagrożeń dla ludzkości. To kwestie znane: zużycie zasobów [1], zanieczyszczenie i niszczenie środowiska (np. wszechobecny plastik, wylesianie pod uprawy i wymieranie gatunków), kryzys energetyczny, przeludnienie, katastrofa klimatyczna, itd. – bo żeby coraz więcej konsumować, trzeba przetwarzać coraz więcej energo-materii.

Zasadniczy problem z tą krytyką jest taki, że cywilizacja ta bardzo się wszystkim podoba – obecnym jej beneficjentom, a jeszcze bardziej tym, którzy dopiero usilnie dążą, by osiągnięcia cywilizacji były im dostępne.

Perspektywa wytrucia ludzkości wyziewami cywilizacji i plastikiem, usmażenia przez gorący klimat, zagłodzenia przez suszę i brak energii jest odległą abstrakcją, a względny codzienny komfort naocznym konkretem. Ryzyko, że pozabijamy się w wojnach o zasoby jest mniej abstrakcyjne, bo trwa nowy wyścig zbrojeń. Propozycje radykalnej zmiany funkcjonowania cywilizacji nie biorą pod uwagę oporu beneficjentów obecnego status quo aktualnych i potencjalnych. Trudno o dojrzałe, realistyczne i globalne projekty polityczne w tym obszarze, przekraczające naiwne pięknoduchostwo. Jak to zrobić by raczej być, a nie mieć?

4.

Globalny biznes monstrualnie bogaci się na masowej konsumpcji i nie widać, żeby globalny przerób energo-materii zmniejszał się – mamy kupować i zużywać jak najwięcej [2]. Techno-optymiści w kontrze do katastrofistów wykazują, że nowe techniki rozwiążą obecne problemy – taki jest podstawowy mechanizm postępu [3]. Trzeba przy tym brać pod uwagę, że (po-) przemysłowa cywilizacja globalna jest systemową całością, gdzie wszyscy zależą od wszystkich i nie da się zmienić jednego wymiaru jej funkcjonowania nie naruszając niestabilnej całości. Cywilizacja „zwalniała w biegu” przez naturalne kataklizmy (ostatnio pandemia), wyniszczające wojny albo ideologiczny terror (np. maoizm albo Czerwoni Khmerzy, którzy zagonili naród na wieś do ręcznej pracy na roli). Istotna zmiana cywilizacji wymaga porozumienia globalnego i współpracy zamiast agresywnej rywalizacji lub walki, w tym o zyski. Nie wiadomo jak to przeprowadzić wbrew oporom, interesom i służącym im mitom, lękom itd. Jak np. po dobroci przekonać pretendentów do zachodniego dobrobytu z globalnego Południa, że mają sobie odpuścić, bo nadszedł czas wyrzeczeń i oszczędności, jako że żarłoczna, marnotrawna i niszczycielska cywilizacja globalna pasożytująca na planecie dotarła do jej granic wytrzymałości?

5.

Jak miałaby wyglądać „poprawiona” cywilizacja? Nie chodzi o władzę – czy ma być jakaś oświecona dyktatura biorąca za mordę zwolenników wzrostu (np. korporacje), czy też sprawna demokracja konsensualna . Na czym miałby np. polegać degrowth (wzrost zerowy), który nie wywołałby powszechnego buntu? Niektóre kraje UE zatrzymały wzrost zużycia energii bez spadku wzrostu PKB. Ale czy ten dalszy wzrost jest wart obrony? Rocznie marnuje się kilkaset kg żywności na osobę, to po co wytwarzać jej więcej, może lepiej gospodarować? Trudniej jest z wyrobami przemysłu masowego, ale krótkotrwałego (zwykle) użytku: są one nietrwałe, bo mają być szybko wymienione na nowe, naprawiać też się nie dają. Są za to tanie. Może lepiej byłoby używać np. pralki przez 12 lat zamiast 4, płacąc za nią trochę więcej? Wdrażanie nowinek technicznych to pretekst producentów, by wymuszać nowy zakup np. co dwa lata, a nie sensowna potrzeba. Jest też moda – kiedyś w branży odzieżowej były w roku 2 sezony nowości (wiosna-lato i jesień-zima) – teraz są 2 sezony na… kwartał. Ludzkość kupuje np. 100 mld t-shirtów na rok, a góra odpadów tekstylnych rośnie. Wzrost zerowy musiałby oznaczać przede wszystkim zmiany strukturalne, ograniczające istotnie przerób energo-materii. Taką byłoby np. wyparcie indywidualnej komunikacji samochodowej przez nowoczesną, dostępną i tanią komunikację publiczną. Byłby to wielki oddech dla środowiska i przestrzeni miast. Ogromną zmianą strukturalną byłoby ograniczenie tzw. „wolnego rynku” na rzecz eko-racjonalności.

6.

W kwestii odpadów są też niejasności. W centrum uwagi znajdują się zwykle odpady komunalne, a to tylko 9-10% całkowitej ilości odpadów. Ogromna ich większość to odpady kopalniano-wydobywcze, rolnicze, przemysłowe, budowlane i inne-specjalne. Propaganda „odpadowa” przypomina tę nt. oszczędzania wody i energii: ich większość rzędu 3/4 zużywa przemysł, rolnictwo, kopalnie. Ale odpowiedzialni za ich marnowanie mają być indywidualni odbiorcy, dlatego by ratować Ziemię winni myć się bez wody, czytać po ciemku, spać bez ogrzewania.

To ściema, żeby ukryć zużycie zasobów przez wielkich, komercyjnych użytkowników – oto np. jednostka polskiego PKB jest obciążona dwu-trzykrotnie większym zużyciem energii niż w „starej” UE, przecież nie przez żarówki w domach! Jako indywidualni odbiorcy jesteśmy konsumentami wody lub energii w różnej postaci POŚREDNIO – wykorzystując produkty których powstanie wymagało dużych ilości wody, energii, powietrza lub innych zasobów. Tak też z odpadami – głównym ich źródłem jest gospodarka. POŚREDNIO mamy udział w ich powstaniu – przy produkcji lodówki i jej zawartości, innych sprzętów, samochodów, odzieży, ciepła domu i budowie samego domu. Ale rządowo-korporacyjna propaganda nie będzie apelować, żebyśmy przez odpady w przemyśle czy rolnictwie kupowali mniej, bo przede wszystkim GOSPODARKA, głupcze! Mamy pokutować siedząc w zimnie po ciemku i myjąc się bez wody, a nie stawiać polityczne pytania o energo- i materiałochłonność gospodarki czy alternatywy dla niej.

7.

Jak się ma poziom gospodarki do ilości generowanych odpadów? Intuicyjnie im wyższy pierwszy, tym większa druga. Wydaje się tak być, ale tylko z grubsza, co sprzyja pewnemu optymizmowi. Każdy z 8 mld ludzi wytwarza rocznie średnio ok. 250 kg odpadów (bytowych) i przypada nominalnie na niego średnio 12 tys. USD PKB. Najwięcej odpadów rocznie wytwarzają Chiny – 395 mln ton i USA – 265 mln ton. W przeliczeniu na osobę Chiny to średnio ok. 280 kg odpadów i PKB ok. 12 tys. USD (jak średnia dla świata), a USA to niemal 790 kg odpadów i PKB ok. 69 tys. USD. Czyli nominalnie przy amerykańskim PKB per capita 5,75 raza wyższym niż chiński, USA wytwarza tylko ok. 2,8 raza więcej odpadów na osobę niż Chiny. Faktycznie wzrost gospodarczy oznacza wzrost ilości odpadów, ale nie ma tu proporcjonalności, co będzie można dalej zobaczyć. Okazuje się też, że jeśli brać pod uwagę PKB per capita wg parytetu siły nabywczej, który uwzględnia relacje cen i dochodów, to przewaga USA nad Chinami wyniesie tylko ok. 3,5 raza, co jest liczbą zbliżoną do jednostkowej różnicy, jeśli chodzi o ilość wytwarzanych śmieci – 2,8 raza. Wydaje się to bardziej wiarygodne w tym przypadku.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

8.

W Polsce [4] rośnie ilość odpadów bytowych, jak wszędzie, z niepełna 1/3 tony kilka lat temu do blisko 360 kg średnio na osobę rocznie w ubiegłym roku. Z tego ok. 60% podlega różnym formom odzysku: ok. 27% to recykling, ok. 13% to kompostowanie a 20% spalanie z odzyskiem energii. Pozostałe 40% nadal trafia na wysypiska.

Polska razem z Rumunią i Czechami to w UE kraje wytwarzające najmniej odpadów. Z kolei Polska i Rumunia, obok Bułgarii i Chorwacji mają najniższy poziom gospodarczego rozwoju w UE mierzony średnim nominalnym PKB per capita rocznie. Stąd (ale nie tylko stąd) istotne jest postawione już pytanie o związek ilości wytwarzanych śmieci ze wzrostem gospodarczym. To sfera dynamicznych zmian, stąd nie wszystkie dane są równo dostępne i aktualne, ale należy szukać prawidłowości. Chodzi wszak o to, czy da się obronić wzrost gospodarczy, a za tym oparty na nim dobrostan, mimo potencjalnych katastrof, jakie niesie puchnięcie konsumpcyjnej cywilizacji, zasypanie przez śmieci to jedna z nich. Być może należy zapytać, na ile da się ten dobrostan obronić…

9.

Dla oszacowania relacji śmieci – wzrost gospodarczy w Unii Europejskiej przeanalizowałem [5] dane dotyczące 10 krajów członkowskich o najwyższym średnim PKB nominalnym na osobę i 10 krajów o najniższym [6]. Syntetyczny wynik z jednej strony potwierdza intuicję, że w UE wzrost gospodarczy wiąże się ze wzrostem ilości wytwarzanych odpadów. Z drugiej strony zaskakuje, bo ten wzrost ilości odpadów jest nieproporcjonalnie mały względem wzrostu PKB. W krajach UE powstaje ok. 2,5 mld ton odpadów rocznie, co daje średnią na mieszkańca 502 kg (2019), przy średnim PKB per capita dla UE ok. 32,5 tys. USD. Przeciętna dla krajów bogatszej dziesiątki to ok. 546 kg odpadów na osobę rocznie, przy średnim PKB per capita ok. 57,5 tys. USD. Liczby dla krajów drugiej dziesiątki to 413 kg odpadów średnio rocznie na osobę, przy przeciętnym PKB per capita ok. 19 tys. USD. Czyli przy trzykrotnie wyższym PKB per capita dziesiątka krajów UE o wyższym poziomie gospodarki wytwarza tylko ok. 1,3 raza więcej odpadów na osobę niż dziesiątka słabszych gospodarczo. Ten uśredniony wynik mówi o krajach UE tyle, że „produkcja” śmieci powiększa się ze wzrostem gospodarki, ale zdecydowanie wolniej – 2-2,5 krotnie. W szczegółach rzecz przedstawia się bardziej interesująco, jeśli porównać dane trzech krajów z bogatszej dziesiątki, w których powstaje najmniej odpadów (Szwecja, Belgia, Włochy) z danymi z trzech krajów z biedniejszej dziesiątki, w których wytwarza się najwięcej odpadów (Grecja, Litwa, Portugalia). W tych drugich powstaje o ok. 10% więcej odpadów niż w pierwszych, mimo że mają one gospodarki o PKB per capita średnio 2,2 raza niższym.

Wniosek jest tu bardziej radykalny: znacznie wyższy poziom rozwoju gospodarki może wiązać z niższym poziomem wytwarzania odpadów niż w przypadku gospodarek znacznie słabszych. Jak to możliwe?

10.

Co się dzieje z odpadami w obu grupach krajów UE? To drogi różne. W krajach silniejszej gospodarki recyklingowi i kompostowaniu podlega średnio ok. 50% odpadów, gdy w krajach słabszej dziesiątki jest to ok. 30%. Różnica wyraźna, ale nie radykalna. Inaczej jest ze składowaniem na wysypiskach: w pierwszej dziesiątce krajów podlega mu 0-2% odpadów, oprócz Francji i Włoch (tam ponad 20%). W drugiej dziesiątce średnio składuje się ok. 55% odpadów (dane za 2018, teraz zapewne mniej) – różnica radykalna. Spalanie odpadów w krajach pierwszej dziesiątki obejmuje blisko 50% odpadów (jak recykling/ kompostowanie) – za wyjątkiem Francji i Włoch, gdzie jest mniej. W drugiej grupie krajów spala się niespełna 20% odpadów, ale to rośnie m.in. przez presję na zamykanie wysypisk. Być może jakieś znaczenie ma też „eksport” odpadów do innych krajów.

Podsumować można krótko tak: kraje bogatsze „likwidują” odpady przez recykling/ kompostowanie albo spalanie – w proporcji ok. pół na pół. Druga biedniejsza grupa głównie wywala je na wysypiska, choć coraz mniej, a coraz więcej spala i odzyskuje. Cel jest wyraźny: żadnych wysypisk, tylko recykling/ kompostowanie lub spalanie.

11.

Można by stwierdzić, że kraje rozwinięte radzą sobie lepiej ze śmieciami, jak i ze wszystkim, bo są bogatsze. Ale na czym polega to „lepiej” i od czego konkretnie zależy? Trop wskazuje powyższy przykład sześciu krajów UE (dwa razy trzy kraje) zaprzeczający temu ogólnemu wyobrażeniu… Cały obszar radzenia sobie z odpadami (od wytwarzania po utylizację) to sfera skomplikowana, gdzie splecione są ze sobą wymiary: ekonomiczno-finansowy, technologiczny, psychologiczny. Do tego jest uwikłany politycznie i cywilizacyjnie (np. czy kraj agrarny czy zurbanizowany), a także znaczenie mają kwestie intelektualne oraz ideologiczne. Przykładowo: jeśli dominują poglądy technokratyczne/deterministyczne nt. cywilizacji (np. że rozwój w sposób naturalny musi oznaczać wzrost wszystkiego, w tym liczby samochodów, zużycia energii, zanieczyszczeń itd. ), to niewiele da się zrobić. Polityka nic nie zdziała i winna abdykować. Kwestie społeczne to np. poziom świadomości ekologicznej, kondycja społeczeństwa obywatelskiego, dyscyplina i zaufanie. Psychologia to m.in. wytresowane nawyki i gusta masowe, dotyczące np. sposobu reakcji na opakowania towarów, będące jednym z głównych odpadów. Wymiary ekonomiczno-finansowe i technologiczne, uwikłane w politykę wydają się kluczowe.

Gospodarowanie odpadami ma za kontekst grę interesów, w tym komercyjnych mających swoje przełożenie na politykę, która zamiast o dobro wspólne dba o biznesy. Przykładowo – w Polsce lobby spalarniowe zdominowało politykę, i buduje się kolejne przeskalowane instalacje w technologii sprzed wielu lat. Nowoczesne i czyste spalarnie plazmowe (do 5500 st. temp. spalania) są w Polsce rzadkie, bo drogie.

Kwestie finansowe to w dużym stopniu funkcja priorytetów polityki, od których zależą regulacje np. podatkowe i podobne, determinujące koszty, rentowność itd.

12.

Budowa spalarni ma sytuację w Polsce zbliżyć do tej w bardziej rozwiniętych krajach UE, jak np. w Niemczech, gdzie spala się blisko 20 razy więcej odpadów niż u nas [7], chociaż większość podlega recyklingowi/kompostowaniu (nie ma tam za to prawie wysypisk). Tyle że powszechność spalania odpadów stoi w poprzek strategii UE określanej jako Gospodarka Obiegu Zamkniętego (GOZ) albo gospodarka cyrkularna [8]. Traktuje ona obecne odpady jak surowce do dalszego wykorzystania. Z tej perspektywy, wynikającej z troski o zachowanie zasobów Ziemi (odnawialnych, ale zwłaszcza nieodnawialnych), spalanie nawet z energetycznym zyskiem jest bezpowrotną stratą i jako takie nie jest pożądane, choć w pewnym stopniu dopuszczalne [9]. Celem UE jest osiągnięcie do 2030 r. 60% poziomu recyklingu odpadów, a do 2035 – 65%. Dla wielu krajów, poza bardzo nielicznymi, to wymóg dwu-, a nawet trzykrotnej poprawy, co powinno wymusić zamykanie spalarni, dla których zabraknie paliwa. Taka perspektywa nie osłabia przychylności władzy dla lobby spalarniowego w Polsce.

Wiele wskazuje, że wzrost poziomu recyklingu wydaje się władzy zbyt trudny, więc woli śmieci spalać. Co ciekawe – boom na spalarnie odpadów (kilkadziesiąt w budowie lub przygotowaniach) – daleko wyprzedza zainteresowanie budową biogazowni [10], komunalnych i przemysłowych, których potencjał energetyczny jest ogromny, a są ekologiczne. Ten potencjał jest porównywalny z zapotrzebowaniem na gaz ziemny, ma więc znaczenie strategiczne dla całej energetyki, majaczącej o powrocie do węgla.

***

Wiele wskazuje iż w UE, w tym w Polsce, możliwe jest rozwiązywanie problemów z odpadami komunalnymi w sposób skuteczny i zrównoważony, bez większych społecznych oporów, a przeciwnie – ze społeczną współpracą. Zachodzi synergia rozmaitych czynników pozytywnie temu sprzyjających, jakkolwiek nie da się najprawdopodobniej uniknąć istotnych błędów. W Polsce jest to budowa licznych przeskalowanych spalarni. Nie bardzo wiadomo po co, skoro wspólnota UE stawia na gospodarkę obiegu zamkniętego, więc w ciągu kilku lat spalarnie w dużej części staną się zbędne. Zapewne chodzi o ambicje władzy i zadowolenie (???) lobby spalarniowego, szukającego nowych możliwości inwestycyjnych na dużą skalę. Najwyraźniej dlatego spalarnie są przeskalowane…


Źródła:

[1] Problem postawiony przez Klub Rzymski w jego raporcie „Granice wzrostu” z 1972 r.

[2] Biznes się bogaci, a ogół ma się lepiej niż kiedykolwiek w przeszłości. Nie uważam, że masowa, rozbuchana konsumpcja jest tożsama z dobrostanem. W dużym stopniu jest to konsumpcja śmieciowa, obejmująca przedmioty/usługi niemające większego znaczenia dla jakości życia w obszarze potrzeb istotnych, wyższych i niższych. Są to więc dobra małowartościowe, co wcale nie znaczy, że tanie, bywa przeciwnie. Panuje co do nich w miarę powszechne przekonanie, że są atrakcyjne i należy/warto/powinno się je kupować. Biznes sobie wytresował masy konsumentów za pomocą rozmaitych technik marketingowych (zwłaszcza reklama, albo moda), kształtując pewien automatyzm konformistycznych zachowań masowych, dzięki któremu „wszyscy” kupują te same niepotrzebne głupoty. Masowa konsumpcja stoi na stadnych, wytresowanych odruchach warunkowych.

[3] Ten przekaz nie uwzględnia faktu, że wiele technologii rozwiązując na masową skalę istniejące niekiedy dramatyczne problemy może generować nowe: np. chemia rolna, antybiotyki, masowa motoryzacja, tworzywa sztuczne itd.

[4] Wytwarzamy coraz więcej odpadów. 358 kg na mieszkańca w 2021 r. [dostęp na dzień 13.12.2022]

Pół tony odpadów komunalnych wytworzono na jedną osobę w UE; Polska na końcu zestawienia [dostęp na dzień 13.12.2022]

 [5] Zarządzanie odpadami w UE: Fakty i liczby [dostęp na dzień 13.12.2022]

[6] Mam świadomość pewnej jednostronności i powierzchowności tego miernika, być może lepszy byłby PKB per capita wg parytetu siły nabywczej. A jeszcze dokładniejsze byłoby uwzględnienie innych wskaźników dobrostanu w poszczególnych krajach (np. HDI – Wskaźnik Rozwoju Społecznego, SPI – Globalny Indeks Rozwoju Społecznego, QOL – Indeks Jakości Życia, HPI – Światowy Wskaźnik Szczęścia), o wiele pełniej i wszechstronniej odpowiadających na pytanie jak się ludziom w danym kraju żyje…

[7] Spalarnie odpadów w Niemczech. Ciągle powstają nowe [dostęp na dzień 13.12.2022]

[8] Hierarchia 3R traktowania odpadów: Reduce (redukuj wytwarzanie u źródła), Reuse (ponownie wykorzystaj), Recycle (przetwórz do wykorzystania w inny sposób). Obieg zamknięty w pełni nie jest oczywiście możliwy, wynika to z praw fizyki, nie procesów o sprawności 100% lub bliskiej.

[9] Manipulacja językowa w tym zakresie polega na używaniu w polskich dokumentach dotyczących spalarni pojęcia „frakcji resztkowej”. Czyli my nie spalamy hurtem odpadów jak leci (w Poznaniu powstaje 200 tys. ton odpadów rocznie i spalarnia obliczona też na 200 tys. ton) – tylko „frakcję resztkową” równą 100% całości…

[10] Biogaz i biometan sposobem na niezależność energetyczną [dostęp na dzień 13.12.2022]

Iceland, Liechtenstein, Norawy – Active citizens fund – logo

Projekt „Rady na odpady” finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 156 / (52) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia Rady na odpady

Być może zainteresują Cię również: