Orzeł w koronawirusie
Należy wyzwolić się z ograniczeń demokratycznego populizmu podsycanego histerią i mimo niesprzyjających okoliczności maksymalnie wykorzystywać szanse dla Polski. Z producentów stajemy się konsumentami, trzeba odwrócić ten trend.
knockdown
Dumny nasz kraj, który powoli piął się gospodarczo w górę i niwelował dystans do starej Europy, dostał właśnie potężną fangę w nos. Cóż, wielu zawodników na arenie międzynarodowej zostało znokautowanych przez koronawirusowe szaleństwo, niektórzy są już liczeni, grozi im zlicytowanie. Wielu frapuje się pytaniem – kto za tym stoi? Hipotez jest wiele, nawzajem się znoszą na ogół, ale moim zdaniem można mówić o nieprzypadkowym przypadku. Różne zjadliwe koronawirusy krążyły od lat po świecie i przyczyniały się do epidemii chorób grypopodobnych, jednak nie wyodrębniano ich skutecznie i nie opisywano oddzielnej jednostki chorobowej. Traf (ślepy?) chciał, że wirus rozprzestrzenił się w mieście, w którym było wyspecjalizowane w wirusach nowoczesne laboratorium a właściwie placówka naukowa Wuhan. To tam opracowano szybko tester na tego wyodrębnionego koronawirusa, zwanego SARS CoV-2. Gdyby nie obecni na miejscu chińscy naukowcy, to nie opracowano by testu, który przyczynił się do pandemii i paniki w ten przewrotny sposób, że stał się medialnym i czytelnym (choć nie do końca precyzyjnym) narzędziem do śledzenia rozprzestrzeniania się zarazy po ludziach na świecie. Państwa nie byłyby w stanie zarządzać walką z epidemią i paradoksalnie nie blokowałyby swoich wewnętrznych systemów, a ludzie nie traciliby pracy. No tests no panic. Byłaby to tajemnicza choroba podobna do grypy, poznalibyśmy tylko spektakularne ofiary, bezobjawowi chodziliby sobie spokojnie po świecie, najwyżej kaszleli. Starsze osoby i schorowane, jak wcześniej umierałyby w szpitalach na nagłe zapalenie płuc, którego wirusowego sprawstwa by nie odnotowywano.
Ciekawe, czy rokroczne statystyki odnotują niespotykany poziom zgonów? Wszyscy się przerzucają danymi, które na razie trudno zweryfikować, sytuacja przypomina chaotyczne pole bitwy, państwa zresztą ponoszą straty porównywalne z wojennymi.
Być może jest to coś na kształt III wojny światowej, wojny informacyjnej, gdzie fake news są jak bomby, a blokady informacji jak pola minowe. Na pewno sytuacja jest wyjątkowa w obecnej konfiguracji nowoczesnej globalizacji i powiązań rynków, inna niż np. podzielony świat powojenny w czasie grypy „hiszpanki” 1918-1920. Wtedy epidemia zebrała żniwo straszniejsze niż Wielka Wojna, nie trzeba było robić testów, objawy były spektakularne. Obecnie bez testów na Covid-19 bylibyśmy bezradni w zarządzaniu kwarantanny dla zarażonych, nie można byłoby wyłapać ognisk choroby, może byłoby jak kiedyś przy epidemiach grypy, tylko bardziej groźnie, bo wirus zdradliwy. Dawniej, gdy szedłem z infekcją do lekarza, dowiadywałem się, że zaatakował mnie jakiś grypopodobny wirus, których jest tyle teraz na świecie. Doktor twierdził, że nie należy brać antybiotyków, bo to nic nie da, jako że nie z bakteriami tu sprawa i że po prostu trzeba wzmocnić organizm lekami osłonowymi i trochę poleżeć. Leżałem i czekałem, po tygodniu wstawałem do pracy.
Road map
Leżałem i czekałem, tak jak teraz leży i czeka na lepszy czas polska gospodarka. Od zabójczego koronawirusa (jak zabójczego to dowiemy się na koniec) groźniejsze efekty przynosi zamrożenie gospodarki i zablokowanie powszechnej dostępności do służby zdrowia. Gdy nie pracują firmy, nie płacą podatków, z których m.in. finansowana jest właśnie publiczna służba zdrowia. Rząd ratuje się podobno dodrukiem pieniędzy, ale to krótka i rozpaczliwa ścieżka ratunku. Należy wyzwolić się z ograniczeń demokratycznego populizmu podsycanego histerią i widząc niesprzyjające okoliczności jednak maksymalnie wykorzystać szanse dla Polski. Nie namawiam oczywiście do pochopnego otwierania wszystkiego z powrotem ani do cenzurowania informacji o zachorowaniach, jak to się dzieje w państwach autorytarnych z Turkmenistanem na czele.
Namawiam do prowadzenia ofensywnej POLITYKI zdrowotno – gospodarczej, bez nieustannego kalania własnego gniazda i działań tyle rozpaczliwych, co przypadkowych. Należy ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa w grupach ryzyka i jednocześnie pozwolić dorosłym ludziom w miarę normalnie pracować a dzieciom uczyć się.
Do szpitali i tak trafiają ciężkie przypadki a bezobjawowi chorzy w dwa- trzy tygodnie sami się uodpornią. Zamiast zakazywać wstępu do lasu, należy zakazać odwiedzin u dziadków i w domach opieki, należy przypisać lekarzy do jednej placówki, bo oni najczęściej pracując w wielu miejscach, nieświadomie przenoszą wirusy. Policja powinna unikać sytuacji, w których jej interwencje ośmieszają organa ustawodawcze i organa przymusu. Jest też wyjątkowa okazja dla zmniejszenia kosztownej biurokracji gospodarczej i uproszczenia wielu procedur. Jest okazja do zaniechania nieprzemyślanych inwestycji i działań szkodliwych dla przyrody jak kopalnie odkrywkowe – to są wszystko koszty dla budżetu państwa, a zapotrzebowanie na energię zmniejszyło się. Jest okazja dla nowych technologii, nowych rozwiązań. Z pomocą przychodzi Internet, sprzedaż wysyłkowa, czas na internetowy system wyborczy, finalnie z pewnością tańszy od papierowego, wymagającego też znacznych ludzkich zasobów.
Obserwujemy teraz, jak z kryzysem szybko potrafią sobie radzić Chińczycy, wykorzystując skumulowany potencjał gospodarczy i niestety daleko posuniętą kontrolę nad obywatelami, kontrolę już cybernetyczną. Na przykładzie Państwa Środka widać, że wolność nie ma szans w konfrontacji z bezpieczeństwem. Co zrobią inni? USA zdają się być mocno zamroczone, Włochy na deskach, Niemcy chyba robią uniki, gdy sędzia nie widzi, a Rosja uderza na oślep, korzystając z resztek niespożytych sił.
Fly like an eagle
Oczywiście po wszystkim to każdy będzie mądry, a generałowie naszykują się do poprzedniej wojny. Ale każde wyzwanie może stać się szansą dla Polski. Smutne jest, że wielki ukraiński samolot przywozi nam z Chin tony ładunków sanitarnych, podczas gdy do niedawna mieliśmy sami olbrzymi potencjał tekstylny, czy farmaceutyczny. Propagandowo uczyniono z tego sukces, a jest miarą upadku rodzimego przemysłu włókienniczego, dla którego szycie dość przyznajmy topornych maseczek i strojów nie byłoby dużym wyzwaniem. Po łódzkiej Polfie nie został najmniejszy ślad. Z producentów staliśmy się konsumentami. Należałoby odwrócić ten trend, gdy Europa boryka się z tyloma problemami i nie radzi sobie z nimi pod naporem szkodliwych ideologii i demokratycznego populizmu. Pomysły na poprawę tamtejszych gospodarek przypominają zalewanie ognia benzyną. Czy gwałtownie ubożejące państwa są w stanie wypłacać gwarantowane pensje i jak długo? Nie popełniajmy błędów innych, uczmy się na nich. Choć raz w historii bądźmy przebiegli jak Anglicy, dobrze planujący jak Niemcy, skuteczni jak Amerykanie, cierpliwi jak Chińczycy, pracowici jak Japończycy i sprytni jak Polacy. Gdy inne państwa dookoła są zajęte sobą jak nigdy, należy opracować plan gospodarczo-politycznej ofensywy, w której będą się liczyć i skuteczność, i gesty. Jak to zrobić, jak rozwinąć skrzydła, gdy dookoła wszyscy zwijają się w kłębek? Nie jestem specjalistą, tylko felietonistą. Moje zadanie już się skończyło, czas na fachowców, zaryzykujmy. No risk no fun.