Felieton

Czy istnieje Nowy Porządek Świata (NWO)?

ziemia
fot. Arek Socha z Pixabay

Andrzej Paradysz

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 138 / (34) 2022

Żyjemy w dobie powszechnego dostępu do informacji dostarczanej głównie za sprawą internetowych autostrad z prędkością światła. Jednak informacja nie równa się wiedzy. Trudno też odróżnić fakty od fake newsów, wszak granica między nimi zdaje się nieostra i płynna. Niemal każdego dnia napotykam w zakamarkach sieci na rozmaite dezinformacyjne newsy. Jednym z nich, wypływającym głównie z mediów narodowych, jest rzekome powstawanie NWO, czyli Nowego Porządku Świata. Media te straszą mianowicie, że nadchodzi okres: jednej światowej ekonomii i finansów, jednego światowego rządu i jednej światowej religii[1].

Jak pisałem w swojej najnowszej książce „Śladami wojny polsko-(nie)polskiej 1989-2021”, taka optyka jest zbieżna z postulatami Manifestu Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego[2]. Głównym wrogiem tej radykalnej organizacji jest tworzący się ponoć rząd światowy pod przywództwem USA. Taka narracja jest zaś zbieżna z interesami Rosji[3] oraz paradoksalnie z retoryką części dostojników Kościoła katolickiego[4]. Jednocześnie neobolszewicka część rosyjskiej elity (np. A. Dugin) stawia sobie za główny cel zniszczenie religii katolickiej.

Jaka zatem jest prawda o NWO?

Otóż trzeba sobie uświadomić, że mieliśmy w historii stosunków międzynarodowych do czynienia z czterema porządkami międzynarodowymi. Pierwszy porządek westfalski pojawił się po 30-letniej wojnie religijnej zakończonej w 1648 roku. Drugi porządek wersalski pojawił się po I wojnie światowej i ustanowił m.in. nowe granice państw narodowych w Europie oraz powołał Ligę Narodów.

Z kolei po II wojnie światowej nastał porządek poczdamsko-jałtański. Zarazem na Zachodzie rodził się czwarty międzynarodowy porządek (neo)liberalny. Temu ostatniemu warto przyjrzeć się bliżej.

W 1943 roku doszło do pierwszego spotkania w ramach jeszcze nieistniejącego formalnie ONZ, które stało się kontynuacją Ligii Narodów. Z kolei w 1944 roku odbyła się konferencja w Bretton Woods, w której udział wzięło 730 delegatów z 44 państw. Ustanowiono wówczas nowy system walutowy oparty na trzech filarach: Międzynarodowym Funduszu Walutowym, Banku Światowym oraz GATT, które przeistoczyło się z czasem w Światową Organizację Handlu. System z Bretton Woods dość szybko, bo już w latach 70. XX wieku został opanowany przez neoliberałów, czyli tzw. Chicago Boys, wywodzących się w znacznej mierze ze szkoły austriackiej.

Po upadku w Europie porządku jałtańsko-poczdamskiego i zakończeniu zimnej wojny, porządek neoliberalny rozlał się na cały świat, docierając również do Polski. Zauważył to początkiem lat 90. F. Fukuyama i pisał, że liberalizm jest jedynym systemem, który należy aprobować na całym świecie. Nastał, więc rzekomo „koniec historii”.

Z kolei znany krytyk neoliberalizmu I. Wallerstein przyglądając się procesom zachodzącym w skali globalnej, ukuł w 1990 roku termin Nowy Porządek Świata (NPŚ), który miał być tworzony za sprawą antysystemowych ruchów społecznych. NPŚ miał przemodelować aktualny porządek kapitalistyczny i zaprowadzić braterski i egalitarny ogólnoświatowy porządek libertariański. Jak zauważył ekonomista M. Guzek dwoma celami ideologii libertariańskiej, które miały w fazie ostatecznej doprowadzić na całym świecie do anarchokapitalizmu były: eliminacja państw i rozkład (dekompozycja) narodów[5].

Pojawienie się tak rozumianego nowego porządku świata potwierdzili również lewicowi myśliciele M. Hardt i A. Negri w swoim dziele „Imperium” (2000). Twierdzili, że na szczycie piramidy globalnej władzy stoi jedno supermocarstwo, jakim są Stany Zjednoczone, które działa samodzielnie lub współpracuje w ramach ONZ[6]. Przekonywali, że granice państwa narodowego stanowią obecnie przeszkodę dla rynku światowego, dlatego nadejdzie kres gospodarek narodowych w takim kształcie, jakim je dziś znamy.

Tym bardziej że:
„Wraz z globalizacją rynku i łańcuchów produkcyjnych wyłonił się też globalny ład – nowa logika i struktura rządów; krótko mówiąc, nowa forma suwerennej władzy. Podmiot polityczny, jakim jest Imperium, skutecznie kontroluje globalną wymianę i sprawuje suwerenne rządy nad światem (…). Nie ulega wątpliwości, że wraz z procesami globalizacji maleje – choć jeszcze nie zanikła – suwerenna władza państwa narodowego[7]”.

Z kolei jak zauważył socjolog B. R. Barber, państwo narodowe ma dwie poważne wady. Po pierwsze nie ma narzędzi, aby stawiać czoła globalnemu McŚwiatu i lokalnemu Dżihadowi. Po drugie opierający się na liberalizmie ekonomicznym McŚwiat pozbawia państwa resztek zdolności do działania dla dobra wspólnego. Dlatego B.R. Barber także nie miał wątpliwości, że nastał zmierzch narodowej suwerenności[8].

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Wspomniany już M. Guzek wykazywał, że w dobie zaawansowanego libertarianizmu (anarchokapitalizmu) funkcje państw narodowych przejmą transnarodowe korporacje i dojdzie do radykalnej prywatyzacji, zaś w miejsce państw po zniesieniu granic pojawią się enklawy etniczne. Jednak o ile należy zgodzić się z faktem, że korporacje transnarodowe rosną w siłę i odgrywają ogromną rolę w światowej architekturze władzy, o tyle trzeba zwrócić uwagę, że teza o zaniku państw narodowych jest zdecydowanie przedwczesna i wynika z przesłanek ideologicznych, a nie faktów. Mianowicie przed II wojną światową było 75 państw narodowych, a w 2019 roku było ich już 193.

Poza tym obserwujemy odrodzenie się rozmaitych form nacjonalizmu w wielu krajach Europy i świata, które, jak widać, prowadzą do nowych konfliktów i wojen. Co więcej, jak dowodził w swojej najnowszej książce politolog R. Kuźniar, dostrzegamy obecnie zmierzch międzynarodowego porządku liberalnego. Do głosu dochodzą bowiem Rosja i Chiny. Słusznie zatem przewidział neokonserwatywny publicysta R. Kagan, że nadchodzi „powrót historii i koniec marzeń”. W nawiasie warto zauważyć, że zdaniem M. Guzka libertariańskiej ideologii przeciwstawiło się kilka krajów: USA pod rządami D. Trumpa, Polska pod rządami PiS oraz Węgry[9]. Dziwi, że ów uczony nie wspomniał, w tym kontekście o Rosji i Chinach.

Powyższe nie zmienia faktu, że NWO przedstawiane jako globalny system totalitarny wprowadzany przez wąską elitę najbogatszych ludzi na świecie za sprawą rządu światowego, co możemy odnaleźć w „filmach z żółtymi napisami” [określenie filmów z teoriami spiskowymi – przyp. red.] na YouTube, jest jawną dezinformacją mającą na celu zohydzić zachodnią cywilizację.

Nawet M. Guzek zauważył, że nazwa NWO:
„pojawia się w Internecie w wielu odmianach znaczeniowych, mających odzwierciedlać wizje fikcyjne z pogranicza fantastyki o podłożu przepowiedni z zakresu różnych religii lub wizje polityczne, zapowiadające wojenne zamiary wielkich mocarstw dążących do panowania nad całym światem lub do prowadzenia polityki odmiennej od poprzednich rządów[10]”.

NWO zatem realnie nie istnieje. Co więcej, warto pamiętać, że to, jak postrzegamy procesy zachodzące w skali świata, uzależnione jest od miejsca, w którym się znajdujemy.

Innymi słowy, mieszkańcy tzw. Pierwszego Świata (głównie najbogatszych państwa Zachodu, ale już nie tylko) widzą przyszłość w jasnych barwach, jako czas niekończących się możliwości, postępu i rozwoju. Mieszkańcy półperyferii (w tym także Polski, która jest wszak podzielona i na wschodzie jest „bardziej” peryferyjna) spoglądają na zachodzące procesy podejrzliwie, upatrując w globalizacji zagrożenie dla państwowej suwerenności, a także są przekonani, że nadchodzi kres obywatelskiej wolności. Z kolei mieszkańcy peryferii, czyli tzw. Trzeciego Świata są przekonani, że procesy globalizacji niszczą ich państwa, prowadząc do biedy, wyzysku i ucisku. Dla nich często system z Bretton Woods jawi się jako wróg, którego należy zniszczyć.

Zarysowany powyżej obraz dodatkowo komplikuje fakt, że nie mamy obecnie do czynienia z jedną wersją globalizacji aplikowaną na całym świecie, ale z wieloma koncepcjami globalizacji rywalizującymi między sobą. Nie dochodzi bowiem do  homogenizacji świata, ale jego różnicowania się i heterogenizacji. Co więcej, sprawdziły się przewidywania zawarte choćby w raporcie przygotowanym przez amerykański wywiad – National Intelligence Council – „Global Trends 2025: A Transformed World” mówiące o tym, że tworzy się świat multipolarny z wieloma centrami zarządzania, targany problemami globalnymi, których nie można rozwiązać w ramach zakresu działań jednego państwa, nawet tak potężnego, jakim są Stany Zjednoczone. O tym jednak napiszę nieco więcej w kolejnym artykule.


Przypisy:

[1] https://demagog.org.pl/fake_news/nowy-porzadek-swiata-do-2030-roku-to-fake-news/,
https://www.facebook.com/wRealu24pl/videos/1224115215030437/
[2] https://xportal.pl/?p=1268#IV, [dostęp: 03.04.2021].
[3] L. Sykulski, Rosyjska geopolityka a wojna informacyjna, Warszawa 2019, s. 120 i in.
[4] ks. prof. Andrzej Zwoliński – Nowy porządek świata cz. 1, https://www.youtube.com/watch?v=QjwRKYSnY1A, [dostęp: 20.01.2012].
[5] M. Guzek, Nowy porządek świata, Warszawa 2019, s. 9 i 59.
[6] M. Hardt, A. Negri, Imperium, Warszawa 2005, s. 329-330.
[7] Tamże, s. 7 i 167.
[8] B. R. Barber, Dżihad kontra McŚwiat, Warszawa 2007, s. 436.
[9] M. Guzek, Nowy porządek świata, Warszawa 2019, s. 82.
[10] Tamże, s. 9.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 138 / (34) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Świat

Być może zainteresują Cię również: