Mordowanie cywilów, czystki, apartheid – „specjalna operacja wojskowa” Izraela w Palestynie
Z Mahmoudem Khalifą, Ambasadorem Palestyny w Polsce, rozmawiamy o apartheidzie izraelskim w Palestynie, kolonialnej polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych oraz o tym, co możemy zrobić, żeby między Palestyńczykami a Izraelczykami zapanował pokój.
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Apartheid izraelski wobec Palestyńczyków).
Rafał Górski: Panie Ambasadorze, w 2022 roku ukazał się raport Amnesty International zatytułowany „Izraelski apartheid wobec Palestyńczyków: okrutny system dominacji i zbrodnia przeciwko ludzkości”. Czy pojęcie apartheidu jest adekwatne wobec polityki Izraela względem Palestyńczyków? I czy stosowanie go służy dzisiaj rozwiązaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego?
Mahmoud Khalifa: Poruszanie tego tematu w sposób, w jaki został on zaprezentowany w raporcie Amnesty International i w jaki będziemy dziś o nim rozmawiać, stanowi tabu w większości europejskich i amerykańskich mediów. Na pytanie, czy słowo apartheid służy tej dyskusji oraz procesowi pokojowemu, odpowiem przewrotnie, że w zeszłym roku wiceminister spraw zagranicznych Republiki Południowej Afryki podczas swojej wizyty w Palestynie, widząc na własne oczy, co dzieje się na Zachodnim Brzegu i na okupowanych terytoriach palestyńskich, powiedziała, że to nie jest apartheid, lecz coś znacznie bardziej drastycznego. Moim zdaniem: jeśli osoba, która doświadczyła apartheidu na własnej skórze, obserwuje realia izraelskiej okupacji ziem palestyńskich i wypowiada takie słowa, to należy liczyć się z jej zdaniem. Obywatele RPA mogli w ograniczonym zakresie uczestniczyć w tamtejszym systemie politycznym i zniszczyć apartheid od środka. W obecnym systemie okupacji izraelskiej naród palestyński nie ma żadnych szans, by wyjść temu systemowi naprzeciw.
To, czego Żydzi doświadczyli podczas II wojny światowej, było wielką tragedią i ogromną historyczną niesprawiedliwością, ale próba zadośćuczynienia jej nie powinna odbywać się kosztem okrutnej niesprawiedliwości wobec innego narodu.
Jak przejawia się ta niesprawiedliwość?
Nie szukając daleko, posłużmy się przykładem niedawnego szturmu policji izraelskiej na meczet Al-Aksa, gdzie w trakcie świętego dla muzułmanów miesiąca, czyli ramadanu, policja zaatakowała modlących się ludzi. Czy podobne zdarzenie mogłoby mieć miejsce w jakimkolwiek demokratycznym państwie? Druga sprawa: czy wie Pan, że w ostatnich tygodniach Kneset (izraelski parlament – przyp. red.) dyskutuje nad przepisami zakazującymi propagowania chrześcijaństwa na ziemiach okupowanych? Palestyńczycy mieszkający na Zachodnim Brzegu pozbawieni są wszelkich praw. Czy naród, który cały czas jest pod okupacją, może traktować izraelskie wojsko, policję i osadników jako przyjaciół?
Uważam, że w polityce międzynarodowej istnieje podwójny standard – i że fakt ten powinien zwrócić uwagę opinii publicznej. Powinniśmy się zastanowić, czy jako ludzkość możemy być obojętni wobec takiego traktowania. Prawa człowieka powinny być takie same dla wszystkich.
Z czego Pana zdaniem wynika ten podwójny standard?
Przede wszystkim jest to efekt wpływu Stanów Zjednoczonych na politykę międzynarodową. Czy np. rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ realizowane są wszędzie jednakowo? Dostrzegam znaczącą różnicę w realizacji polityki międzynarodowej i stosunku do praw człowieka w różnych zakątkach globu. Czy słyszał Pan niedawne wystąpienie Ursuli von der Leyen adresowane do Izraela z okazji 75. rocznicy jego powstania?
Nie. Czy może Pan przybliżyć?
Przewodnicząca Komisji Europejskiej złożyła hołd Izraelowi jako demokratycznemu państwu, dzięki któremu „zakwitła pustynia” – zapomniała jedynie wspomnieć o czystkach etnicznych i masakrach popełnionych na Palestyńczykach w 1948 r. przez gangi syjonistyczne. Izrael został zbudowany na cierpieniu mojego narodu, a nie jako normalny, demokratyczny kraj.
W propagandzie Izraela i jego stronników nadal obecny jest mit „pustyni, która zakwitła”, podczas gdy przed powstaniem państwa Izrael Palestyna była już obszarem dobrze rozwiniętym pod względem politycznym, ekonomicznym, kulturalnym, handlowym, rolniczym, turystycznym, a także religijnym. Działały tam np. związki zawodowe, organizacje harcerskie oraz wiele innych organizacji. Podczas gdy w innych krajach uchodzących za rozwinięte takich związków nie było. W mojej książce pt. „Palestinian Media: Evolution & Development” wydanej w języku arabskim w 2015 roku umieściłem wiele ciekawych informacji np. o działalności związków zawodowych rolników, eksporterów, dziennikarzy i wydawców gazet.
Dzień 14 maja 1948 roku, w którym proklamowano utworzenie państwa Izrael, przez Palestyńczyków został zapamiętany jako data rozpoczęcia tzw. Nakby. Co oznacza ten termin?
Nakba oznacza dla Palestyńczyków „katastrofę” – najgorszą czystkę etniczną, której poddany został naród palestyński w XX w. Nie waham się stwierdzić, że w zbrodni tej uczestniczyły mocarstwa kolonialne. Główną winą obarczam Wielką Brytanię, ponieważ to w efekcie jej działań na arenie międzynarodowej zostało utworzone państwo Izrael, w efekcie czego około miliona moich rodaków zostało niesprawiedliwie wypędzonych ze swoich ziem, a żydowscy imigranci z Europy zostali obdarzeni majątkami Palestyńczyków.
Obecnie 7 milionów Palestyńczyków rozproszonych po całym świecie marzy o powrocie do swojej ziemi.
Co dokładnie wydarzyło się w Palestynie w 1948 roku?
Ostatnie kilkadziesiąt lat historii tych ziem zostało naznaczone przez I oraz II wojnę światową. Na marginesie: obserwując uważnie to, co dzieje się obecnie na arenie międzynarodowej, można odnieść wrażenie, że historia zatacza koło. Do czasu I wojny światowej cały region, o którym rozmawiamy, znajdował się pod panowaniem osmańskim. W efekcie wojennych zawirowań nasiliły się aspiracje narodowe nie tylko Palestyńczyków, ale też innych narodów arabskich. Podobne procesy zachodziły wówczas w części krajów europejskich, które znajdowały się pod zaborami. Jeżeli chodzi o utworzenie na ziemiach palestyńskich państwa Izrael – był to spisek kolonialny zainicjowany przez Wielką Brytanię.
Już w 1917 roku ówczesny minister spraw zagranicznych, Arthur Balfour, obiecał przywódcom ruchów syjonistycznych utworzenie żydowskiego państwa w Palestynie. Za szkolenie ochotników i grup syjonistycznych w latach 1940-1947 oraz dostarczanie im broni i amunicji również odpowiada Wielka Brytania – w tym samym czasie dokonywano egzekucji na wszystkich Palestyńczykach, u których znaleziono broń.
Te informacje są dostępne publicznie i nie potrzeba wielkiego wysiłku, by je zweryfikować, do czego bardzo zachęcam słuchaczy oraz czytelników. Dla Wielkiej Brytanii, a następnie Stanów Zjednoczonych Izrael był od początku bazą wojskową. Skutki są widoczne do dzisiaj. Kto stanowi obecnie największe zagrożenie dla stabilności w regionie? Czy nie jest to Izrael? Ambicje wojskowe Izraela przekładają się na cierpienie milionów Palestyńczyków oraz wszystkich narodów Bliskiego Wschodu i nie tylko.
W przeszłości głównym celem Izraela było stanie się prawą ręką Wielkiej Brytanii, obecnie są to Stany Zjednoczone. Być może na nowej mapie świata Izrael będzie obsługiwał politycznie i militarnie jeszcze kogoś innego.
Nakba miała miejsce w 1948 roku. W roku 1967 rozpoczęła się dla Palestyńczyków tzw. Naksa. Czy mógłby Pan przybliżyć, czym była druga z XX-wiecznych katastrof dla narodu palestyńskiego?
W wyniku Nakby Izrael zajął prawie 78% powierzchni historycznej Palestyny. Nowe państwo pozyskało zaawansowaną broń oraz innego rodzaju wsparcie militarne ze strony wszystkich ówczesnych potęg kolonialnych, przede wszystkim Wielkiej Brytanii, Francji, a także rosnącej potęgi – Stanów Zjednoczonych. Przypominam, że podczas trójstronnej agresji na Egipt w 1967 roku nowo powstałe państwo Izrael było już bazą wojskową. Naksa była drugim etapem realizacji planu kolonialnego w regionie, zaś jej celem było nie tylko pogrzebanie wolnościowych aspiracji narodu palestyńskiego i pozbawienie go praw politycznych oraz przywłaszczenie jego dziedzictwa kulturowego, ale również opanowanie całego regionu.
Raptem parę dni temu minister finansów obecnego rządu Izraela Becalel Smotricz, fanatyczny polityk partii Religijny Syjonizm, wygłosił płomienne przemówienie, podczas którego stwierdził, że tereny Izraela rozciągają się od Eufratu po Nil. Bardzo dobrze pokazuje to, że Izrael ma ambicje stania się żandarmem „pilnującym porządku” w tej części świata.
Henry Siegman pisał w „The New York Review of Books”: „Demontaż społeczeństwa palestyńskiego, zniszczenie palestyńskich miast i wsi oraz wypędzenie 700 tys. Palestyńczyków […] stanowiły rozmyślną, zaplanowaną operację, której celem było „wyczyszczenie” (termin używany w odtajnionych dokumentach) tych części Palestyny, które koniecznie musiały przypaść w udziale Żydom, aby narodziło się państwo żydowskie”. W książce „Apartheid izraelski. Przewodnik dla początkujących” Ben White opisuje, jak podczas Nakby strzelano do starców, kobiet i dzieci, wyburzano domy, grabiono majątki.
Czy mógłby Pan zasugerować naszym czytelnikom tytuły innych książek opisujących XX-wieczny dramat Palestyńczyków?
Chciałbym zachęcić wszystkich do przeczytania książek izraelskiego historyka Ilana Pappé, który pisał o czystkach etnicznych w Palestynie przeprowadzanych przez gangi syjonistyczne.
W książce „Czystki etniczne w Palestynie” Pappé opisuje, że wynikiem tych działań było aż 71 masakr na Palestyńczykach, w których zabijano także kobiety i dzieci – i obszernie o nich informowano, aby siać strach wśród palestyńskiej ludności i zmusić Palestyńczyków do emigracji. Zbombardowano i spalono wówczas 531 palestyńskich miast i wsi.
Na terytoriach okupowanych przez Izrael miał nie pozostać ani jeden Palestyńczyk. W 1948 roku i później w Izraelu tworzono obozy koncentracyjne. Palestyńczycy, którzy pozostali na swojej ziemi, nie mieli prawa poruszać się bez przepustek ani opuścić miejsca zamieszkania bez poinformowania o tym wojsk izraelskich. Nie wolno im było uprawiać roli. Nie mieli prawa się kształcić. Niemal do 1957 roku byli pozbawieni wszystkich praw obywatelskich. Nawet dziś policja i wojsko izraelskie mają prawo wtargnąć do każdego palestyńskiego domu bez nakazu ani podania konkretnego powodu. Nie znam żadnego przypadku, w którym funkcjonariusz służb izraelskich zostałby osądzony i skazany za zabicie Palestyńczyka.
Po napisaniu książki „Czystki etniczne w Palestynie” Pappé wyemigrował z Izraela do Wielkiej Brytanii, ponieważ uznał, że jego sumienie nie pozwala mu żyć w kraju, który w taki sposób traktuje przedstawicieli innego narodu.
Kolejna książka, którą mogę Państwu polecić, to „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski” autorstwa izraelskiego historyka Shlomo Sanda.
W słowie wstępnym do książki „Apartheid izraelski. Przewodnik dla początkujących” Bena White’a John Dugard z Centrum Praw Człowieka na Uniwersytecie w Pretorii napisał: „W konflikcie izraelsko-palestyńskim najbardziej chyba uderza rzadkość, z jaką dyskutuje się na ten temat na Zachodzie, w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Pozostaje on zazwyczaj tematem tabu – inaczej niż w wypadku praw człowieka w Zimbabwe, Sudanie, Birmie, Tybecie czy na Kubie. Prawa człowieka w Republice Południowej Afryki w dobie apartheidu budziły burzliwą debatę w mediach, na uniwersytetach, w kościołach, na giełdzie oraz podczas otwartych i specjalistycznych spotkań, dziś natomiast starannie unika się tematu praw człowieka na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich”.
Niestety odnoszę wrażenie, że w polskich mediach również jest to temat tabu. Dlaczego tak się dzieje, Pana zdaniem?
Myślę, że tylko właściciele i redaktorzy naczelni mediów mogą znać odpowiedź na to pytanie, więc to oni powinni na nie odpowiedzieć. Dziennikarze kontaktują się ze mną tylko wtedy, gdy pojawiają się poważne, dramatyczne doniesienia z Bliskiego Wschodu.
Sądzę, że najistotniejszą przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że większość polskich mediów w mało refleksyjny sposób bazuje na zachodnich, często stronniczych źródłach informacji.
Zauważyłem, że polskie media są bardzo skoncentrowane na sprawach krajowej polityki i w niewielkim stopniu relacjonują wydarzenia, które mają miejsce daleko od polskich granic. Moim zdaniem nie można uważać się za ostoję wolności słowa, stosując zarazem blokadę informacyjną. Jednak niektóre polskie media starają się być obiektywne i przedstawiać sprawę rzetelnie.
Pana wypowiedzi bywają oceniane jako antysemickie. Jak odnosi się Pan do tego rodzaju zarzutów?
Panie Redaktorze, ja jestem semitą (śmiech). Ale zwracam się do Państwa przede wszystkim jako człowiek.
Uważam, że okupacyjne państwo Izrael szantażuje cały świat, korzystając z patronatu USA. Izrael prowadzi agresywną, wręcz zbrodniczą politykę wobec mojego narodu, a świat, w szczególności Europa – pod wrażeniem straszliwych zbrodni, które miały miejsce podczas II wojny światowej – jest przedmiotem izraelskiego szantażu, który ma zdusić krytykę jego bezwzględnych, okupacyjnych praktyk.
Co to ma wspólnego z antysemityzmem? Ja krytykuję działanie Izraela jako państwa, a nie zwyczajnych mieszkańców tego państwa, czy tym bardziej Żydów w ogóle. Mam żydowskich przyjaciół w Polsce i na całym świecie. Dramat i cierpienia Żydów podczas II wojny światowej są bezdyskusyjne. Ale to nie zmienia faktu, że zarzut antysemityzmu wykorzystywany jest jako narzędzie izraelskiej polityki.
Shulamit Aloni, nieżyjąca już była minister edukacji Izraela, w 2002 roku udzieliła wywiadu amerykańskiej dziennikarce Amy Goodman, w którym określiła zarzuty o antysemityzm jako „sztuczkę”, którą Żydzi stosują, aby zamykać usta ludziom krytykującym okupacyjną politykę Izraela wobec Palestyńczyków. I to jest moja odpowiedź na Pana pytanie.
A co Pan odpowie na zarzuty, że Palestyńczycy stosują przemoc wobec Izraela i jego obywateli?
To pytanie można sformułować w inny sposób. Co ma zrobić naród, który od kilkudziesięciu lat jest pod okupacją i jest narażony na wszelkie akty przemocy ze strony wojsk izraelskich? Mamy nie reagować i być bierni? Powiem to jasno: Izrael wobec narodu palestyńskiego posuwa się do aktów terroryzmu państwowego. Jaka jest reakcja opinii międzynarodowej?
Na Zachodnim Brzegu, gdzie żyje 750 tys. żydowskich osadników, Izrael stosuje wobec Palestyńczyków skrajną przemoc. Tam ludzie płoną żywcem, pali się ich domy i majątki. Czy Polacy podczas niemieckiej okupacji nie walczyli? Czy Ukraińcy nie robią tego podczas rosyjskiej agresji?
Właśnie dlatego tak często mówię o podwójnym standardzie w polityce międzynarodowej. Cały świat ma prawo bronić się przed cudzą agresją i dążyć do wolności, a narodowi palestyńskiemu to prawo z jakiegoś powodu nie przysługuje? Palestyńczycy chcieli zakończyć rozlew krwi i pokojowo rozwiązać konflikt z Izraelem. Podpisaliśmy porozumienie pokojowe w Oslo i rozpoczęliśmy proces polityczny, który miał doprowadzić do powstania na palestyńskiej ziemi dwóch niezależnych państw. Zgodnie z porozumieniem Izrael zajmowałby nadal 78% terenów historycznie należących do Palestyny. Na obszarze pozostałych 22% powstałoby państwo palestyńskie. Ale droga pokojowa została zaprzepaszczona przez izraelskich fanatyków.
Po zamachu w 1995 roku na premiera Icchaka Rabina do władzy w Izraelu wrócili ludzie, którzy nie chcą pokoju z Palestyńczykami – i którzy rządzą Izraelem nadal, na czele z premierem Netanjahu. Gdyby zapytał mnie Pan, czy moim zdaniem nie ma w Izraelu ludzi, którzy chcą rozwiązać ten konflikt drogą pokojową, odpowiedziałbym – oczywiście, że tacy ludzie nadal istnieją. Jednak cały czas są zdominowani przez syjonistycznych ekstremistów.
Pozwolę sobie raz jeszcze zacytować w naszej rozmowie Bena White’a z książki „Apartheid izraelski. Przewodnik dla początkujących”: „(…) nie chodzi o zaprzeczanie, że wielu Żydów europejskich po doświadczeniu Holokaustu uważało, że nie pozostało im już żadne inne miejsce poza Izraelem. Chodzi natomiast o uznanie, że również Palestyńczycy posiadają silne, głęboko zakorzenione związki ze swym krajem i w związku z tym jedynym pytaniem pozostaje, czy dzielą ów kraj z Żydami jak równy z równym”.
Panie Ambasadorze, co możemy dzisiaj zrobić, żeby między Palestyńczykami a Izraelczykami zapanował pokój? Co powinien uczynić polski rząd, a co my, Polacy, jako obywatele?
Panie Redaktorze, bardzo dziękuję Panu za zadanie tego pytania – tego właśnie nam potrzeba. Wśród całego chaosu, który dzieje się dziś na świecie, potrzebujemy mądrych polityków i mądrych działań na arenie międzynarodowej. Żyjemy na tej samej planecie i to, co dzieje się w jednym zakątku świata, ma swoje konsekwencje w drugim. Polska jest dużym krajem i ważnym elementem systemu międzynarodowego – jej rola jest istotna tak w Unii Europejskiej, jak i w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wysłanniczką ONZ do Libanu jest była ambasador Polski przy ONZ, a także była ambasador RP w Egipcie Joanna Wronecka. Polacy w swojej historii doświadczyli okupacji i doskonale rozumieją każdy naród, który musi się mierzyć z takim wyzwaniem.
Wierzymy, że Polacy są naszymi przyjaciółmi. W latach 40. ubiegłego wieku w Palestynie żyło prawie 45 tys. Polaków. Polski konsulat w Jerozolimie został otwarty w 1923 roku. Historia spotykała nas już ze sobą – mamy się do czego odwołać. Potrzebujemy większego zaangażowania Polski i innych krajów na rzecz utworzenia niezależnego państwa palestyńskiego. To jest w tej chwili najważniejsze nie tylko dla Palestyńczyków i Izraelczyków, ale również dla całego regionu. Bądźmy razem.
Bardzo dziękuję za rozmowę.