Felieton

Dlaczego łódzka zieleń potrzebuje naszej ochrony? Podpisz się pod lepszym miastem

Uschnięte i usychające drzewa na Starym Rynku
Uschnięte i usychające drzewa na Starym Rynku w Łodzi, fot. Krzysztof Golec-Piotrowski

Łódzka zieleń wygląda przyzwoicie, zwłaszcza w mediach związanych z urzędem miasta. Jak jest naprawdę? Ucho od śledzia.

Przez wieki małe miasteczko Łódź egzystowało pośród gęstych lasów. Nazwy łódzkich osiedli i dawnych wsi: Dąbrowa, Olechów, Chojny, Borowiec, Modrzew mają leśne pochodzenie. Nazwa Kurczaki to zniekształcone Karczoki (teren po wykarczowanym lesie), dalej są Poręby. Część Śródmieścia w okolicach Nawrot nazywano Pragą od wypalonego, wyprażonego lasu, przy ulicy Smugowej była Pogorzel, Żubardź zaś podobno wzięła swą nazwę od żubrów występujących na tamtym terenie.

Gwałtowny rozwój osady fabrycznej z epoki Królestwa Kongresowego spowodował szybką wycinkę lasów na budulec oraz pod tereny rolne i inwestycyjne. Resztki dębów z puszczy łódzkiej zachowały się w najstarszym parku Kwela (obecnie Źródliska). Na fragmencie dawnego lasu Karkoszka założono park Kolejowy (obecnie Moniuszki), na pozostałościach lasów założono też park Poniatowskiego, Park Ludowy na Zdrowiu (obecnie Piłsudskiego), prywatny park w Julianowie (obecnie Mickiewicza), park Staszica i park 3 Maja.

Olbrzymim zagrożeniem dla łódzkiej zieleni były wojny światowe – w czasie pierwszej, podczas okupacji niemieckiej miasta wycięto niemal cały las łagiewnicki.

Żołnierze musieli pilnować pozostałych drzew i ściętego drewna przed rabunkiem ze strony zubożałych mieszkańców miasta, a zimy w tamtych czasach były mroźne. W czasie drugiej wojny drewna używano powszechnie na budulec szczelin przeciwlotniczych, lokalizowanych na wielu łódzkich podwórkach i skwerach. Zdjęcia lotnicze Litzmannstadt pokazują, prócz tych charakterystycznych zygzakowatych ukryć o palisadowych ścianach, również zupełnie pozbawiony zieleni teren łódzkiego getta. Wojna zniweczyła częściowo wysiłek przedwojennego naczelnika Wydziału Plantacji Miejskich Stefana Rogowicza, by uczynić fabryczne, gęsto zaludnione miasto miejscem przyjaźniejszym do życia dzięki zakładanym kolejnym parkom i alejom drzew. Zaczęto wycinać także sztandarowy projekt Rogowicza na Zdrowiu.

W PRL utworzono Łódzkie Przedsiębiorstwo Ogrodnicze, a jedną ze sztandarowych inwestycji w zieleń był Park Staromiejski, który powstał na gruzach getta w dolinie Łódki.

Park Julianowski udostępniono dla wszystkich. Przedłużeniem parku 3 Maja stał się Park Rozrywkowy, obecnie imienia Baden-Powella. Po włączeniu w granice miasta lasu Łagiewnickiego i lasu Lublinek Łódź procentowo znacznie powiększyła powierzchnię zieloną w granicach miasta. W mieście sadzono szybko rosnące charakterystyczne topole kanadyjskie i topole włoskie, powstał rozległy Ogród Botaniczny i podmokły rezerwat Polesie Konstantynowskie.

Ekologia w miejskim wydaniu

Co ostatnimi laty robimy z tym przyrodniczym dziedzictwem? Prezydent miasta jest konsulem honorowym czy nawet ambasadorem zieleni, podpisywane są kolejne deklaracje przyrodnicze, w Urzędzie Miasta Łodzi utworzony został Departament Ekologii i Klimatu, jest Zarząd Zieleni Miejskiej, zakładane są nowe parki, a stare „rewitalizowane”. Zapowiedziano utworzenie kolejnych obszarów leśnych czy parkowych, wolnych od zabudowy i nie przeznaczonych do sprzedaży. Są pomysły na „renaturyzację” łódzkich rzeczek, był pomysł „Zielonego Expo”. Na papierze czy śledząc internet łódzka zieleń wygląda przyzwoicie, zwłaszcza w mediach związanych z UMŁ. Ucho od śledzia.

Powiadają, że ryba (w tym śledź) psuje się od głowy. Deklaracje ekologiczne pani prezydent jakoś nie chcą przekładać się na rzeczywistość, a sama prezydent bardzo rzadko zabiera głos w sprawach konfliktów o przyrodę.

Jednostki miejskie odpowiadające za utrzymanie i pielęgnację miejskich terenów zielonych były wielokrotnie reorganizowane tak, że rozmyła się odpowiedzialność za miejską zieleń, nie ma ogrodnika miasta. Nie ma już miejskich przedsiębiorstw zajmujących się drzewami i parkami, wszelkie tego typu roboty są zlecane na zewnątrz. Ekologia w miejskim wydaniu to często klasyczny „greenwashing”, ochrona przyrody jest często jedynie hasłowa.

Brakuje pieniędzy na utrzymanie zieleni, pielęgnacja drzew jest wybiórcza i prowadzona często w sposób barbarzyński. Patrząc na ucinane drzewom z podnośników gałęzie ma się wrażenie, że tą „pielęgnacją” zajmują się pracownicy nie nadający się do tej pracy. Mieszkańcy użerają się z pilarzami o nieogławianie koron, zdarzało się, że ekipa wycinała nie to drzewo, co powinna. Miejski inspektor zjawiał się na miejscu dopiero po kilku godzinach, bo nie można się do niego dodzwonić, a brakuje inspektorów od zieleni i aut służbowych dla nich. To sami mieszkańcy i społecznicy walczą co i rusz z miastem oraz z deweloperami o utrzymanie zielonych terenów na osiedlach, jak walczyli m.in. o Zieloną Ostoję, park Mirabelka. „Zielone Expo” oznaczałoby liczne wycinki na terenach ekspozycyjnych.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Ostatnio wzburzenie wywołał pomysł z czeluści Urzędu Miasta, by na terenie parku na Zdrowiu zlokalizować popularny i hałaśliwy festiwal Audioriver z Płocka rodem.

Po protestach władze zmieniły plany i festiwal zostanie zorganizowany na Łódzkich Błoniach, ale wcześniej mówiło się, że trafi do parku Baden-Powella – tego samego, któremu groziło „Zielone Expo”.

Zabytkowy park Źródliska zamykany jest co wieczór, by drogo biletować do niego wstęp – zapalają się świecidełka Parku Miliona Świateł, porozwieszane m.in. na starych dębach, gra głośna muzyczka, na nic zdają się protesty. Parki na przedmieściach nierzadko tworzone są tak, że deweloperzy cieszą się, że naprzeciwko ich nowej inwestycji nie powstanie już konkurencyjna zabudowa, a zostanie zachowana zieleń – to zwiększa atrakcyjność ich inwestycji. Czy jednak można tak ciągle narzekać? Przecież właśnie szumnie otwarto „zielony” plac Wolności i park Staromiejski, zwany potocznie Parkiem Śledzia, od przedwojennego handlu tam rybami, w tym solonymi śledziami. Zakończony został remont Starego Rynku. Jest pięknie, estetycznie. Ucho od śledzia.

Park Staromiejski. Metalowa brama zamiast pielęgnacji drzew
Park Staromiejski. Metalowa brama zamiast pielęgnacji drzew, fot. Krzysztof Golec-Piotrowski

Przez powszechne pomieszanie pojęć i idei urzędnicy mówią o rewitalizacji parku w przypadku, gdy utwardza się w nim alejki i wycina krzewy. Widoczna obecnie zieleń na placu Wolności to zielona sztuczna nawierzchnia przy zielonej konstrukcji placu zabaw. Drzewa na placu posadzone są w sposób nieprzemyślany – kępą od strony południowej, niezgodny z historyczną, niebanalną urbanistyką dawnego Nowego Rynku. W pobliskim parku utwardza się natomiast znaczne obszary alejek, skrzyżowań i placyków. Plac miałby stać się skwerem, a Park Śledzia przestrzenią miejską? Ucho od śledzia.

Pomijając już wszystkie spory co do poczynionych odgórnie założeń remontu placu Wolności i sposobu jego realizacji, pomijając drzewa usychające na Starym Rynku w czasie przedłużającego się remontu – niepielęgnowane, podkopywane, wysuszane odkorzeniowo, z licznymi jemiołami, warto prześledzić na koniec oficjalnie otwarty Park Śledzia. W jego remoncie uwidaczniają się najróżniejsze problemy z łódzką zielenią. Utworzony po wojnie z założenia w stylu angielskim, po ostatnim remoncie zyskał bardziej zgeometryzowane fragmenty.

Po dwu stronach Nowomiejskiej pojawiły się rachityczne kolumnady zapraszające do wejścia z narożników ulic. W części zachodniej dwie tajemnicze metalowe bramy donikąd (brakuje przy bramach opisu dla spacerowiczów, jaka jest ich rynkowa geneza) stoją na jednej osi z pomnikiem Kamińskiego i placykiem do gier stołowych. Zniknęła za to popularna fontanna z epoki, w jej miejscu jest nijaki, duży prostokątny plac. Nie wiadomo, jak docelowo będzie wyglądał przejazd rowerem przez ukończony właśnie Stary Rynek i przyległy park i czy będzie to dogodne dla rowerzystów. W kilku miejscach parku pojawiły się stojaki na rowery, niestety nie związane z miejscami, do których docelowo mogą udać się rowerzyści.

Wzdłuż ulicy Północnej poprowadzono ciąg pieszo-rowerowy, niestety bez dobrego połączenia z ulica Wschodnią, taki sam ciąg wyznaczono ostatnio na chodniku ulicy Nowomiejskiej. Remont nie rozwiązał jednak problemu nielegalnego parkowania na chodnikach i trawnikach przy tejże Nowomiejskiej. Podkreślono w parku historyczny przebieg ulicy Wschodniej, niegdyś dochodzącej do Wolborskiej, kończący się na pomniku Dekalogu.

Wyraźnie zmniejszyła się ilość kęp zarośli, cennych jako ostoje parkowej drobnej zwierzyny (wycinkę krzewów argumentowano naprawdę w żenujący sposób, troską o czystość przestrzeni). W wielu miejscach alejki wydają się nieadekwatnie szerokie do natężenia ruchu i nie odpowiadają kierunkom ruchu pieszego. Smutną zmianą jest znaczne przekształcenie zielonej skarpy w części wschodniej w ciąg murków, schodów i pochylni bez jakiejś czytelnej idei kompozycyjnej, z niezrozumiałymi poszerzeniami i zwężeniami terenów utwardzonych, jest tam za dużo ingerencji w teren zielony, nastąpiło przeinwestowanie.

Wykonany amfiteatr jest położony na niemal płaskim terenie, nie ma połączenia ze skarpą, więc już pojawił się przedept. Szkoda, że amfiteatru nie oparto o kilkumetrową różnicę terenu przy samej skarpie, nie wkomponowano go w chaotyczne elementy małej architektury. Jak przebiegała weryfikacja założeń projektowych dla parku przed ich realizacją, jacy specjaliści obejrzeli projekt? Ucho od śledzia.

Park Staromiejski. Zbyt szerokie utwardzenia przy amfiteatrze i dawnej krańcówce
Park Staromiejski. Zbyt szerokie utwardzenia przy amfiteatrze i dawnej krańcówce, fot. Krzysztof Golec-Piotrowski

Podpisz się pod lepszym miastem – petycja

W Parku Śledzia jest niewiele nowych nasadzeń drzew i wydają się dość przypadkowe, pozostały za to liczne jemioły na starych drzewach, posusz i ułamane gałęzie. Szpaler klonów wzdłuż Nowomiejskiej został przycięty w sposób nieudolny. Po remoncie w miejscach cienistych i półcienistych pozostały wszędzie duże połacie zagrabionej ziemi, na których nie zasadzono zieleni okrywowej czy cieniolubnych krzewów. W parku pojawiły się nowe formy architektoniczne, nie tworzące jednak ani ze sobą, ani z zielenią spójnej kompozycji opartej o jakąś czytelną ideę obejmującą cały park czy opartą o konsekwentny plan. Trudno tu już mówić o angielskim stylu, raczej o elementach postmodernistycznych. Nie widać w terenie ręki ogrodnika czy projektanta zieleni, skupiono się zbytnio na nawierzchniach i małej architekturze. Czy przewidziano fundusze na utrzymanie wszystkich nowych, często dość delikatnych elementów małej architektury w należytym stanie?

W całym parku jest co prawda świeżo, czysto i widać liczne remontowe zmiany, ale trudno uwierzyć, że całość kosztowała aż 38 milionów złotych! Gdyby te pieniądze przeznaczyć tylko na pielęgnację łódzkich drzew – byłoby znakomicie, to bodaj kilkunastokrotny budżet przeznaczany corocznie na ten cel.

Zrobiono więc sztandarowy remont bez pielęgnacji zieleni? Staranna, fachowa konserwacja dendrologiczna w Łodzi? Chirurgia drzew, arborystyka miejska? Ucho od śledzia.

Park Staromiejski. Duży plac w miejscu historycznej fontanny
Park Staromiejski. Duży plac w miejscu historycznej fontanny, fot. Krzysztof Golec-Piotrowski

Dla zainteresowanych ochroną miejskiej zieleni polecam interesującą petycję w internecie. Napisano w niej: „Chcemy skutecznej ochrony zieleni miejskiej – od pojedynczych drzew po Park na Zdrowiu. Zieleń i drzewa w centrum i na osiedlach to nie powinna być rezerwa terenu dla deweloperów, ani pod nowe trasy i parkingi dla samochodów. Bogaty ekosystem łódzkich parków to nie jest miejsce na masowe imprezy muzyczne, targi i wystawy, które powinny odbywać się na specjalnie do tego utworzonych terenach”. Prócz tego w petycji wspomniana jest sprawna komunikacja miejska z priorytetem przejazdu i spójna sieć rowerowych tras w mieście. Warto ją prześledzić i podpisać!

Iceland, Liechtenstein, Norway – Active citizens fund

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 221 / (13) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Polityka Miasto w ruchu

Być może zainteresują Cię również: