Kto zabił Kennedy’ego? Praktyka spisku (odcinek 3)
„Ci faceci z Komisji Warrena całkowicie mylili się. Nie było takiego sposobu na świecie, aby pojedynczy człowiek zabił Johna Kennedy’ego” – Russell Billiu Long, senator Stanów Zjednoczonych.
Słowa te przebudziły Jima Garrisona, prokuratora Nowego Orleanu. Wspomina o tym w swojej książce „Na tropie zamachowców”, która została wydana przez renomowane wydawnictwo Penguin Books.
Grrison spędził pięć lat w wojsku w czasie II wojny światowej oraz 18 lat w Gwardii Narodowej. Był patriotą do szpiku kości. „Tkwiłem w przekonaniu, że armia była synonimem rządu USA” – pisze w książce. Przed wyborem na prokuratora Nowego Orleanu, pracował jako agent specjalny FBI.
Garrison, jak sam podkreśla, był uśpiony przez pierwsze trzy lata po zabójstwie Kennedy’ego.
Do 1966 r. wyjaśnienia FBI i Komisji Warrena uznawał za jedyne wiarygodne: do prezydenta strzelał z karabinu jeden człowiek, z tyłu za plecami prezydenta. Człowiek, który działał bez niczyjej pomocy. „Wszelkie teorie o strzelaniu zza pagórka i torów kolejowych przyjmowałem jako czyste spekulacje”.
Komisja Warrena
Przypomnę: prezydent John F. Kennedy (JFK) zginął o godz. 12:30, 22 listopada 1963 r. podczas wiecu wyborczego w Dallas, w Teksasie.
Został zastrzelony w prezydenckim samochodzie, nieopodal budynku Teksańskiej Składnicy Książek Szkolnych. Kilka godzin później o morderstwo JFK został oskarżony Lee Harvey Oswald. Nie stanął on nigdy przed sądem, ponieważ został zabity przez gangstera Jacka Ruby’ego w budynku policji.
Nowy prezydent Lyndon Baines Johnson (LBJ) w niecały tydzień po morderstwie powołał siedmioosobową Komisję dla Zbadania Zabójstwa Prezydenta J.F. Kennedy’ego. Na jej czele stanął Earl Warren, prezes Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Jednym z jej najważniejszych członków był Allen Dulles, wieloletni dyrektor CIA, zwolniony przez JFK za inwazję w Zatoce Świń w 1961 r. On i John McCloy, kolejny członek Komisji, byli powiązani z Radą Stosunków Międzynarodowych (CFR).
Celem komisji było ustalenie prawdy o zamachu na JFK. Komisja przesłuchała pięćset pięćdziesiąt dwie osoby i… nie wezwała całego szeregu koronnych świadków, co wykazał prokurator Garrison.
W śledztwie wykorzystała natomiast pięciotomowy raport Federalnego Biura Śledczego (FBI). Łącznie FBI przeprowadziło około dwadzieścia pięć tysięcy rozmów z osobami posiadającymi informacje związane z zabójstwem JFK. Do 11 września 1964 r. dostarczyło Komisji ponad dwadzieścia pięć tysięcy stron różnego rodzaju materiałów.
Powszechnie podawana jest informacja, że Komisja Warrena pracowała dziesięć miesięcy. Edward Epstein z Uniwersytetu Cornell w pracy „Śledztwo. Komisja Warrena i ustalenie prawdy” udokumntował jednak, że przeważająca część pracy została wykonana w ciągu dziesięciu (sic!) tygodni przez pomocniczy personel Komisji. Praca ta była „wyjątkowo powierzchowna”. Członkowie Komisji byli tak zajęci swoimi bezpośrednimi obowiązkami, że na prace w Komisji nie starczało już im czasu… A personel pomocniczy unikał zajmowania się złożonymi problemami, koncentrując swoje wysiłki na udowodnieniu winy Oswalda.
Raport Komisji Warrena
24 września 1964 r. prezydent Johnson otrzymał końcowy Raport Komisji Warrena. Sprawozdanie liczyło 469 stron plus 408 stron załączników. Towarzyszyły mu materiały uzupełniające: 15 tomów zeznań świadków i 11 tomów dokumentów. Morze informacji, często nieistotnych, służyło za zasłonę dymną, która skutecznie zasłaniała informacje istotne.
Hugh Trevor-Roper, profesor uniwersytetu w Oksfordzie, pisał w 1964 r. w artykule pt: „Śledztwo w sprawie morderstwa Kennedy’ego jest podejrzane” na łamach „Sunday Times”:
„Raportowi nie można zaufać… Materiał dowodowy przeciwko Oswaldowi przedstawiony przez FBI i policję w Dallas nie jest mocniejszy niż świadczące przeciwko tym organom dowody ukrywania i niszczenia istotnych materiałów (dowodowych)”.
Z kolei Leo Sauvage, długoletni korespondent amerykański dziennika paryskiego Figaro, pisał w swojej książce „Sprawa Oswalda”, wydanej w 1965 r. nakładem wydawnictwa francuskiego „Editions de Minuit”: „Twierdzenie, że Lee Harvey Oswald był mordercą prezydenta Kennedy’ego, jest logicznie nie do utrzymania, prawnie nie do obrony, a moralnie niedopuszczalne…”.
W 1967 r. Sylvia Meagher opublikowała książkę „Akcesoria po fakcie” („Accessories After the Fact”). „Pani Meagher należała do osób najlepiej zorientowanych w materiale dowodowym zebranym przez Komisję Warrena, jako że była autorką szczegółowego indeksu dokumentów i eksponatów Komisji. Naczelna teza jej pracy głosiła, że Komisja Warrena przyjęła wobec zbieranych materiałów podwójne kryterium: każdy szczegół, jakkolwiek zwodniczy, który wspierał »teorię samotnego zabójcy«, spotykał się z oficjalną aprobatą; każde świadectwo, choćby nawet sprawiające wrażenie godnego zaufania, które było sprzeczne z tą teorią, ignorowano lub urabiano na korzyść wersji oficjalnej” – pisał Wojciech Kostecki w książce „Dallas ćwierć wieku później”.
Przez kolejne lata wiarygodność prac Komisji Warrena spadała na łeb, na szyję.
„Dzisiaj, w świetle nowych faktów, możemy mieć pewność, że odpowiedzi Komisji Warenna były kłamliwe” – mówił Bogusław Wołoszański w 1990 r. w programie „Tajemnica Dallas” w ramach cyklu „Sensacje XX wieku”.
Ci, co mieli ustalić prawdę o wydarzeniach z 22 listopada 1963 r., kłamali w żywe oczy.
Przypadkowe zbiegi okoliczności
Temat śmierci Kennedy’ego wzbudził moją ciekawość pół roku temu. Postanowiłem pójść tropami prowadzącymi w głąb króliczej nory*. Z łączenia kropek – czytania książek i oglądania filmów – wyłania się ciekawa historia praktyki spisku.
Lista zbiegów okoliczności, luk i sprzeczności w oficjalnej wersji zamachu na Johna Kennedy’ego jest bardzo długa. W tym miejscu wymienię siedem.
1. Test parafinowy
Naprawdę, trzeba dużo chorego rozsądku, żeby uznać, że Lee Harvey Oswald działał sam. „Teoria samotnego zabójcy” od dekad jest promowana przez amerykański rząd i media głównego nurtu. Ci, którzy szukają prawdy i mówią o „teorii praktyki spisku” są dyskredytowani, wyśmiewani i znieważani. Jedną z takich osób był Jim Garrison. Inną Bertrand Russell – wybitny angielski matematyk i logik, filozof i eseista, laureat Nagrody Nobla, który należał do komitetu „Kto zabił Kennedy’ego”.
Kwestionujący wyniki prac komisji Warrena zwracali uwagę m.in. na wyniki testu parafinowego.
„[K]ażdy wystrzał pozostawia na dłoniach strzelca (w wypadku broni ręcznej) albo na twarzy (w wypadku strzelby lub karabinu) resztki ołowiu, antymonu i baru. Pierwiastki te nie rozpuszczają się w wodzie i nie można ich zmyć. Jako metale ciężkie wnikają w skórę, toteż wystarczy przejechać po powierzchni parafiną, a później materiał poddać analizie chemicznej, żeby stwierdzić, czy podejrzany użył broni palnej. Co więcej, ślady te można zidentyfikować nawet kilka dni po wydarzeniu” – tłumaczy François Forestier w książce „JFK. Ostatni dzień”.
Lee Oswald został poddany testowi parafionowemu kilka godzin po zamachu. Na jego twarzy nie znaleziono śladów prochu.
Badanie parafinowego odlewu jednej strony twarzy Oswalda zrobiło laboratorium FBI. Nie wykryto na niej żadnych mikrośladów. Weryfikacji dokoano trzykrotnie, wykorzystując specjalistyczne metody, włączając w to badanie spektrometryczne. Lee Harvey Oswald nie strzelał z karabinu.
Cóż za przypadkowy zbieg okoliczności.
2. Przesłuchanie Oswalda
Nie istnieje żaden protokół zapisany przez stenografa ani nagranie na taśmie magnetofonowej z przesłuchania Oswalda w komendzie policji w Dallas. Policja i FBI przesłuchiwały Oswalda przez około 12 godzin.
W przesłuchaniach uczestniczyło 25 osób. Zabrakło wśród nich adwokata podejrzanego.
Przypomnę, FBI zadbało o przygotowanie ponad dwudziestu pięciu tysięcy stron materiałów, m.in. w oparciu o dwadzieścia pięć tysięcy rozmów z osobami posiadającymi informacje związane ze śledztwem. Ale służby nie zadbały o zapis wypowiedzi Oswalda.
Cóż za przypadkowe zbiegi okoliczności.
3. Magiczna kula
Kennedy, 22 listopada 1963 r., jechał czarną limuzyną SS-100-X wyprodukowaną przez Ford Motor Company. Obok niego siedziała jego żona Jackie. Przed nim siedział gubernator Connally z żoną.
„Jedno z najbardziej skandalicznych kłamstw narzuconych Ameryce, nazwano teorią magicznej kuli.
Magiczna kula trafia prezydenta w plecy pod kątem 17 stopni. Po czym kieruje się ku górze, by opuścić ciało Kennedy’ego zostawiając na szyi ranę numer 2. Przez 1,6 sekundy jest w powietrzu, skręca w prawo, potem w lewo, w prawo, w lewo i wbija się w ciało Connally’ego pod prawą pachą. Rana numer 3. Teraz kula zmienia tor pod kątem 27 stopni roztrzaskuje piąte żebro i wychodzi prawą stroną klatki piersiowej. Rana numer 4. Następnie znowu skręca i wbija się w prawy nadgarstek. Rana numer 5. Roztrzaskuje kość promieniową i opuszcza nadgarstek. Rana numer 6. Teraz wykonuje efektowny zwrot, żeby trafić w lewe udo, rana numer 7, z którego sama później wypadnie. Była jak nowa, gdy ją znaleziono na noszach w szpitalnym korytarzu. To ci kula. Każdy żołnierz powie, że w historii wojen nie było kuli tak kuriozalnej.
Rząd ma jednak fizyków i laboratoria. Jasne. Fizycy udowodnią, że przywiązany do stokrotki słoń może wisieć nad przepaścią. Ale my mamy oczy i zdrowy rozsądek.
(…) Z hipotezy jednej kuli Komisja Warrena wywodzi teorię jednego sprawcy. Ale gdy się zgodzimy, że jedna kula nie mogła zadać siedmiu ran, musimy uznać, że był czwarty strzał i drugi strzelec. A obecność drugiego strzelca siłą rzeczy oznacza istnienie spisku” – to fragment przemowy sądowej prokuratora Gima Garrisona (gra go Kevin Costner) w filmie „JFK” Olivera Stone’a z 1991 r.
Cóż za przypadkowe zbiegi okoliczności.
4. Zmiana trasy
„Dallas Morning News” 22 listopada 1963 roku opublikował na pierwszej stronie oficjalną trasę przejazdu JFK. Plan marszruty pokazuje, że kolumna z prezydentem miała jechać cały czas ulicą Main przez sam środek Dealey Plaza w kierunku wiaduktu. Taki plan trasy brał pod uwagę zasady bezpieczeństwa Secret Service (służba ochrony prezydenta) obowiązujące przy przejazdach głowy państwa. Zgodnie z nimi limuzyna JFK nie powinna wykonywać skrętów powyżej dziewięćdziesięciu stopni, co jest równoznaczne z radykalnym zmniejszeniem szybkości.
W rzeczywistości kolumna samochodów skręciła z ulicy Main w prawo, w ulicę Houston i następnie skręcając ostro w lewo pod kątem stu dwudziestu stopni wjechała w ulicę Elm. Rezultatem takiej zmiany było podjechanie samochodu prezydenta bliżej budynku Teksańskiej Składnicy Książek Szkolnych, z której według FBI i Komisji Warrena, Oswald strzelał do prezydenta. Przy tak dużym kącie skrętu samochód JFK musiał mocno zwolnić.
Cóż za przypadkowy zbieg okoliczności.
5. Lekarze mówią
Charles A. Crenshaw, lekarz na izbie przyjęć w szpitalu Parkland Memorial Hospital w dniach śmierci Kennedy’ego i Oswalda, opisał swoje doświadczenia w książkach „JFK. Zmowa milczenia” („JFK: A Conspiracy of Silence”) z 1992 r. oraz „Trauma jednego pokoju” („Trauma Room One: The JFK Medical Coverup Exposed”) z 2001 r. Doktor Crenshaw twierdził w nich, że do JFK strzelano z przodu, o czym świadczyła rana wlotowa w przedniej części szyi i rana z prawej strony głowy.
Założenie, że strzały padły z przodu i z tyłu jadącego samochodem prezydenta miało fundamentalne konsekwencje dla wyjaśnienia morderstwa JFK. Oznaczało, że strzelało przynajmniej dwóch ludzi będących ze sobą w zmowie. Takiego wniosku Komisja Warrena za wszelką cenę chciała uniknąć.
Na zakończenie pierwszej książki Crenshaw napisał:
„Zabójstwo było brutalną akcją, która zmieniła naszą politykę wewnętrzną i zagraniczną i zmieniła historię. Osoby, które uczestniczyły w tej zmowie milczenia, nie są bohaterami ani wielkimi Amerykanami. Co najwyżej można ich uznać za tchórzy, a w najgorszym wypadku za spiskowców. Ten spisek musi się skończyć”.
Crenshaw nie był osamotniony w swoich stwierdzeniach. O tym, że Kennedy został trafiony w gardło z przodu mówili w listopadzie 1963 r. inni chirurdzy, m.in. Charles Carrico i Malkolm Perry. „New York Times” z 27 listopada 1963 r. cytował Roberta Shawa, ordynatora oddziału chirurgii: „Pierwsza kula przebiła tchawicę prezydenta Kennedy’ego w przedniej części szyi…”.
Podobnie mówili chirurg Robert McClelland i jego asystent doktor Terry. Obaj odwołali swoje twierdzenia po tym, jak ujawniono wyniki sekcji zwłok JFK dokonane w szpitalu marynarki wojskowej w Bethesda. Wojskowi lekarze twierdzili, że otwory w przedniej części szyi były otworami wylotowymi. Strzały padły tylko z tyłu JFK.
Którzy lekarze mówili prawdę? Czy doświadczeni lekarze z Parkland Memorial Hospital, jednego z najlepszych szpitali w Stanach Zjednoczonych, mogą pomylić malutki otwór wlotowy od dużej szarpanej rany, spowodowanej wyjściem kuli karabinu? Dlaczego Komisja Warrena nie skonfrontowała w ogniu krzyżowych pytań lekarzy cywilnych i wojskowych?
Cóż za przypadkowe zbiegi okoliczności.
6. Świadkowie umierają
„Trzydzieści dwie osoby, które miały jakikolwiek związek z zamachem na Kennedy’ego zmarły w sposób uznany za naturalny, popełniły samobójstwa lub zginęły w wypadkach samochodowych. Trzydziestu dwóch świadków” – mówi Bogusław Wołoszański w drugim odcinku programu „Tajemnice Dallas”.
32 osoby zginęły w tajemniczych okolicznościach. Zginęły, zanim zdążyły szerzej otworzyć usta.
Cóż za przypadkowe zbiegi okoliczności.
7. Bałagan i zacieranie śladów
Po strzałach oddanych do JFK zapanował nieopisany bałagan. Policja nie zabezpieczyła miejsca zbrodni. Do budynku składnicy książek zakazano wchodzić i wychodzić dopiero po dwudziestu dziewięciu minutach.
Agenci służb wyczyścili prezydencką limuzynę, usuwając kluczowe ślady krwi, kości i odłamków kul. Ubrania JFK i gubernatora Johna Conally’ego zostały włożone do toreb na śmieci, a następnie odesłane do pralni. Zaginął mózg prezydenta (sic!).
Zaginął też jego gorset ortopedyczny.
Kulminacja bałaganu (zacierania śladów) miała miejsce 24 listopada. Tego dnia Jack Ruby, gangster związany z miejscową policją i mafią, zabił Oswalda w komendzie policji w Dallas w obecności około 70 policjantów i ponad 50 dziennikarzy. Ruby strzelił Oswaldowi w brzuch z bliskiej odległości. Oswald był odsłonięty, gdyż wbrew powszechnej praktyce, żaden z pięciu eskortujących go agentów, nie szedł z przodu.
Bałagan miał miejsce też przed 22 listopada. Przykład – brak nazwiska Oswalda na przygotowanej przez FBI liście osób podejrzanych, która była przekazana Secret Service przed podróżą do Dallas.
Cóż za przypadkowe zbiegi okoliczności. Gdy czytałem o tym wszystkim przypomniałem sobie listę zbiegów okoliczności związanych z katastrofą smoleńską…
Prawda wychodzi na jaw
Na szczęście Amerykanie mają swój zdrowy rozsądek.
W 1975 r. Instytut Gallupa przeprowadził badanie opinii publicznej. Wynik: 70 procent respondentów stwierdziło, że zamach na JFK był dziełem spisku.
W lutym 1975 r. rozpoczęło się dochodzenie Komisji Senackiej do spraw Wywiadu pod przewodnictwem senatora Franka Churcha. Komisja senacka zajęła się m.in. zbadaniem udziału CIA i FBI w śledztwie dotyczącym zamordowania JFK i w pracach Komisji Warrena. 23 kwietnia 1976 r. opublikowała raport pt. „Book V – The Investigation of The Assassination of President John F. Kennedy – Performance of The Intelligence Agencies”. Praca Komisji Churcha przyniosła dwa skutki. Pierwszym było udokumentowanie, w jakim stopniu służby wywiadowcze przyczyniły się do ukrywania dowodów, niszczenia dowodów, zmiany dowodów, fabrykowania dowodów, zastraszania świadków i utrwalenia „teorii samotnego zabójcy” – Lee Harveya Oswalda. „Drugim skutkiem stało się wywołanie powszechnego przekonania, że zbyt wiele okoliczności śmierci Johna F. Kennedy’ego znalazło się poza śledztwem Komisji Warrena, by można sprawę zamachu na trzydziestego piątego prezydenta Stanów Zjednoczonych nadal oficjalnie uznać za zamkniętą” – pisał Wojciech Kostecki w książce „Dallas ćwierć wieku później”.
Pod wpływem nacisków obywateli w 1976 r. Izba Reprezentantów (izba niższa Kongresu Stanów Zjednoczonych), stosunkiem głosów 280 do 65, powołała Komisję Śledczą Izby Reprezentantów do spraw Zabójstw, zlecając jej m.in. wznowienie dochodzenia w sprawie zabójstwa JFK. Komisja dokonała analizy filmu fotografa-amatora Abrahama Zaprudera nakręconego 22 listopada 1963 r. Poddała też badaniu taśmę magnetofonową z nagraniem zarejestrowanym przez komisariat policji w Dallas, na którym słychać strzały.
W 1978 r. Komisja Kongresu „stwierdziła wysokie prawdopodobieństwo, że do prezydenta Johna F. Kennedy’ego strzelało dwóch snajperów”.
Oddano cztery strzały. Trzy z budynku składnicy książek (Oswald), natomiast czwarty strzał padł z przodu, z pokrytego zaroślami pagórka (strzelec nieznany). Komisja stwierdziła też, że za zamachem stał spisek, a Oswald pozostawał w ścisłym kontakcie ze światem przestępczości zorganizowanej. James A. Wicott, były szef finansowy CIA, powiedział Komisji, że Oswald został zaangażowany przez CIA w czasie jego służby wojskowej i od razu otrzymał „nagłe zadanie zostania podwójnym agentem w ZSRR”.
„W 1991 roku masę nowych dowodów zaprezentowano Amerykanom w filmie Olivera Stone’a o JFK, zaatakowanym przez zmonopolizowane środki masowego przekazu jako »fantazje« jeszcze zanim wszedł na ekrany” – pisał Jim Marrs. W oparciu o jego książkę oraz książkę Garrisona Stone wyreżyserował dramat „JFK”.
Pod wpływem filmu i nacisku opinii publicznej Kongres powołał nowy zespół, którego celem było ponowne przyjrzenie się dowodom. Zespół kongresowy odnalazł memorandum napisane przez członka Komisji Warrena Geralda F. Forda, w którym polecił on autorom Raportu Warrena zmienić sformułowanie „pocisk wszedł w plecy [Kennedy’ego] w punkcie nieco poniżej ramion z prawej strony kręgosłupa” na „pocisk wszedł z tyłu w szyję nieco z prawej strony kręgosłupa”. Ta zmiana lokalizacji rany w plecach JFK torowała drogę dla argumentacji, że jedna „magiczna kula” przebiła szyję Kennedy’ego, a następnie wielokrotnie zraniła gubernatora Teksasu.
Na osobną uwagę zasługuje fakt utajniania dokumentów przed opinią publiczną. W przypadku materiałów Komisji Warrena – do roku 2039, komisji senackiej badającej operacje wywiadowcze – do 2025, a Komisji Śledczej Izby Reprezentantów do Spraw Zabójstw – do 2029. Dlaczego?
Władze od dekad odpowiadają, że opóźnienia w upublicznieniu dokumentów wynikają z konieczności „uniknięcia szkody dla obrony wojskowej, operacji wywiadowczych albo stosunków międzynarodowych, których waga przewyższa interes publiczny wynikający z natychmiastowego odtajnienia dokumentów”.
Kto skorzystał na zabiciu JFK?
„Uczynił ten, komu to korzyść przyniosło” („Is fesit, cui prodest” (łac.) – tę maksymę zawsze mam na uwadze, kiedy analizuję praktyki spisów („Wpuszczeni w korek”, „Mroczne wody”). Kto skorzystał na 22 listopada 1963 r.?
7 kwietnia 1961 r. w przemówieniu wygłoszonym w hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku prezydent Kennedy powiedział: „Samo słowo »tajemnica« jest odrażające w wolnym społeczeństwie. Jako ludzie jesteśmy tak z natury, jak i historycznie przeciwnikami tajemnych stowarzyszeń, tajnych przysiąg oraz ukrytych biegów wydarzeń. (…) Na całym świecie działa przeciwko nam monolityczny i bezwzględny spisek, bazujący przede wszystkim na ukrytych środkach, by rozszerzać swą strefę wpływów poprzez infiltrację (szpiegostwo) zamiast inwazji, poprzez działalność wywrotową zamiast wyborów, poprzez zastraszanie zamiast wolnego wyboru. Jest to system, który zgromadził ogromne ludzkie i materialne zasoby, dla zbudowania zjednoczonej i wysoce skutecznej maszyny, która łączy operacje militarne, dyplomatyczne, wywiadowcze, ekonomiczne, naukowe i polityczne. Jej przygotowania są ukrywane, a nie ogłaszane, jej pomyłki są grzebane, a nie publikowane, jej przeciwnicy są uciszani, a nie pochwalani. Żaden wydatek nie jest kwestionowany, żaden sekret nie jest ujawniany”.
O jakim spisku mówił JFK? Czy o tym, który pół roku później doprowadził do jego zabójstwa? A może o amerykańskim kompleksie wojskowo-przemysłowym, przed którym ostrzegał w swoim pożegnalnym przemówieniu prezydent Eisenhower?
„Nigdy mnie specjalnie nie interesowało, kto dokładnie nacisnął na spust – chodziło mi przede wszystkim o wykrycie, kto zorganizował spisek, opłacił go i zainicjował zamach na Kennedy’ego” – twierdził Jim Garrison.
Prokurator Nowego Orleanu odrzucał możliwość zamordowania JFK przez Oswalda, mafię, magnatów naftowych, Castro lub sowietów.
Wszyscy oni mieli za małą siłę, żeby przez dekady ukrywać, niszczyć, zmieniać, fabrykować dowody, zastraszać świadków i utrwalać „teorię samotnego zabójcy”. Uważał, że JFK został zabity przez ludzi, którzy byli swego czasu związani z CIA.
„Z gąszczu dezinformacji, jaki utworzono wokół zamachu w Dallas, można wysnuć spójną teorię mówiącą, że John F. Kennedy zginął w wyniku wspólnego spisku wiceprezydenta Johnsona, CIA oraz mafii” – napisał Hubert Kozieł w artykule „Układ, który zabił prezydenta Kennedy’ego” w dzienniku „Rzeczpospolita” w 2017 r.
Pokrywa się to z tym, co mówił prokurator Garrison w 1968 r.: „Na zabójstwie najwięcej zyskał nasz drogi prezydent Lyndon Johnson”. Co ciekawe, sam Johnson na krótko przed śmiercią w 1973 r., powiedział reporterowi z „New York Times”: „Nigdy nie wierzyłem, że Oswald działał samotnie, choć chociaż mogę zaakceptować, iż to on pociągnął za spust”.
Komu wierzę?
John F. Kennedy nie był niewinnym barankiem – dobrze dokumentuje to François Forestier w książce „JFK. Ostatni dzień”. Natomiast był o niebo mniej zepsutym politykiem niż Lyndon B. Johnson. Politykiem, któremu zawdzięczamy uniknięcie nuklearnego holocaustu w listopadzie 1962 roku.
W sprawie zabójstwa prezydenta wierzę prokuratorowi Jimowi Garrisonowi. Nawet jeżeli myli się w części swoich analiz, to i tak jego wersja wydarzeń przekonuje mnie o niebo mocniej niż wersja amerykańskiej wspólnoty wywiadów (CIA, FBI, Pentagonu i innych służb), rządu Stanów Zjednoczonych i amerykańskich mediów głównego nurtu.
Dwadzieścia siedem lat działań na frontach kampanii obywatelskich nauczyło mnie, żeby wierzyć ludziom takim, jak Garrison, Robert Bilott, Edward Snowden, Jolanta Brzeska czy Przemysław Pasek, i z dystansem podchodzić do wyjaśnień potężnych grup interesów.
A Ty komu wierzysz w sprawie zamachu na JFK?
Tropy w głąb króliczej nory:
KSIĄŻKI
- Garrison Jim, Na tropie zamachowców, Warszawa: Wydawnictwo Ryton, 1992.
Lektura obowiązkowa dla próbujących dotrzeć do sedna prawdy o zamachu na JFK.
2. Joesten Joachim, Oswald: zabójca czy kozioł ofiarny?, Warszawa: Książka i Wiedza, 1966.
Książka nie mogła długo znaleźć wydawcy. Wydawnictwa obawiały się reakcji FBI. Carl Marzani, właściciel wydawnictwa „Marzani and Munsell”, które opublikowało książkę w Nowym Jorku, powiedział na konferencji prasowej, że FBI groziło mu „bardzo ciężkimi konsekwencjami prawnymi”. FBI blokowało też druk książki wywierając naciski kolejno na jedenastu drukarzy.
3. Buchannan G. Thomas, Kto zabił Kennedy’ego?, Warszawa: Książka i Wiedza, 1965.
Pierwsza próba odpowiedzi na tytułowe pytanie. Pełny tekst książki został przedstawiony Komisji Warrena w marcu 1964 r. Zdaniem londyńskiego „Daily Telegraph” autor „zgromadził wszelkie możliwe informacje, a bez względu na to, czy jego wnioski są słuszne, wskazuje on jasno, że brak jeszcze odpowiedzi na wiele pytań…”.
4. Kolczyński Janusz, Wiktor Zbigniew, Raport Komisji Warrena. Fakty i opinie, Warszawa: Książka i Wiedza, 1966.
Omówienie raportu Komisji Warrena.
5. Kostecki Wojciech, Dallas ćwierć wieku później, Warszawa: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1988.
Zawiera bogatą bibliografię prac dotyczących zamachu na JFK. Kopalnia wiedzy.
6. Forestier François, JFK. Ostatni dzień, Katowice: Wydawnictwo Sonia Draga, 2016.
Ciemna strona JFK, LBJ i J. Edgara Hoovera (szefa FBI): „Lista dziewcząt, które przewinęły się przez łóżko JFK, jest długa. Agenci nie nadążali z rejestrowaniem panienek”; JBJ „przypominał pitbulla, z niczego ani z nikogo nie rezygnował. Jako człowiek zepsuty do szpiku kości, nikczemny i zakłamany, był politykiem w całym tego słowa znaczeniu”; „Wszyscy wiedzieli, że Hoover lubi oglądać nagich chłopców, którzy pozowali przed nim, podczas gdy on w kobiecym przebraniu siedział na krześle”.
7. Sokołowski Stanisław, Wywiad czy mafia?, Katowice: Wydawnictwo „Śląsk”, 1978.
O wewnętrznych i zagranicznych operacjach CIA. Warto czytać jednocześnie z książką „Hit Man. Nowe wyznania ekonomisty od brudnej roboty”.
8. Kasprzak Jerzy, Młodziejowski Bronisław, Anatomia zabójstwa. Nowa rekonstrukcja zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego, Warszawa: Muza, 2004.
Książka zawiera polską ekspertyzę w sprawie zamachu na JFK. Dziwi brak informacji o wynikach testu parafinowego.
9. Pastusiak Longin, Zamachy na prezydentów USA, Warszawa: Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, 2010.
Ciekawe fakty i ciekawostki o zamachach na kandydatów na prezydentów, prezydentów i byłych prezydentów. Zamachów było około setki.
FILMY
10. JFK (1991), reż. Oliver Stone
Obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Film dostał osiem nominacji do Oscarów (zdobył dwa – za zdjęcia i montaż). Scenariusz powstał na kanwie dwóch książek: Jima Garrisona, On the Trail of the Assassins (Na tropie zamachowców) i Jima Marrsa, The Plot That Killed Kennedy (Spisek, który zabił Kennedy’ego).
11. JFK: Droga do prawdy (2021), reż. Oliver Stone
Po 30 latach Oliver Stone powraca do tematu, aby przedstawić nieznane dotąd fakty w sprawie zamachu na JFK.
12. Zapruder Abraham, (1963)
Jim Garrison o filmie Zaprudera: „Chciałbym zapewnić wszystkich, że FBI przekazało jego kopię do Komisji Warrena, lecz dwie główne sceny zostały zmienione w tajemniczy sposób tak, że przedstawiały strzały w głowę Kennedy’ego, ale oddane z tyłu (klatka filmu numer 313 ukazywała moment uderzenia pocisku w głowę Kennedy’ego. Tak więc w kolejnych dwóch klatkach, numer 314 i 315, wyraźnie widać, jak głowa prezydenta odrzucona jest do tyłu, co wskazuje, że strzał padł z przodu. Po przestawieniu kolejności tych dwóch fragmentów przez FBI, widać było, że głowa pochyla się do przodu, więc strzał oddany był z tyłu.
Po rutynowym sprawdzeniu przede wszystkim tych klatek, nawet Komisja Warrena zmuszona była potwierdzić przestawienie klatek 314 i 315. Wystosowano do FBI odpowiednie pytanie z prośbą o wyjaśnienie. J. Edgar Hoover wyjaśnił to jako „przypadkowy” błąd w opracowaniu tego filmu)”.
13. The JFK Assassination: The Jim Garrison Tapes (1992), reż. John Barbour
Dokument z wypowiedziami Jima Garrisona.
14. Sensacje XX wieku, odcinek 83: Tajemnica Dallas, (1990), reż. Bogusław Wołoszański
W programie Wołoszański mówi m.in. o odkryciu, jakiego dokonał francuski reżyser, Jean-Michel Charlier. Poddał on analizie film zrobiony przez filmowca amatora w dniu zamach na JFK. Charlier zwrócił uwagę na jedną klatkę filmową, na której widoczny jest zamachowiec z karabinem – David Ferrie. Ten sam Ferrie, o którym Jim Garrison powiedział: „Ferrie, moim zdaniem, jest jednym z najważniejszych ludzi w tej historii…”.