Felieton

Niekonsumpcyjna magia świąt

Gałązka z bombką czyli magia świąt
fot. 💙♡🌼♡💙 Julita 💙♡🌼♡💙 z Pixabay

Joanna Suciu

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 151 / (47) 2022

Był czerwiec. Stałam na czarnej, kamienistej plaży, daleko na północy. Zimny wiatr huczał wśród wulkanicznych skał. Zbieraliśmy śmieci przynoszone tu prądami oceanicznymi z innych zakątków świata. Patrzyłam na jaskrawą, błyszczącą ozdobę choinkową leżącą pośród rybackich sieci i wodorostów. Czułam, jak bardzo nie na miejscu jest ta główka Mikołaja. Ile takich niepotrzebnych rzeczy pływa w morzach, ile anielskich włosów faluje wśród traw, ile bombek w stylu vintage zdobi teraz wysypiska?

Pamiętam ten moment z dzieciństwa, gdy wyciągaliśmy pudła z ozdobami. Był to rytuał wyjmowania z pożółkłych przegródek delikatnych 50-letnich szklanych bombek, jeszcze z domu moich dziadków. Część była nowsza, kupiona na początku lat 70. Te miały żywsze kolory, ale były równie delikatne. Gdy się stłukły, trzeba było ostrożnie zebrać ostre kawałki pokryte od środka srebrem. Była brokatowa gwiazda i solidny sznur światełek, w których można było wymienić brakujące żaróweczki. Nawet wata imitująca śnieg czy sreberka były wielokrotnego użytku. Trzeba je były tylko rozplatać i oczyścić z zeszłorocznych igiełek.

Jedynymi elementami, które były wymieniane co roku, były papierowe łańcuchy, które nie zdawały próby czasu, gniotły się i blakły. Dlatego każdego roku cięliśmy szkolny papier kolorowy i lepiliśmy wielometrowe łańcuchy. Była magia w tej powtarzalności.

Od wielu jednak lat w cenie jest nowość. Raz modne są choinki białe, to znów niebieskie, w kolorze starego złota lub czerwone. Co roku kupuje się nowe ozdoby, nowe stroiki, by wpisać się w trend roku. Wielorazowość jest passé.

Paradoksalnie wzrost dobrobytu zubaża rytuały. Jest to rozwój pozorny, który stawia na ilość, nie na jakość. Kupuje się dużo, ale tanio. A za tym idzie niska jakość. Więc trzeba wyrzucać i kupować kolejne. Coraz więcej śmieci trafia nie tylko na wysypiska, ale do lasów, do rzek, jezior, do mórz i oceanów. One nie znikają wraz z nadejściem nowego roku. One z nami pozostaną wiele lat, ba, nawet nas przeżyją. I czasami spotkamy je właśnie w postaci smętnego fragmentu, którego brokatowość i krzykliwe kolory będą tak bardzo nie na miejscu.

Część zostanie spalona i będziemy czuć magię świąt w płucach. Reszta trafi na wysypiska i zostanie świadectwem kolejnego szaleństwa ludzkości.

Piszę ten tekst 2 listopada. Przez ostatni miesiąc w każdym niemal sklepie można było kupić słodycze, ozdoby, kostiumy i praktycznie co tylko chcemy – z motywem Halloween. Co roku zastanawiam się, co jeszcze wymyślą w tym temacie. Ten sezon w moim osobistym rankingu wygrywa mrożona pizza w pomarańczowym pudełku ozdobionym rysunkiem zdemolowanego cmentarza, której halloweenowość polegała na tym, że leżały na niej kawałeczki dyni. Niemal rozczarowało mnie, że szynka nie była powycinana w kształty nietoperzy i że nie było serowych pająków…

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Ale to było wczoraj. Przez noc sklepowe elfy sprzątnęły dynie, czarne koty, pomarańczowe stroje i kościotrupy. Odnajdziemy je na regale z wyprzedażami. Może ktoś skuszony ceną kupi jeszcze chipsy w kształcie pajęczyn i zje je w ukryciu, jak szalony czarodziej. Albo umyje się mydłem w kształcie ducha.

Ich miejsce od dziś zajęło wszystko, co potrzebne, a raczej co niepotrzebne w święta Bożego Narodzenia. Przez kolejne dwa miesiące wśród kolęd i trendy choinek będziemy celebrować konsumpcję z pierwszej ligi. Masz zestaw bombek z zeszłych lat? Pozbądź się ich, w tym roku królują inne, bardziej mechate, wymyślniejsze. Powiększ kolekcję bożonarodzeniowych kubeczków. Tegoroczne mają pozytywkę, która się uruchomi, gdy ją przechylisz.

Więcej oznacza lepiej. Zatop troski w plastiku, brokacie i puchu.

Może to kwestia wieku, ale ciągnie mnie do minimalizmu. Im bardziej czuję siłę rynku, tym mocniej się jej się stawiam. I tym bardziej nie kupię nowego zestawu światełek, miseczek z Mikołajem i świątecznych durnostojek.

A teraz, na koniec, dostanie się prezentom. Obdarowywanie rodziny i znajomych sama uważam za dużą przyjemność. Może jednak warto kupić mniej, ale rzeczy dobrej jakości, które będą służyć latami i nie trzeba ich będzie zaraz wyrzucać. Niech to będą rzeczy potrzebne. Coś, co obdarowany sam by sobie kupił i na pewno będzie używał.

Można świętować Boże Narodzenie nie niszcząc tak bardzo zasobów Ziemi, nie zaśmiecać jej, a przy okazji zrobić sobie i rodzinie prezent w postaci powrotu do magii prostoty.

Bo, wierzcie mi, po latach będziecie z nostalgią wspominać tę samą piękną gwiazdę wieszaną na choince przez pokolenia, a nie tandetne zestawy świecidełek, z którymi nikt nie zdążył się zżyć i które teraz ocean wyrzuca na dalekie plaże.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 151 / (47) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: