Felieton , Książka

Niemieccy autorzy opublikowali książkę o „niemieckim długu reparacyjnym”

Karl Heinz Roth i okładka książki Wyparte – odroczone – odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy
Karl Heinz Roth i okładka książki Wyparte – odroczone – odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy (montaż)

Ten tytuł nie jest pomyłką. Książkę uzasadniającą potrzebę powrotu Republiki Federalnej do sprawy reparacji dla ofiar II wojny światowej – zwłaszcza zaś dla polskich ofiar napisali dwaj autorzy niemieccy. Ukazała się ona w nieco innej wersji w 2017 r. nakładem znanego berlińskiego wydawnictwa Metropol Verlag, a dwa lata później w edycji zmodyfikowanej została w polskim przekładzie wydana staraniem poznańskiego Instytutu Zachodniego. O jej drugie wydanie zadbała teraz oficyna Tadeusz Zysk i spółka, także z Poznania.

Właściwym autorem tej publikacji jest Karl Heinz Roth. Młodszy od Rotha o pokolenie dr Hartmut Rübner był jego współpracownikiem i m.in. przeprowadził szeroką kwerendę archiwalną. Warto w tym kontekście wspomnieć o aneksie, zawierającym 30 niemieckich dokumentów archiwalnych z lat 1970-1990, publikowanych w całości lub we fragmentach, w dużej części po raz pierwszy.

Postaci Karla Heinza Rotha warto poświęcić nieco więcej miejsca, bo jest on osobą niezwykłą. W ostatnich latach zabierał on wielokrotnie w głos w polskich mediach. Obecnie ponad osiemdziesięcioletni (urodził się w 1942 r.), wydaje się być w pełni sił. W 2018 r. był jednym z głównych referentów na poświęconej kwestii reparacji polsko-niemieckiej konferencji, zorganizowanej w Warszawie przez Instytut Zachodni. Trzy lata później promował omawianą tu książkę na spotkaniu autorskim w Muzeum Powstania Warszawskiego, udzielił paru wywiadów, zamieścił w polskich mediach kilka tekstów. 

Jest doktorem nauk medycznych, jako lekarz był wolontariuszem w krajach Trzeciego Świata. Jest także historykiem, doktorem nauk humanistycznych. Już w latach sześćdziesiątych związał się z ruchami radykalnie lewicowymi, a światopoglądowi lewicowemu jest wierny do dzisiaj. Politycznie i ideowo stoi jak najdalej od obecnie rządzącego w Polsce obozu, który nazywa blokiem narodowo-konserwatywnym. 

Znajduje to odzwierciedlenie na kartach omawianej książki. Jest ona nie tylko kopalnią informacji o odnoszącej się do powojennych Niemiec tematyce reparacyjnej i odszkodowawczej, ale zawiera także krytykę stanowiska kolejnych rządów Republiki Federalnej w tej kwestii. 

Punkt wyjścia dalszych rozważań stanowi zaskakująco dokładna i precyzyjna rekonstrukcja niemieckiej polityki okupacyjnej ziem polskich na tle sytuacji na innych terenach kontrolowanych podczas wojny przez hitlerowską Rzeszę. Okupacja ta była wyjątkowo brutalna, a państwo polskie i społeczeństwo Rzeczypospolitej wskutek wojny poniosło straty na skalę ogromną. 

O tym jednak czytelnika polskiego przekonywać nie trzeba, to dla niemieckiego czytelnika są to niestety sprawy na ogół w ogóle nieznane. Polski czytelnik z kolei w zasadzie nie zna meandrów polityki koalicji antyhitlerowskiej w sprawie reparacji – czy to w okresie trwania wojny (etap debat ekspertów i planowania), czy też w latach następnych, gdy rodziła się i nasilała się zimna wojna.

Jeszcze podczas wojny uznano, że pokonane Niemcy nigdy nie byłyby w stanie całkowicie zrekompensować zniszczeń, jakich dokonały – nie mówiąc o popełnionych zbrodniach. Alianci doszli do wniosku, biorąc pod uwagę także historię reparacji niemieckich po I wojnie światowej, że świadczenia reparacyjne należy ograniczyć.

Nie wchodząc w streszczanie odnośnych fragmentów omawianej tu książki trzeba zaznaczyć, że podczas konferencji krymskiej (jałtańskiej) Wielkiej Trójki (luty 1945 r.) pojawiła się konkretna wartość łączna reparacji od Niemiec w wysokości nie mniejszej niż 20 miliardów dolarów według cen z 1938 r., z czego połowę, a więc nie mniej niż 10 miliardów dolarów USA miały stanowić dobra przekazane Związkowi Radzieckiemu. Była to, jak pisze Karl Heinz Roth, kwota stosunkowo skromna.

Kilka miesięcy po Jałcie, podczas konferencji w Poczdamie, sprawa reparacji okazała się jedną z najtrudniejszych kwestii. Szybko okazało się, że do porozumienia w tej sprawie między niedawnymi jeszcze sojusznikami dojść nie może. Kruchy kompromis załamał się już wiosną 1946 r., gdy amerykańskie władze wojskowe wstrzymały uzgodnione na konferencji poczdamskiej przekazywanie instalacji przemysłowych do radzieckiej strefy okupacyjnej.

W roku następnym ZSRR oświadczył, że postulowane przez Moskwę świadczenia o wartości 10 miliardów dolarów pobierać będą do 1965 r. ze swej strefy okupacyjnej (późniejsza NRD). Limit ten zresztą został znacznie przekroczony; według szacunków ZSRR wycisnął z Niemiec Wschodnich łącznie dobra o wartości 14 miliardów dolarów według cen z 1938 r.

W sierpniu 1953 r. Moskwa zrezygnowała z pobierania dalszych reparacji i co więcej zmusiła rząd PRL do wydania analogicznej deklaracji. 

Zanim jednak do tego doszło, przypomina Roth, Polacy byli przez ZSRR zmuszeni do oddawania – w zamian za reparacje od Niemiec – wielu milionów ton węgla rocznie po cenach wielokrotnie niższych, nawet dziesięciokrotnie, od cen światowych. W pierwszym roku 8 mln ton, w następnych czterech latach po 13 milionów, a w kolejnych po 12 milionów ton. Narzucona Polsce cena 1,22 dolara za tonę węgla kamiennego nie pokrywała nawet kosztów wydobycia. Co więcej, wartość otrzymywanych przez Polskę za pośrednictwem ZSRR reparacji była niekiedy iluzoryczna, np. w 1949 r. jako 10 proc. wartości reparacji policzono 6 milionów wydrukowanych po polsku egzemplarzy książek „klasyków” marksizmu-leninizmu, z dziełami Józefa Stalina włącznie. Na kilku stronach autor omawia sprawę rezygnacji Polski z reparacji (23 sierpnia 1953 r.), dochodząc do wniosku, że istnieje zbyt dużo wątpliwości, by uznać wydane wówczas oświadczenie za wiążące. 

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Obszarem dla czytelnika polskiego niemalże nieznanym jest, przedstawiona w książce na kilkudziesięciu stronach, polityka zachodnioniemieckiej elity władzy w sprawie reparacji i odszkodowań. Wiemy w Polsce, że stanowisko Bonn było w zakresie odszkodowań dla Polaków twarde. Z innymi krajami Niemcy Zachodnie zawierały kolejno porozumienia. Doniosłą rolę odegrał układ podpisany w Luksemburgu we wrześniu 1952 r. z Izraelem i organizacjami żydowskimi. Dla Bonn nie miało znaczenia, że nie istniały wówczas jeszcze dyplomatyczne stosunki RFN z Tel Avivem, nawiązano je dopiero kilkanaście lat później.

Z Polską tymczasem Niemcy Zachodnie nie chciały uregulować kwestii odszkodowań, powołując się właśnie na brak stosunków dyplomatycznych między obydwoma państwami (nawiązano je w 1972 r.). Warto przy tym zaznaczyć, że w układzie luksemburskim ustalono kwotę 3,45 miliarda marek niemieckich (DM), ale należy pamiętać, ze budżet federalny Niemiec Zachodnich wynosił wówczas prawie 28 miliardów DM.

Poza odszkodowaniami dla osób cywilnych był to zdaniem Rotha „klasyczny” układ reparacyjny i to na rzecz Izraela, państwa powstałego dopiero trzy lata po zakończeniu II wojny światowej: „w latach 1953-1956 działająca w RFN komisja izraelskich ekspertów mogła w ramach uzgodnionych rat rocznych wybierać sobie z bieżącej zachodnioniemieckiej produkcji to, czego Izrael pilnie potrzebował do przyspieszenia swojego procesu uprzemysłowienia”. W układzie znalazła się nawet klauzula, umożliwiająca izraelskiej komisji zamawianie na koszt RFN w innych krajach tych towarów i usług, których nie było w Niemczech Zachodnich, na przykład ropę naftową i produkty naftowe.

Czytelnik tej książki prowadzony jest przez prawne meandry zachodnioniemieckiego ustawodawstwa w zakresie odszkodowań dla ofiar reżimu nazistowskiego terroru. Obywatele Polski byli wyłączeni, podobnie zresztą jak wykluczone były inne ofiary, mieszkające w krajach socjalistycznych. 

Na tym tle widać w sposób jaskrawy, jak państwo polskie i jego obywatele zostali potraktowani przez Republikę Federalną. Polacy – obywatele PRL zostali wyjęci spod zachodnioniemieckiego ustawodawstwa. Inaczej było z obywatelami jedenastu państw Europy Zachodniej, z którymi RFN zawarła tzw. porozumienia globalne, wypłacając w latach 1959-1964 łączną kwotę jednego miliarda DM na odszkodowania dla tamtejszych ofiar niemieckiego terroru. Były to Francja (najwięcej, bo 400 milionów DM), Holandia, Grecja, Belgia, Norwegia, Włochy, Luksemburg, Dania, Wielka Brytania, Szwajcaria i Szwecja. Dodajmy, ze niektóre z tych krajów nigdy nie były okupowane przez Niemcy.

Po dojściu do władzy w Bonn w 1969 r. koalicji socjaldemokratyczno-liberalnej w polityce zagranicznej RFN rozpoczął się etap tzw. nowej polityki wschodniej, die neue Ostpolitik, w relacjach z krajami socjalistycznymi. Ucieleśniał ją kanclerz Willy Brandt, kojarzony jako twórca tzw. formuły z Brioni. Na tej adriatyckiej wyspie podczas spotkania z prezydentem Jugosławii Josipem Broz-Titą szef zachodnioniemieckiego rządu w kwietniu 1974 r. ogłosił, że sprawy dotyczące przeszłości powinny zostać przysłonięte korzystną dla partnerów RFN współpracą na płaszczyźnie gospodarczej. W tym duchu Jugosławii obiecano pomoc finansową w wysokości jednego miliarda DM, z czego 0,3 miliarda miało być pomocą gospodarczą, a 0,7 miliarda DM – rozłożoną na wiele lat – niskooprocentowaną pożyczką na rozwój infrastruktury. Przez stronę zachodnioniemiecką było to traktowane jako „ukryte świadczenia reparacyjne”, pisze Roth. 

W tych koleinach układała się polityka Bonn wobec Warszawy w kwestii odszkodowań. Podczas rozmowy z Władysławem Gomułką Brandt usłyszał, że z roszczeniami wobec RFN mogłoby wystąpić dziesięć milionów polskich ofiar, a w grę wchodziłoby 180 miliardów DM. Roth nie dodaje jednak (a to jest podane w jednym z dokumentów w Aneksie), że Gomułka zaproponował Brandtowi zrzeczenie się przez Polskę roszczeń o odszkodowania dla ofiar w zamian za wielki kredyt w wysokości dziesięciu miliardów DM, nieoprocentowany lub z oprocentowaniem niewielkim, do 2%. Brandt odrzucił tę propozycję, ale jego następca, Helmut Schmidt, przyznał Polsce w 1975 r. długoterminowy, korzystnie oprocentowany kredyt w wysokości jednego miliarda DM. Przy okazji została zawarta polsko-zachodnioniemiecka umowa w sprawie ubezpieczeń społecznych.

Wbrew niektórym opiniom (w Polsce np. Krzysztof Ruchniewicz) płatności RFN z tego tytułu zdaniem Rotha nie można traktować jako odpowiednik reparacji czy odszkodowań. Tak więc jedyną kwotą, jaką RFN przekazała na rzecz polskich ofiar niemieckiej okupacji, było sto milionów DM dla polskich ofiar pseudomedycznych eksperymentów w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. To było wszystko, co polskie ofiary uzyskały z RFN do zjednoczenia Niemiec w październiku 1990 r. 

Szkoda, że w książce nie pokazano bezwzględnej taktyki rządu Helmuta Kohla w sprawie odszkodowań w miesiącach poprzedzających akt zjednoczeniowy. Było tam i okłamanie prezydenta USA George’a Busha seniora przez kanclerza, który powiedział mu w lutym 1990 r. w Camp David, jakoby z ogólnej kwoty ponad stu miliardów DM wypłaconych przez RFN innym krajom tytułem odszkodowań Polska uzyskała „grosse Summen”. Te „wielkie sumy” to było nawet nie jeden procent, lecz niespełna jeden PROMIL z tychże ponad stu miliardów marek. Przypomina natomiast autor, że Kohl gotów był uzależnić potwierdzenie przez Niemcy nienaruszalności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej od potwierdzenia przez Polskę zrzeczenia się reparacji w 1953 r. 

Karl Heinz Roth podkreśla, że w traktacie 2+4 z 12 września 1990 r. (zastąpił on traktat pokojowy) sprawa reparacji nie została poruszona. Autor w obszernym uzasadnieniu  kwestionuje przy tym argumentację niemieckich ekspertów, twierdzących jakoby wraz z podpisaniem tego traktatu (bez którego nie doszłoby do zjednoczenia Niemiec) sprawa reparacji stała się nieaktualna.

Przypomina tez, iż RFN chciała zadowolić polskie ofiary kwotą 500 milionów DM, która powstała na mocy porozumienia z października 1991 r. Kwotę tę rozdzielono następnie wśród ok. pół miliona polskich ofiar, co dawało na osobę sumy o żenującej wysokości. Po kilku latach doszły jeszcze wypłaty dla byłych robotników przymusowych w ramach „pomocy humanitarnej”. Roth nazywa je „humanitarnymi namiastkami niedoszłych do skutku świadczeń reparacyjnych”. 

Intencją książki Rotha i Rübnera było „pokazać drogi i mosty, które mogą się przyczynić do historycznie świadomego i opartego na równouprawnieniu kształtowania stosunków polsko-niemieckich”. Karl Heinz Roth w Przedmowie do książki pisze: „Uważam za niezbędne, by Niemcy ze względu na swe przerażające hipoteki historyczne pospieszyły ze świadczeniami w znacznej wysokości”. Obaj niemieccy autorzy podkreślają etyczny wymiar sprawy odszkodowań. Ich zdaniem Republika Federalna Niemiec ma olbrzymi dług reparacyjny zwłaszcza wobec Polski.

Pogląd ten mocno różni się od stanowiska kolejnych rządów Republiki Federalnej – od Konrada Adenauera, a więc od czasów szczytowej fazy zimnej wojny, gdy Niemcy Zachodniej prowadziły wobec nieuznawanego przez nie państwa polskiego politykę kwestionowania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, po lewicowy gabinet socjaldemokraty Olafa Scholza. 

Karl Heinz Roth, Hartmut Rübner, Wyparte – odroczone – odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy, Wydawnictwo Zysk i Spółka 2023

Źródła:

Karl Heinz Roth, Hartmut Rübner, Wyparte – odroczone – odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy, Instytut Zachodni, Poznań 2020 ss. 422; wyd. 2: Wydawnictwo Zysk i Spółka, Poznań 2023, ss. 424.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – logo

Zadanie „Wydawanie internetowego Tygodnika Spraw Obywatelskich” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 191 / (35) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Świat

Być może zainteresują Cię również: