Rozmowa

Nowe technologie i my. Zapładniamy maszyny, jak pszczoły kwiaty

robot
Photo by Possessed Photography on Unsplash

Z Langdonem Winnerem rozmawiamy o polityce technologicznej, o nowych technologiach w edukacji oraz o tym, czy staniemy się zbędni, bo zastąpią nas maszyny.

Rafał Górski, Michał Jarosławski: „Zmiany i zaburzenia nieustannie wywoływane we współczesnym życiu przez ewolucję technologii uznawane były za oczywiste lub nieuniknione tylko dlatego, że nikt nie zawracał sobie głowy pytaniem, czy istnieją inne rozwiązania” – to Pana słowa z książki „Autonomous Technology”, wydanej w 1977 roku. Przypomniała je ostatnio Shoshana Zuboff w książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji”. Czy one są wciąż aktualne, mimo upływu 45 lat?

Langdon Winner: We współczesnej myśli istnieje tendencja do przyjmowania imponujących osiągnięć technologicznych jako nieuniknionych i koniecznych źródeł rozwoju społecznego oraz ludzkiej pracy. Bardzo często ważne ścieżki szeroko zakrojonych zmian są wyznaczane przez osoby i organizacje, którym udaje się stać bogatym i potężnym na początku procesu wprowadzania danego produktu bądź rozwiązania. Dzięki temu mogą dyktować / narzucać swoją narrację.

Przykładem niech będzie chociażby Henry Ford. Jego poglądy na rozpowszechnianie i używanie samochodów w społeczeństwie stały się dominującym wzorcem w USA. Sposób budowy dróg i domów został podporządkowany wizjom i priorytetom firmy Ford Motor Company i podobnych firm. Z tego samego powodu obecnie wzorce badań, rozwoju, produkcji i użytkowania komputerów zostały narzucone przez osobistości i korporacje z Doliny Krzemowej – na przykład przez Steve’a Jobsa i firmę Apple – które kładły nacisk na projektowanie produktów i marketing. Przyniosło im to ogromne zyski, pozwalając na wytyczanie dominujących sposobów wykorzystania nowych technologii.

Moim zdaniem tego rodzaju sukcesy, jakie obserwuje się we wczesnych triumfach Forda i Apple, trochę wypaczają powód, dla którego te technologie powstały. Odwracają uwagę od tego, co ukształtowało rozwój tych technologii i ich obecność w społeczeństwie. Jeśli chodzi o transport w USA, propozycje ogólnodostępnych publicznych systemów transportu zbiorowego zostały całkowicie zniweczone przez marketing na rzecz sprzedaży samochodów. W podobny sposób pomysły na tanie, łatwo dostępne, finansowane przez rząd systemy mocy obliczeniowej budowane w oparciu o nowoczesne komputery nigdy się nie powiodły. Zwyciężył model kapitalistyczny i konsumpcjonistyczny.

Czy Pana zdaniem powinniśmy zatem hamować postęp technologii, ograniczyć innowacje technologiczne? Jeśli tak to dlaczego?

Nie byłbym aż tak radykalny w swoich osądach. Stare powiedzenie mówi: „Nie stawiaj wozu przed koniem”. Innymi słowy, ważne jest, by akcentować przede wszystkim motywy, wpływ na społeczeństwo i rezultaty, jakie chcemy osiągnąć. To jest rzecz najistotniejsza. Kiedy już określimy te cele, wtedy można dopiero dyskutować o wzorcach zmian technologicznych i innowacji. Czym jest społeczeństwo? Jakie są jego kluczowe cechy? Jak zrealizować tego rodzaju cele?

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

W ciągu kilku dziesięcioleci, w których osiągnięto ogromne postępy w zakresie rozwoju technologicznego i innowacji, jakość życia i możliwości poprawy sytuacji ekonomicznej dla znacznej części populacji USA drastycznie się pogorszyły. Przeciętny poziom płac większości osób pracujących nie wzrósł od końca lat siedemdziesiątych.

Można by pomyśleć, że wielki zalew cudów techniki polepszy poziom życia. Niestety, kluczowe priorytety gospodarcze i polityczne ludzi u władzy uległy przewartościowaniu, przyczyniając się do postępującego rozwarstwienia społecznego. Priorytety te stawiały sprawy i interesy zamożnych ponad całą resztą.

Badania wskazują, że Stany Zjednoczone dołączyły do rosnącej grupy narodów, które wykazują „upadek demokracji”. Postęp technologiczny wcale nie wydaje się pomagać w odwróceniu tej negatywnej tendencji.

Przez lata przedmiotem Pana krytyki było nadmierne wykorzystanie technologii zarówno w szkołach podstawowych, jak i wyższych. Proszę powiedzieć skąd ta krytyka? Jak Pan ocenia dziś zasadność używania technologii w edukacji?

Przez lata śledziłem zjawisko tzw. nowych technologii w edukacji. Kładzie ono nacisk przede wszystkim na promowanie nowego sprzętu i oprogramowania. Niewiele uwagi poświęca się podstawowym celom, które te urządzenia miałyby spełniać w edukacji.

Słowo „edukacja” wywodzi się z łacińskiego „educare”, co oznacza „ćwiczyć” lub „formować” oraz „educere”, co oznacza „wyciągnąć” lub „wyprowadzić”. W oparciu o źródło pochodzenia słowa „edukacja” warto zadać sobie kluczowe pytanie: do czego zmierzają działania edukacyjne i jak można je efektywnie osiągnąć? W przeciwieństwie do tego promowanie nowych technologii w edukacji w ostatnich dekadach zaczęło się od przekonania, że nowe wersje oprogramowania i nowe komputery oferują coś w rodzaju magii, która ożywi edukację poprzez sam fakt swojej obecności.

W tym skoncentrowanym na produktach, konsumenckim podejściu, rzadko pojawia się jakakolwiek wizja tego: czym jest edukacja, czym powinna być, jej celów i modelu działania edukatorów, by te cele osiągnąć.

Powracającą cechą technologii edukacyjnych na przestrzeni lat – od tez zawartych w „Maszynie dydaktycznej” B. F. Skinnera z lat pięćdziesiątych po rzekomo edukacyjne odmiany filmów, radia, telewizji i urządzeń komputerowych wprowadzonych do sal lekcyjnych w kolejnych dekadach – był nacisk na to, w jaki sposób technologia oferuje i przekazuje „treści edukacyjne”. Pomaganie młodym umysłom w zadawaniu ważnych, pogłębionych, przemyślanych pytań, odkrywaniu świata w pomysłowy sposób rzadko jest częścią programu.

W 2022 roku obchodziliśmy 90. rocznicę wydania „Nowego wspaniałego świata” Huxleya. Świat dziś bardziej przypomina świat z powieści Huxleya czy świat „Roku 1984” Orwella? Co Pan na to, że Huxley lepiej niż Orwell przewidział naszą przyszłość?

Huxley i Orwell opisują dwie odmiany plagi naszych czasów: społeczną i polityczną. Obie te choroby – opresyjna masowa inwigilacja i otępiające umysły środki masowego przekazu – osiągnęły niebagatelne znaczenie w kształtowaniu dzisiejszych społeczeństw. Trudno ocenić, które zjawisko jest silniejsze. O ile nie wydarzy się nic niezwykłego i nieoczekiwanego, uważam, że oba wzorce mocno przyczynią się do ukształtowania przyszłości ludzkości.

Marshall McLuhan w swojej książce „Zrozumieć media” napisał, że ludzie zaczynają stawać się czymś niewiele ponad „organami płciowymi świata maszyn”. Poprzez nasze innowacje technologiczne „zapładniamy” maszyny podobnie do zapylania kwiatów przez pszczoły. Kiedy maszyny staną się zdolne do samodzielnej reprodukcji, wtedy my staniemy się zbędni. Co Pan sądzi o tej opinii?

Spodziewam się, że w nadchodzących dekadach pojawią się pewne odmiany samoreprodukujących się urządzeń technologicznych. Czy to sprawi, że staniemy się zbędni? W obecnych warunkach, w społeczeństwach na całym świecie znaczna część populacji ludzkiej jest już zbędna i znacznie zubożona. Wspaniałe, nowe urządzenia przewidziane na nadchodzące dziesięciolecia raczej nie zmienią tej sytuacji.

„Historia ludzkości sprowadzi się prawdopodobnie do zmagań ludzi z urządzeniami, które są ich dziełem” – pisał światowej sławy filozof Giorgio Agamben. Co Pan na to?

Gdy studiuję historię ludzkości, coraz bardziej przekonuję się, że walki o ciągły postęp techniki są często mniej ważne niż tworzenie fundamentalnych warunków do zarządzania społeczeństwami, do ludzkiej egzystencji.

W USA opowieść o „rewolucji przemysłowej” XIX wieku skupiała się na wspaniałych wynalazcach, nowych maszynach, fabrykach i systemach technologicznych jako podstawowych źródłach dobrobytu i rozwoju społecznego.

Długo wykluczone z tego imponującego obrazu było fundamentalne dla tak rozumianego rozwoju zjawisko niewolnictwa. W końcu kto zbierał bawełnę, która następnie zasilała maszyny fabryk Nowej Anglii i wzbogacała przemysłową gospodarkę Ameryki w XIX wieku? Odpowiedź brzmi: 4 miliony niewolników Afroamerykanów.

Nie tylko materialne produkty ich pracy były kluczowe dla amerykańskiej gospodarki. W połowie wieku wartość kapitału wytworzonego przez zniewolonych mężczyzn, kobiety i dzieci-niewolników na otwartym rynku przekraczała wartość netto wszystkich fabryk, linii kolejowych i innego rodzaju sprzętu produkcyjnego w ramach gospodarki USA.

Podstawowe wzorce społeczne i polityczne powstałe w epoce niewolnictwa do dziś pozostają tematami, wokół których toczy się ożywiona dyskusja wśród amerykańskiego społeczeństwa i które są dla niego ważne – dyskryminacja rasowa, biała supremacja itp. Z tego punktu widzenia uważam, że „walka ludzi z urządzeniami” jest mniej ważna niż walki społeczne i polityczne między ludźmi.

Co Pan sądzi o manifeście Teda Kaczyńskiego (Unabombera)? Pytam w kontekście fragmentu manifestu, który Bill Joy wprowadził do swojego słynnego tekstu „Dlaczego przyszłość nas nie potrzebuje?”.

Manifest Teda Kaczyńskiego w dużej mierze czerpie z pomysłów wybitnych krytyków społecznych z połowy XX wieku, którzy wskazywali na palące problemy w kulturze obsesyjnie zafiksowanej na punkcie rozwoju technologii. Jego wypowiedzi są jednak głęboko przyćmione przez fakt, że czerpał z tego rodzaju idei usprawiedliwiając akty morderstwa. Położyło się to cieniem na prezentowane wątki i argumentację, które mogłyby odgrywać większą rolę we współczesnej myśli społecznej.

Fakt, że esej Billa Joya – „Dlaczego przyszłość nas nie potrzebuje?” – odnosi się do tekstu Kaczyńskiego, pokazuje jego pewną niedojrzałość w zgłębianiu podstawowych tematów, które w swojej twórczości poruszał. Najwyraźniej wspomniany autor nie był świadomy wcześniejszych, znacznie bardziej merytorycznych argumentów i obserwacji poczynionych chociażby przez np. Lewisa Mumforda, Jacquesa Ellula, Herberta Marcuse’a. Zamiast otwierać dyskusję na ważny temat, Bill Joy pomógł go pogrzebać w społecznej świadomości.

Dziękujemy za rozmowę.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 163 / (7) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie

Być może zainteresują Cię również: