Felieton

Jak ująć dobrobyt?

ulica
fot. Free-Photos z Pixabay

Piotr Wójcik

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 56 / (4) 2021

Optymalny wskaźnik dobrobytu powinien opierać się na szeregu różnych zmiennych, odpowiednio wyważonych, które razem dawałyby względnie obiektywny i kompleksowy obraz rzeczywistości w kraju.

Wykazanie, że PKB jest bardzo wadliwym wskaźnikiem dobrobytu, to dopiero połowa drogi. Ktoś mógłby przecież powiedzieć, że choć PKB jest bez wątpienia wadliwe, to lepszego wskaźnika nie mamy. W gruncie rzeczy nikt nie twierdzi, że PKB jest wskaźnikiem doskonałym. Nawet ci, którzy nagminnie się nim posługują niemal w każdej dyskusji, zwykle znają większość związanych z nim zastrzeżeń. Lepsze ujęcie dobrobytu wymaga niemałego wysiłku intelektualnego, znacznie przekraczającego możliwości jednego człowieka.

Czas przestać mierzyć dobrobyt za pomocą wskaźnika opierającego się na dwóch zmiennych – dochodach krajowych oraz liczbie mieszkańców.

Optymalny wskaźnik dobrobytu powinien opierać się na szeregu różnych zmiennych, odpowiednio wyważonych, które razem dawałyby względnie obiektywny obraz rzeczywistości w kraju. Opracowanie takiego wskaźnika wymaga współpracy ekspertów z różnych dziedzin, a także czasu. Joseph Stiglitz, Jean-Paul Fitoussi i Martine Durand w książce „Poza PKB” proponują przynajmniej kierunki, w których taka złożona z ekspertów komisja powinna zmierzać.

Rzucić okiem na przyszłość

Według nich pierwszą zasadą polityki publicznej zmierzającej do poprawy dobrobytu powinno być uwzględnianie wskaźników bytowych, które mają znaczenie dla dobrostanu społeczeństw, a zwykle nie są używane w debacie publicznej. Na przykład dlatego, że brakuje im dobrych mierników. Takie mierniki zawsze można stworzyć, poza tym większość obszarów wpływających na jakość życia jest w jakiś sposób mierzona. Przykładowo sytuacja mieszkaniowa jest mierzona wskaźnikiem przeludnienia (odsetek obywateli zamieszkujących zbyt małe lokale) oraz poważną deprywacją mieszkaniową (odsetek gospodarstw domowych mieszkających w poważnie wadliwych lokalach). Własne specyficzne wskaźniki stosuje się także w zdrowiu (np. śmiertelność niemowląt) czy zanieczyszczeniu powietrza (liczba nadmiarowych zgonów w sezonie smogowym).

Poza poszerzeniem palety badanych obszarów, ważne jest również, by badać nierówności w ich obrębie.

Śmiertelność niemowląt różni się przecież w zależności od grup społecznych. Problem przeludnienia mieszkań nie jest taki sam we wszystkich regionach kraju czy nawet powiatach. Wszystkie wskaźniki mierzące jakość życia wykazują znaczne nierówności i można stworzyć dla każdego z nich odpowiednik współczynnika Giniego, który bada nierówności dochodowe.

Należy też przestać badać jedynie przeszłość i teraźniejszość, ale też rzucić okiem na przyszłość. Jedną z głównych słabość PKB jest to, że nie uwzględnia on trwałości wzrostu, a jedynie pokazuje sytuację bieżącą (a właściwie najbliższą przeszłość). Tymczasem różnego rodzaju zasoby nie są niewyczerpane, a poszczególne modele wzrostu w różny sposób wpływają na ich eksploatację. Inaczej mówiąc, 3-procentowy wzrost PKB może być lepszy niż 6-procentowy, jeśli w mniejszym stopniu eksploatuje zasoby i gwarantuje większą stabilność w przyszłości. Jest wiele przykładów państw, w których rozwój był niezwykle szybki, ale oparty na chwiejnych podstawach, co skutkowało nagłym załamaniem gospodarczym. Mowa szczególnie o państwach opartych na eksporcie surowców. Kompleksowe wskaźniki dobrobytu powinny więc uwzględniać potencjał rozwoju społecznego, pokazując wpływ obecnego wzrostu na przyszłe zasoby (tj. surowce, kapitał społeczny, środowisko naturalne oraz infrastrukturę).

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Indeks lepszego życia

Odchodząc na moment od publikacji trzech ekonomistów, należy zauważyć, że tego typu kompleksowe wskaźniki już istnieją. Najbardziej popularny jest Human Development Index (HDI), jednak jest on zbyt ubogi – opiera się właściwie na trzech zmiennych (długość życia, lata nauki oraz PKB na głowę).

Znacznie lepszy jest Better Life Index przygotowywany przez OECD. Obejmuje on aż jedenaście obszarów: sytuację mieszkaniową, poziom dochodu, liczbę miejsc pracy, jakość relacji społecznych, edukację, środowisko naturalne, aktywność obywatelską, poziom zdrowia publicznego, satysfakcję z życia, bezpieczeństwo oraz możliwość godzenia pracy z życiem osobistym.

Co więcej, każdy z tych obszarów określany jest przez kilka pojedynczych wskaźników – zwykle trzy lub cztery. Przykładowo w obszarze „work-life balance” znajdziemy odsetek pracowników spędzających w pracy powyżej 50 godzin tygodniowo oraz przeciętną liczbę godzin poświęcaną na zadbanie o siebie (włączając czas na sen i jedzenie).

Wszystkie te wskaźniki są odpowiednio wyważone i razem dają ogólny obraz życia w kraju. Co więcej, w panelu można zmienić wagi wszystkich obszarów, co automatycznie zmienia hierarchię państw – przykładowo „podbicie” wagi mieszkalnictwa i edukacji powoduje poprawę pozycji państw, które wypadają w nich najlepiej. Wadą Better Life Index jest ograniczona liczba państw – wykazuje on sytuację jedynie w krajach członkowskich OECD. Na szczęście Polska do nich należy, możemy więc przeanalizować sytuację w naszym kraju na podstawie tego indeksu. Pierwsze co się rzuca w oczy to fakt, że pod względem ogólnej jakości życia wyprzedzamy kilka krajów mających od nas wyższy PKB. Mowa na przykład o Portugalii i Korei Południowej. Wyprzedzamy też Węgry i Grecję, a nasz poziom życia najbardziej przypomina Słowację i Litwę.

Z pośród krajów naszego regionu znacznie wyprzedzają nas za to Czesi, Estończycy i Słoweńcy. Według OECD najlepiej się żyje w Norwegii, a za nią są Kanada i Australia. Wysoko są także pozostałe kraje nordyckie oraz Szwajcaria. Z krajów bogatych nisko są za to Włosi (niski poziom bezpieczeństwa oraz zły stan środowiska naturalnego) oraz Japonia (fatalny poziom aktywności obywatelskiej, niska satysfakcja z życia i niemożność godzenia pracy z życiem osobistym).

Jak wygląda Polska w poszczególnych obszarach? Na naszą pozycję pozytywnie wpływają przede wszystkim jakość edukacji oraz poziom bezpieczeństwa, które są jednymi z najwyższych w OECD. Przyzwoicie wygląda u nas także dostępność miejsc pracy oraz ogólny poziom zdrowia. Oczywiście najgorzej wypadamy pod względem dochodów. Niewiele lepiej prezentuje się u nas stan środowiska oraz jakość relacji społecznych. Znacznie słabsze od średniej OECD są również: sytuacja mieszkaniowa, zaangażowanie obywatelskie i satysfakcja z życia.

Komisja ds. dobrostanu społecznego

Wracając do książki Stiglitza, Fitoussiego i Duranda. Zwracają oni uwagę, że wiele krajów Europy stosuje już kompleksowe wskaźniki dobrobytu do kształtowania polityk publicznych. W państwach, w których polityka społeczna kształtowana jest głównie przez parlament, liczba stosowanych wskaźników jest stosunkowo ograniczona. We Francji stosowanych jest 10 wskaźników, we Włoszech 12, a w Szwecji 15. To oczywiście znacznie lepiej niż kierowanie się jednym, czyli PKB. Natomiast w krajach, w których polityki publiczne kształtowane są przez różne organy i agendy władzy wykonawczej, paleta stosowanych wskaźników jest bardzo szeroka. W Wielkiej Brytanii dane prezentowane przez tamtejszy Główny Urząd Statystyczny są następnie zbierane i analizowane przez ośrodek What Works for Wellbeing Center, który przekazuje wnioski organom centralnym.

Państwa te różnią się także sposobem doboru wskaźników. We Włoszech kładzie się nacisk na możliwość ich prognozowania, gdyż są one elementem ustawy budżetowej. Muszą być więc możliwie obiektywne i wymierne. W Wielkiej Brytanii kładzie za to nacisk na wskaźniki subiektywne, dotyczące satysfakcji ludności z poszczególnych instytucji czy obszarów życia społecznego.

Według autorów „Poza PKB” wszystkie te inicjatywy zostały podjęte niedawno, więc za wcześnie jest, by oceniać ich faktyczną skuteczność. Faktem jest jednak, że państwa Europy coraz częściej kierują się zaawansowaną oceną wskaźników dobrobytu. Ma to miejsce również w Polsce, jednak jest zdecydowanie mniej zorganizowane.

Poszczególne ministerstwa kierują się danymi właściwymi dla swoich obszarów działalności, często jednak nic z tego nie wynika, gdyż bywają one sprzeczne z dążeniami innych ministerstw. Wszystko rozbija się więc o resortowość naszego rządu.

Samych danych w Polsce mamy mnóstwo – Główny Urząd Statystyczny regularnie publikuje badania dotyczące przeróżnych obszarów życia. Czas więc zacząć je aplikować do polityk publicznych na szeroką i zorganizowaną skalę. Szkoda by było, gdybyśmy w tym względzie także zostali w tyle. Czemu nie mielibyśmy być tymi, którzy jako pierwsi stworzą kompleksowy wskaźnik dobrobytu?

Narodowy Instytut Wolności – logo Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich – logo

Tekst przygotowany przez Instytut Spraw Obywatelskich w ramach projektu „Instytut Spraw Obywatelskich – łapiemy wiatr w żagle” sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 56 / (4) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekonomia # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: