Rozmowa

Spalarnia przed sądem w Łodzi

postać w masce gazowej na tle industrialnego krajobrazu
Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Z Piotrem Rymarowiczem, prezesem Towarzystwa na rzecz Ziemi, rozmawiamy o obywatelskim sprzeciwie wobec projektu budowy w Łodzi spalarni odpadów, sprawach sądowych toczących się wokół tej inwestycji oraz o zagrożeniach związanych z funkcjonowaniem spalarni.

(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Sąd nad spalarnią w Łodzi).

Rafał Górski: Sprawa budowy w Łodzi spalarni odpadów toczy się od kilku dekad, lecz w ostatnim czasie wydaje się bliska realizacji, gdyż francuska korporacja Veolia postanowiła wybudować spalarnię na łódzkim Widzewie. O zablokowanie tej inwestycji toczy się batalia zarówno w sferze publicznej, jak i w sądach.

Piotrze, co zawiera skarga kasacyjna dotycząca planów budowy prywatnej spalarni odpadów w Łodzi, złożona przez Towarzystwo na rzecz Ziemi, któremu szefujesz, do Naczelnego Sądu Administracyjnego?

Piotr Rymarowicz: Skargę złożyliśmy na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, który utrzymał w mocy pozwolenie na budowę spalarni, wydane przez Wojewodę Łódzkiego. Podnosimy w niej trzy kluczowe zarzuty. Pierwszy dotyczy niewłaściwego i niezgodnego z ustawą powiadamiania mieszkańców na temat tej inwestycji. Nie wchodząc w szczegóły – uważamy, że sąd wojewódzki nie pochylił się nad tym zarzutem należycie, dlatego wnioskujemy, aby Naczelny Sąd Administracyjny nakazał ponowne, tym razem bardziej wnikliwe jego rozpatrzenie.

Drugi zarzut dotyczy faktu, że dla inwestycji została wydana decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, tymczasem spalarnia odpadów jest inwestycją celu publicznego – i jest na to utrwalone orzecznictwo – dlatego naszym zdaniem w przypadku tego rodzaju inwestycji powinna zostać wydana decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Jesteśmy zdania, że w tej sprawie Urząd Miasta Łodzi popełnił błąd i wydał niewłaściwą decyzję, w oparciu o którą nie powinno zostać wydane pozwolenie na budowę.

W podobnej sprawie w Warszawie na Siekierkach, gdzie Urząd Miasta Stołecznego Warszawa także wydał decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, odwołaliśmy się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO uchyliło decyzję, jednak inwestor zaskarżył sprawę do Sądu Administracyjnego w Warszawie, który z kolei przyznał nam rację, potwierdzając, że spalarnia jest inwestycją celu publicznego i w tym przypadku powinna zostać wydana decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Natomiast trzeci zarzut dotyczy tzw. etapowania.

Od początku naszego zainteresowania sprawą łódzkiej spalarni podkreślamy, że decyzja środowiskowa dla niej, która została wydana w 2010 roku, była ważna jedynie przez 4 lata – czyli już dawno jej ważność powinna upłynąć i sprawa powinna umrzeć śmiercią naturalną.

Rozumiem, że gdyby tak się stało, to teraz miasto oraz inwestor musieliby ponownie rozpocząć cały proces, w tym raz jeszcze przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami.

Tak, oczywiście. Cała procedura powinna się rozpocząć od nowa, czyli od wniosku o wydanie nowej decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji tego przedsięwzięcia. Natomiast tutaj została zastosowana pewna sztuczka prawna, na którą pozwalały przepisy, mianowicie: w sytuacji, w której inwestycja przebiega etapowo i znajduje się w trakcie realizacji, można dokonać przedłużenia ważności decyzji środowiskowej – początkowo o 4 lata, a następnie o 6 lat. W efekcie tego zabiegu ostatecznie decyzja środowiskowa została wydłużona do 2020 roku.

Rzecz w tym, że żadnego etapowania tak naprawdę nie było, i staramy się to udowodnić – zarówno w postępowaniu administracyjnym, jak i karnym.

Problem polega na tym, że z faktu, iż my to wiemy – i że mamy na to dowody – nie wynika, że właściwy organ o tym wie, gdyż opiera się on o aktualne, niestety obowiązujące postanowienia.

Organ, czyli w tym przypadku sąd?

W pierwszej kolejności wojewoda, a następnie sąd opierają się na już wydanych postanowieniach. Na razie staramy się zakwestionować je od strony formalnej, złożyliśmy wnioski o stwierdzenie nieważności postanowień do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO jednak stwierdziło, że nie będzie ich rozpatrywać. Zaskarżyliśmy tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, a sąd nakazał SKO rozpatrzenie naszych wniosków. Ale z uwagi na to, że po wyroku WSA w Łodzi Veolia złożyła skargę kasacyjną na decyzję sądu, SKO do czasu rozpatrzenia kasacji na pewno się tą sprawą nie zajmie.

Uważamy, że zanim sąd orzeknie w głównej sprawie, czyli pozwolenia na budowę, powinna zostać rozpatrzona sprawa tych postanowień, naszym zdaniem poświadczających nieprawdę. Sąd jednak się do tego nie przychylił, przedwcześnie wydał wyrok, i to jest nasz trzeci zarzut – tzn. że sąd powinien był wstrzymać się z wydaniem wyroku do czasu rozstrzygnięcia spraw dotyczących postanowień o etapowaniu.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi w błyskawicznym tempie sporządził uzasadnienie do wyroku. O czym to świadczy Twoim zdaniem?

Uzasadnienie zostało sporządzone w ciągu 12 dni, a sąd ma na to aż 30 dni. Dawniej sądy nie bardzo przejmowały się tymi terminami, niekiedy sporządzenie uzasadnienia trwało kilka miesięcy, dlatego z jednej strony oczywiście należy docenić sprawność sądu, ale z drugiej – jest to dla mnie sytuacja niecodzienna, po raz pierwszy spotykam się z czymś podobnym.

Spotykasz się po raz pierwszy, a zajmujesz się tymi tematami już cztery dekady, tak?

Tak, widziałem już dziesiątki, może nawet setki wyroków oraz uzasadnień i mogę śmiało stwierdzić, że łódzki sąd pobił tutaj rekord. Być może zagrały w tej sprawie jakieś inne czynniki.

Oczywiście nie mam na to żadnych dowodów, ale istnieje domniemanie, że przynajmniej zarys uzasadnienia mógł zostać sporządzony już wcześniej, przed wydaniem wyroku, co – gdyby faktycznie miało miejsce – byłoby rażącą nieprawidłowością.

Jako Towarzystwo na rzecz Ziemi zwróciliście się do Urzędu Miasta Łodzi z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej odnośnie spalarni na Widzewie. Z jakimi efektami?

Pytaliśmy przede wszystkim o sprawy dotyczące procesu etapowania – tj. czy faktycznie miał on miejsce – i o koszty wykonanych prac w ramach I etapu. Otrzymaliśmy dość obszerną odpowiedź. Trzeba wiedzieć, że Veolia jest inwestorem w tym projekcie dopiero od 2020 roku, kiedy przejęła wydaną decyzję środowiskową – wcześniej inwestorem miał być Urząd Miasta Łodzi.

UMŁ poinformował nas, że były jakieś plany dotyczące etapowania, jakieś przyłącza miały być budowane w ramach I etapu, ale tak naprawdę do żadnego etapowania nie doszło. Wspomnę tutaj o znamiennej pomyłce dotyczącej postanowienia z 2016 roku – we wspomnianym powyżej piśmie z 9 marca br. UMŁ poinformował nas, że zgodnie z tym postanowieniem inwestycja będzie przebiegała etapowo, jednak w samym postanowieniu jest napisane, że „przebiega”.

Jest to symptomatyczne i dowodzi naszym zdaniem, że UMŁ nie chce się przyznać do tego, że poświadczył nieprawdę w jednym z postanowień.

Następnie urząd relacjonuje, jak przebiegało postępowanie, jakie działania zostały podjęte, i – co istotne – informuje, że na etapie przygotowawczym wydał już na tę inwestycję, czyli na pozyskanie prawa do nieruchomości oraz na przygotowanie opracowań eksperckich kwotę 6 938 953,83 zł. Kwota ta wydaje się spora i rodzi się tutaj pytanie, czy urząd nie poniósł strat i czy nie doszło do jakiejś niegospodarności.

Jeśli urząd poniósł straty, to oznacza, że my wszyscy ponieśliśmy straty, gdyż to my tworzymy miasto.

Oczywiście. W ostatnim akapicie swojej odpowiedzi UMŁ stwierdza, że „Veolia Nowa Energia Sp. z o.o. w związku z rezygnacją z inwestycji przez Miasto Łódź w lipcu 2017 roku nabyła od miasta prawo wieczystego użytkowania działki, na której miała ona powstać. Ponadto odkupiła dokumentację i opracowania dotyczące instalacji termicznego przekształcania odpadów komunalnych”. I na tym koniec.

Niestety UMŁ nie podał, za jaką kwotę zostały odkupione dokumentacja oraz prawo wieczystego użytkowania – gdyby była to kwota większa od tych 7 mln zł, które miasto wydało, to zapewne UMŁ by się tym pochwalił. Można zatem domniemywać, że Łódź do tego interesu dołożyła, a ile dołożyła – ten temat będziemy jeszcze drążyć.

Sprawą łódzkiej spalarni zajmowała się także prokuratura. Z jakimi efektami?

Zgłosiliśmy sprawę tego niedoszłego etapowania, jak i ewentualnej niegospodarności Urzędu Miasta Łodzi do prokuratury. Początkowo prokurator odmówił zajęcia się sprawą, lecz zaskarżyliśmy tę decyzję do sądu. Sąd rejonowy w Łodzi nakazał prokuraturze prowadzenie śledztwa, jednak po jakimś czasie zostało ono umorzone. Naszą reakcją na postanowienie o umorzeniu śledztwa było ponowne wniesienie zażalenia do sądu rejonowego. Obecnie czekamy na jakąś informację w tej sprawie.

Kto Twoim zdaniem skorzysta, a kto straci na wybudowaniu spalarni w Łodzi?

Oczywiście stracą mieszkańcy. W dodatku nie tylko Łodzi, ale całego kraju, gdyż istnieje obecnie podatek od braku recyklingu – 800 euro od każdej tony plastiku nie poddanego recyklingowi.

Czyli jeżeli odpady z tworzyw sztucznych trafiają do spalarni, to koszty tego ponosi państwo, a w praktyce całe społeczeństwo. Zwolennicy spalania odpadów twierdzą, że spalarnie to nieodzowny element, stanowiący domknięcie systemu gospodarki odpadami. Parafrazując nieco złośliwie – spalarnie to jedynie domknięcie systemu dojenia mieszkańców i transferowania zysków do kieszeni prywatnych inwestorów. Po stronie kosztów, które ponoszą mieszkańcy, mamy zatem podatek od braku recyklingu, mamy opłaty w granicach 500 zł od każdej tony odpadów, która trafia do spalarni (w Rzeszowie po uruchomieniu spalarni opłaty za odbiór odpadów wzrosły dwukrotnie), zaś od 2028 roku dojdą również opłaty za emisję CO2.

Mówiąc o kosztach związanych z funkcjonowaniem spalarni, oczywiście nie sposób też nie wspomnieć o skażeniu środowiska m.in. rakotwórczymi dioksynami, metalami ciężkimi oraz toksycznymi pozostałościami ze spalania i oczyszczania spalin, trafiającymi w Polsce na nielegalne składowiska.

Co powiedziałbyś osobom przekonanym, że jeśli w Łodzi nie powstanie spalarnia, to odpady zaleją nasze miasto?

Jest jeszcze jedna istotna sprawa – Łodzi i wielu innym miastom grozi nieosiągnięcie wymaganych poziomów recyklingu, a w konsekwencji kary z tym związane. Mało się o tym mówi i niewiele osób o tym wie, ale w 2025 roku 55% wszystkich odpadów komunalnych ma być poddawanych recyklingowi. Obecnie próg ten wynosi 25%, co już jest nieosiągalnym wynikiem dla wielu miast i gmin w Polsce.

Musimy iść w kierunku recyklingu, gospodarki o obiegu zamkniętym, ponownego wykorzystania surowców, a także ograniczenia ilości odpadów, np. w efekcie ekomodulacji – czyli zamiany plastiku na inne, łatwiejsze do przetworzenia materiały – w celu zmniejszenia wysokości podatku od braku recyklingu, który za ubiegły rok wyniósł już prawie 3 miliardy zł.

Spalarnie to jest przeżytek – w gospodarce odpadami można je porównać do wozów drabiniastych. Zamiast budować archaiczne spalarnie powinniśmy dążyć do gospodarki o obiegu zamkniętym i tam skierować wszystkie nasze wysiłki.

Moce przerobowe cementowni oraz istniejących i obecnie budowanych spalarni w Warszawie, Gdańsku, Olsztynie i Rzeszowie są więcej niż wystarczające.

Czy Łódź jest wyjątkiem jeśli chodzi o walkę ze spalarniami, czy podobne batalie toczą się w całym kraju?

Oczywiście, że się toczą. Obecnie w Polsce działa około 40 grup sprzeciwiających się budowie spalarni. W prawie każdej miejscowości, gdzie jest projektowana spalarnia, aktywna jest grupa mieszkańców starających się temu przeciwdziałać.

Czego my jako obywatele powinniśmy dzisiaj żądać od polityków oraz urzędników w sprawie spalarni odpadów, a czego wymagać od siebie?

Przede wszystkim domagajmy się poważnego i odpowiedzialnego podejścia do gospodarki odpadami. Urzędnicy nie mogą liczyć na to, że prywatny inwestor rozwiąże ten problem za nich – najczęściej tylko go pogłębi.

Gminy muszą zacząć działać w tym zakresie i aktywnie szukać rozwiązań, konsultować się z niezależnymi ekspertami – np. ze stowarzyszenia Zero Waste Polska – którzy dysponują wiedzą na temat najnowocześniejszych i najbardziej przyjaznych środowisku rozwiązań w gospodarce odpadami. W stowarzyszeniu Zero Waste zrzeszona jest grupa gmin, które mają bardzo dobre efekty w tym obszarze i dla których 55% recyklingu odpadów to nie jest problem. Z tych doświadczeń należy skorzystać. A mieszkańcy powinni naciskać na władze, żeby zaczęły działać w tym kierunku.

I oczywiście nie pozwalać na budowę spalarni, bo to jest ślepy zaułek.

Dziękuję za rozmowę.

Iceland, Liechtenstein, Norawy – Active citizens fund – logo

Projekt „Rady na odpady” finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 180 / (24) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Polityka Rady na odpady

Być może zainteresują Cię również: