Felieton

Dialog w kryzysie

wróble
fot. Susanne Jutzeler, suju-foto z Pixabay

Piotr Wójcik

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 51 (2020)

Dialog społeczny w Europie przechodzi regres. Z powodu dwóch następujących po sobie kryzysów, w wielu krajach rozmontowano struktury dialogu i osłabiono związki zawodowe. Wciąż istnieją jednak miejsca, z których można czerpać inspirację.

W Polsce o dialogu głównie dużo się mówi. Gdy przychodzi co do czego, to zwycięzca bierze niemal wszystko. Wygrywający wybory przejmuje wszystkie instytucje i agendy państwa, a następnie wprowadza takie zmiany, które uważa za stosowne. Cały powab inicjatyw obywatelskich czy szeroko zakrojonych konsultacji społecznych błyskawicznie znika, gdy tylko dane środowisko dojdzie do władzy. Właściciele kapitału swobodnie rozporządzają swoimi przedsiębiorstwami, nie dając załodze żadnego realnego wpływu na firmę, traktując ją jak prywatny folwark. Prace w Radzie Dialogu Społecznego, i wcześniej w Komisji Trójstronnej, wyglądają tak, że związki zawodowe i pracodawcy wygłaszają swoje opinie, a finalnie rządzący działają po swojemu. Związkowcy już zresztą dwukrotnie opuścili ciała dialogu w Polsce – za PO-PSL i niedawno za rządów Zjednoczonej Prawicy.

Najwyraźniej dialog społeczny jest nie na rękę wszystkim, którzy mają wpływ na podejmowanie kluczowych decyzji. I tak jest nie tylko w Polsce.

Nie licząc państw Europy Północnej, szeroko rozumianej, czyli z Beneluksem i krajami germańskimi włącznie, we wszystkich pozostałych państwach UE dialog społeczny w ostatnim czasie przynajmniej kuleje. Defragmentacja świata pracy sprawiła, że organizowanie się pracowników jest trudniejsze, a pracodawcom łatwiej rozbijać ich kolektywne działania. Świat pracy się atomizuje – indywidualnie negocjowane kontrakty wypierają kodeks pracy oraz układy zbiorowe. Pracownicy nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób podcinają gałąź, na której siedzą. Być może w krótkiej perspektywie uda im się wynegocjować lepsze warunki niż kolegom, jednak w długiej tracą fundamenty swojego bezpieczeństwa socjalnego.

Mimo wszystko jest jakieś światełko w tym ciemnym tunelu. Nawet w tych państwach UE, w których dialog społeczny kuleje, pojawiają się dobre praktyki, które warto upowszechniać i się nimi inspirować. Możemy o nich przeczytać w niedawno wydanym raporcie Eurofound o przydługiej nazwie „Capacity building for effective social dialogue in the European Union”.

Bariery dialogu

Najpoważniejszą przeszkodą w tworzeniu ram dialogu społecznego jest słabość potencjalnych aktorów. Gdy związki zawodowe są niewielkie i cieszą się małą popularnością, władza oraz przedsiębiorcy nie mają motywacji do tworzeniami z nimi trwałych i bliskich relacji. Skoro można je bezkarnie ignorować i nikt nawet specjalnie się tym nie przejmie, to władza i kapitał ochoczo to czynią.

Uzwiązkowienie w Polsce jest niskie, kilkunastoprocentowe, jednak wcale nie najniższe w UE. Za przykład słabości związków zawodowych autorzy raportu wybrali Estonię, w której do związków zawodowych należy ledwie niecałe 5 procent pracowników. A przecież Estonia chce uchodzić za kraj nordycki – w tym względzie w ogóle go nie przypomina. Pracodawcy w Estonii w ogóle nie są zainteresowani negocjowaniem warunków zatrudnienia z tamtejszymi związkami, a pracownicy nie dostrzegają ich potencjału, skupiając się na osobistej sile przebicia. To zresztą nie jest wcale tylko estońska specyfika. Można to odnieść do większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej, choć może w nieco mniejszym natężeniu.

Kolejnym problemem jest defragmentacja struktury gospodarki, a co za tym idzie pracy. W zapomnienie powoli odchodzą wielkie zakłady pracy, dające zatrudnienie aż do emerytury. Obecnie pracownicy skaczą od zawodu do zawodu, często się przekwalifikowując, więc w mniejszym stopniu utożsamiają się z całym sektorem. Poza tym funkcjonuje wiele różnych organizacji związkowych, które czasem ze sobą rywalizują. To osłabia wpływ świata pracy, który skłócony staje się słabszy. Opisana sytuacja występuje nie tylko w Polsce. Także w Chorwacji, Grecji, na Węgrzech, we Włoszech czy Hiszpanii. W Bułgarii oraz krajach bałtyckich problemem jest dodatkowo dominacja małych i średnich przedsiębiorstw, w których związki zawodowe nie istnieją lub występują marginalnie.

Fasady instytucji

W niektórych państwach praktycznie nie istnieją nawet struktury prowadzenia dialogu społecznego. Jednym z takich państw jest Grecja, w której formalnie istnieją Narodowy Komitet Zatrudnienia oraz Narodowy Komitet Ochrony Socjalnej, jednak w praktyce niemal nie prowadzą działań. Grecka Rada Ekonomiczno-Społeczna jest celowo marginalizowana i pomijana przez rząd w konsultacjach społecznych. Przykra historia miała miejsce w Hiszpanii. Przed kryzysem strefy euro dialog trójstronny na Półwyspie Iberyjskim działał bardzo sprawnie. Jednak w czasie kryzysu rząd przyjął politykę „austerity”, która dążyła do cięcia praw socjalnych. Właśnie wtedy dialog społeczny został zawieszony aż do 2019 r., gdy rozpoczęto jego powolną reaktywację. Niestety na początku 2020 r. przyszedł kryzys covidowy i znów w praktyce przestał istnieć.

Podobnie zresztą w Polsce, gdzie największy związek zawodowy opuścił Radę Dialogu Społecznego w wyniku przepisów antykryzysowych, które dały zbyt wielką władzę premierowi – prezes rady ministrów może obecnie odwołać każdego członka RDS.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

To może się wydawać niepojęte, ale w niektórych krajach istnieją prawne bariery uniemożliwiające zawieranie układów zbiorowych. Tak jest np. w Bułgarii, gdzie prawo nie umożliwia podpisywania układów międzysektorowych. W większości państw niska popularność układów zbiorowych wynika jednak głównie z niechęci do nich, szczególnie ze strony pracodawców. Jednym z wymienionych w raporcie przykładów takich państw jest Polska, w której układy zbiorowe praktycznie wymierają. Stare są wypowiadane, a nowe nie są zawierane. W ciągu ostatnich dwóch dekad odsetek pracowników objętych układami zbiorowymi spadł z 25 do 15 procent. Winne są między innymi nieżyciowe przepisy, które są zbyt sztywne. Uniemożliwiają chociażby możliwość zawarcia układu tylko dla jednej grupy pracowników lub przynajmniej różnicowanie warunków dla poszczególnych grup zawodowych w obrębie sektora lub zakładu. Z powodu tych barier niechętni układom zbiorowym są nawet sami pracownicy i ich przedstawiciele. Niska gotowość do podpisywania układów zbiorowych występuje także między innymi w Czechach oraz Wielkiej Brytanii.

Informatyk – związkowiec

Są jednak państwa, w których dialog społeczny ma się świetnie. Cechują się one głębokim umocowaniem ram dialogu społecznego w krajowych przepisach. Tak jest np. w Austrii, w której prawo pracy umożliwia bardzo szerokie regulacje uzgadniane w ramach układu zbiorowego.

O ile zakładowe układy zbiorowe mogą regulować dosyć wąski zakres zagadnień, to sektorowe już niezwykle szeroki. Oba poziomy są precyzyjnie określone w taki sposób, by zakładowe oraz branżowe układy zbiorowe były wobec siebie komplementarne. Uzupełniając się, tworzą spójną całość. Efekt? W Austrii od lat niemal wszyscy pracownicy objęci są układami zbiorowymi. W 2017 roku było to dokładnie 98 procent.

W Danii natomiast strony społeczne w ostatnich latach zawarły szereg umów z rządem oraz samorządami. Dotyczyły one pojawiających się w ostatnim czasie problemów, takich jak konieczność integracji uchodźców i imigrantów zarobkowych. Dzięki temu w ciągu kilku ostatnich lat odsetek pracowników objętych układami wzrósł z 76 do 82 procent.

Układy zbiorowe przechodzą też mały renesans we Włoszech. W 2018 roku trzy główne konfederacje związków zawodowych zawarły porozumienie z największym związkiem pracodawców w przemyśle – Confidustria. Układ ten objął praktycznie cały włoski przemysł, regulując między innymi kolektywny mechanizm negocjacji oraz kwestię reprezentacji. Obecnie we Włoszech 80 proc. pracowników objętych jest układem zbiorowym.

Bardzo ciekawy jest również przypadek prosto z rumuńskiej Timisoary, w której bardzo silny jest sektor IT. Powstał tam związek zawodowy informatyków Sindicatul IT Timisoara, który w ciągu sześciu miesięcy przyciągnął 1,1 tysiąca członków. Związek oferuje porady prawne, a także usługi kancelarii prawniczej. Poza tym organizuje szkolenia dla swoich członków i współpracuje z organizacjami studenckimi, by przyciągać do siebie potencjalnych pracowników IT już na etapie studiów.

Fundament demokracji

Związki zawodowe starają się nie tylko dbać o warunki zatrudnienia, ale także kompetencje swoich członków. W 2017 roku hiszpańska organizacja pracownicza CCOO powołała „Szkołę pracy”, której celem jest szkolenie liderów związkowych z kompetencji społecznych i zarządzania związkiem. W szkoleniach mogli wziąć udział wyżsi przedstawiciele związków zawodowych, ucząc się tam, jak podołać wyzwaniom XXI wieku, przed jakimi stoją związki zawodowe – cyfryzacja, zmiany ekologiczne czy nierówności ekonomiczne. Tradycyjnie tego typu działania są powszechne w Holandii, w której regularnie działacze wysyłani są na szkolenia, które mają ich rozwinąć w zakresie negocjowania układów zbiorowych. Nic dziwnego, w końcu znacznie bogatsze związki pracodawców także korzystają z takich praktyk, dzięki czemu już od lat skutecznie przeforsowują swoje rozwiązania.

W pandemicznym świecie, w którym świat pracy jest osłabiany kolejnymi regulacjami liberalizującymi kodeksy, zatrudnieni w sektorze publicznym muszą się zmagać z zamrożeniem płac i groźbą zwolnień, a dialog społeczny właśnie się wysypał, trudno żywić przesadną nadzieję. Mimo to przykłady z północy Europy udowadniają, że dialog społeczny oraz aktywne organizacje pracownicze mogą przetrwać, a nawet się rozwijać, podczas ostatniej czarnej serii kryzysów.

W Danii czy Austrii dialog społeczny jest jednak głęboko zakorzeniony w prawie oraz praktyce społecznej. Konsensualny model podejmowania decyzji jest tam po prostu jednym z filarów porządku społecznego, tak jak wolne i powszechne wybory. Bo też dialog społeczny powinien być jednym z fundamentów demokracji w ogóle. Gdy go nie ma, demokracja zamienia się w autorytaryzm, tylko że z wolnymi wyborami.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 51 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Rynek pracy Centrum Wspierania Rad Pracowników

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Centrum Wspierania Rad Pracowników

Być może zainteresują Cię również: